Respawn.pl

Czas na check-in polskiej sceny CS:GO

Autor: Aleksander Kurcoń

Szufla to zjawisko powszechnie znane w CSie, występujące zwykle po Majorach, lub w momentach kryzysowych dla drużyny, jak np. sex drama na linii fnx-Fer. Zdarza się. W Polsce szufla jest jednak jak śmierć – nigdy nie wiesz, czy nie czai się za rogiem. Zawsze musisz być czujny. Być może to ciebie, lub twój zespół wybierze maszyna losująca, którą włączy Ryszard Rembiszewski. 

W ostatnich tygodniach maszyna działa jednak nieustannie. Pamiętacie takiego mema?

Znalezione obrazy dla zapytania: izako boars podaje sklady na dzis

fot. Epicplayz.pl

Obecnie możemy wnieść poprawkę na “podaję składy polskich drużyn na dziś”. W sporcie istnieje jedna, bardzo ważna zasada – zwycięskiego składu się nie zmienia. Taki frazeologizm nie widnieje jednak w polskim słowniku esportowca. Przede wszystkim dlatego, bo nie ma sukcesów, to jasne. Zmiany powinny jednak prowadzić ku lepszemu. Nie zmieniamy nic, gdy jest dobrze, robimy to, gdy jesteśmy do tego zmuszeni, mamy sytuację podbramkową. U nas jednak zdecydowano się na zmiany w trakcie kwalifikacji, w ciężko zrozumiałych dla kibiców momentach. Jaki był efekt? Papierkiem lakmusowym niech będzie to, czego wszyscy najmocniej pragną – Major. Trzy lata temu marzyliśmy o wygraniu tego prestiżowego turnieju przez Polaków. Jak jest teraz?

86366868 196464244888649 6569048394994548736 n.png? nc cat=111& nc ohc=YSYlhqNXgeMAX9LhZLI& nc ht=scontent.fwaw6 1

fot. Cybersport

Tendencja spadkowa wręcz bije po oczach. W styczniu i lutym przebiliśmy jednak granice w otwartych kwalifikacjach do ESL One Rio 2020. Żadna polska drużyna nie potrafiła przeskoczyć pierwszego etapu drogi do Majora. Komu się udało? Najbardziej zdolnym i sprytnym Polakom, którzy wyjechali za granicę ratować swoje kariery. Są to NEEX, dycha, MICHU oraz mantuu (jedyny, który od zawsze gra za granicą).

Już porzućmy temat Virtus.pro. Czas w końcu odciąć się od tego legendarnego zespołu grubą kreską, bowiem chwile chwały tej ekipy zakończyły się na PGL Kraków, czyli prawie 3 lata temu. Od tamtej pory nie wyhodowaliśmy ani jednej drużyny, która mogłaby chociażby zapewnić nam naparstek emocji.

Niespodziewana zmiana kierunku

Podczas jesieni były jednak momenty, w czasie których można było rzeczywiście uwierzyć, że polski CS wstaje z kolan. Mieliśmy przez moment 3 polskie drużyny w TOP30 HLTV. VP i Illuminar pojechały na kilka DreamHacków, wzięliśmy udział w V4 FSF czy cs_summit 5. Na horyzoncie pojawił się nowy projekt x-kom AGO, który również mógł dać nadzieję. Wraz z początkiem 2020 wszystko jednak wróciło do normy. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że polską scenę ogarnie aż taki chaos. Z kraju uciekli najzdolniejsi (i to chyba będzie najlepszy wybór dla kolejnych zdolnych). Czołowe polskie drużyny posypały się jak domek z kart. Podsumujmy:

  • ARCY przestaje istnieć, NEO i TaZ znikają.
  • Illuminar rozstaje się z dwoma zawodnikami, gra przez kilka dni z rallenem i snatchim i znowu zostaje z trzema graczami w składzie.
  • x-kom AGO traci swojego najzdolniejszego gracza – mhLa.
  • PACT zmienia gracza.
  • Robin Hoodzi (ex-VP) się rozpadają.
  • wyżej wymienieni oraz Izako Boars zapominają o check-inie w ostatnich kwalifikacjach.

Absolutny chaos, niespotykany dotychczas na naszej scenie. Warto wspomnieć szczególnie o tym ostatnim przypadku. Miesiąc temu napisałem tekst o braku profesjonalizmu w naszym kraju wśród niektórych graczy. Były jednak głosy, przez które pomyślałem, że chyba jednak problem wyolbrzymiłem. Czekałem sobie jednak spokojnie na rozwój dalszych wydarzeń, które mogłyby wyprowadzić mnie z błędu. Co otrzymałem? Izako Boars, czyli “profesjonalna” organizacja, za którą odpowiada sztab ludzi, zapomniała potwierdzić swój udział w turnieju. Tymczasem na Twitterze znalazłem nawet takie wytłumaczenie, że drużyna i tak jest nowa, nie trenowała, więc nie stała się “aż taka tragedia”, a potencjalny awans byłby tylko kwestią przypadku. Jeśli takie myślenie nam przyświeca, to po co jakakolwiek polska drużyna startowała w tych kwalifikacjach? W końcu znowu się nikomu nie udało przejść otwartej części drogi do Majora, Minor staje się dla nas legendarny niczym święty Graal. Najzabawniejsze w tej całej historii jest to, że najbliżej awansu z otwartych kwalifikacji była Pompa Team. Z całym szacunkiem do chłopaków, ale nie byli w pierwszej kolejności wymieniani, jako wybawcy polskiej sceny.

FLASHPOINT, czyli absurd goni absurd

Co gorsza, chyba podobne myślenie występuje w innych rozgrywkach. W trakcie obecnego weekendu rozgrywają się zamknięte kwalifikacje do FLASHPOINT. x-kom AGO, Illuminar i Robin Hoodzi otrzymali zaproszenia do tego etapu. Jaka była ich odpowiedź? AGO i iHG odpadli najszybciej, jak się tylko dało. Robin Hoodzi z kolei do ostatniego meczu przystąpili bez Snaxa, który zaspał na mecz o 15:00. Po porażce drużyna się rozpadła. Czy takie postawy zachęcą kolejnych organizatorów, do zapraszania naszych drużyn? Wątpię. W walce o FLASHPOINT pozostało AVEZ, które o dziwo radzi sobie najlepiej w niemal wszystkich otwartych kwalifikacjach w tym roku. Dwukrotnie Polakom udało się przebrnąć ten etap. Są jedyną drużyną znad Wisły, która tego “niemożliwego wyczynu” dokonała. Zespół z drugiego rzędu, sformowany w pod koniec 2019 roku, oparty na dwóch gwiazdach – Kacprze “Kylar” Walukiewiczu oraz Kamilu “KEi” Pietkunie. Dla obu jest to pierwsza, w miarę regularnie i normalnie działająca organizacja. W AVEZ jednak również nie obyło się bez zmian – w styczniu Markoś zastąpił hadesa.

Wielka Emigracja

Pojęcie emigracji Polakom nigdy nie było obce. Mieliśmy w swojej historii takie exodusy, że zaczęto je nazywać wielkimi. Czas na krótkie przypomnienie – pierwsza Wielka Emigracja miała miejsce po powstaniu listopadowym. Tu również początkowo wydawało się, że kraj wstaje z kolan. Późniejszy chaos doprowadził jednak do upadku powstania, a obywateli kraju podzielonego na trzy części zmusił do wyjazdu na zachód. Czy taka sama przyszłość czeka polską scenę? Po chwilowej zwyżce formy na jesień 2019, znowu oglądamy drużyny w rozsypce. Kilku najzdolniejszych zrozumiało już, jak ma wyglądać ich przyszłość. Najbardziej jednak boli fakt, że to właśnie im się udało od razu zakwalifikować do zamkniętych kwalifikacji. MICHOWI przez lata było na bakier z Majorami, teraz w Stanach Zjednoczonych najprawdopodobniej dostanie się do Minora. NEEX był blokowany przez zbanowanych kolegów z zespołu. Przy pierwszej próbie awansował dalej. Dycha na scenie jest najkrócej, ale szybko skorygował swoją karierę i zebrał natychmiastowy profit. Teraz cała trójka może z ulgą patrzeć na to, co się wydarzyło w Polsce.

Czy taka przyszłość czeka naszą scenę? Na to wygląda. Illuminar Gaming, drużyna, w której pokładano ogromne nadzieje, załamała się po kilku tygodniach niepowodzeń. Rallen i snatchie mieli razem z pozostałą trójką stworzyć polską drużynę marzeń. Trwało to kilka dni, co jest najlepszą odpowiedzią, na podobne “dream teamy”. x-kom AGO starało się iść inną drogą. Tygodnie badań, analiz, ogromne ilości danych. Cały projekt tworzenia nowej drużyny miał mieć znacznie szersze perspektywy, niż to, jak ktoś strzela na serwerze. Jastrzębie miały udowodnić, że budują zespół perspektywiczny, przemyślany, który zbierze owoce pracy nie teraz, a za rok, dwa. Co się stało po 5 miesiącach? Od drużyny odsunięto mhLa, czyli najbardziej obiecującego gracza. Po takiej decyzji ciężko teraz uwierzyć w “testy”, które przeprowadziło AGO. Organizacja bowiem robiła je także pod względem psychologicznym, by zbudować drużynę, od której będzie aż biła chęć zwycięstwa i zjednoczenia. Coś poszło jednak nie tak. Czy padł ostatni bastion myśli budowania drużyny na przyszłość? Na to wygląda. Polskim graczom pozostaje tylko jedno rozwiązanie – poszukanie biletów lotniczych na zachód.