Respawn.pl

mynio: “Zostałem na lodzie! Byłem przekonany, że będę zawodnikiem Wisły”

Autor: Krzysztof Sarna

Pierwszy poniedziałek 2022 roku rozpoczął się od sporej ilości informacji na temat potencjalnych ruchów kadrowych na polskiej scenie. Dopiero co informowaliśmy, że do Wisły All iN! Games Krakow może trafić Michał “snatchie” Rudzki i Kamil “Sobol” Sobolewski. Jest w tym coraz więcej prawdy, ponieważ Wiktor “mynio” Kruk zakomunikował, że pozostał na lodzie i nie będzie zawodnikiem Białej Gwiazdy.

W szeregach organizacji z Małopolski ma dojść do poważnych wzmocnień przed fazą Play-In IEM Katowice. Do Wisły mają dołączyć snatchie & Sobol, z czego ten pierwszy ma zająć miejsce mynia, a drugi Tomasza “phra” Wójcika. Nadal nic nie jest jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale wszystko układa się w jeszcze większą całość wraz z wpisem, który na Twitterze opublikował mynio. 

Witam, przyszedł nowy rok, więc stwierdziłem, że czas coś napisać! Od momentu gdy przeniosłem się na ławkę rezerwowych w Anonymo cel był jeden. Regeneracja, poukładanie wszystkiego w głowie i w życiu, bo trochę wszystkiego się uzbierało, żeby od nowego roku wjechać na pełnej z czystą głową. Tak naprawdę od września/października byłem przekonany, że będę zawodnikiem Wisły od nowego roku. W grudniu miałem już dogadany kontrakt, więc odrzucałem wszystkie inne oferty czytamy we wpisie mynia. – Niestety kilka dni przed Sylwestrem okazało się, że tak nie będzie. Dowiedziałem się tego poniekąd od osób niezwiązanych z projektem, ale jest jak jest! Podsumowując wszystko, raczej na pewno nie zobaczycie mnie w żadnej drużynie, bo wszyscy już skompletowali swoje składy i zostałem na lodzie, ale to nic. Wam życzę zdecydowanie lepszego początku roku, a ja postaram się przekuć złość, która powstała w całym tym syfie na jeszcze lepszą grę, bo motywacji nie brakuje. Trzymajcie się! – kontynuował 26-latek. 

Sytuacja dla Kruka stała się zatem bardzo skomplikowana. Sam zresztą wspomniał, że jest już niemal przesądzone, iż na początku roku nie zobaczymy go w akcji. To wszystko za sprawą tego, że składy drużyn zostały już dopięte. Najważniejsze jednak jest to, że zwycięzca Nine to Five #5 nie zamierza składać broni i walczyć nadal. To z pewnością popłaci, ponieważ kolejne zmiany w przyszłości są nieuniknione, o czym świadczy rozkręcająca się szufla.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: