Respawn.pl

NEO: “Na chwilę obecną wyniki HONORIS są odbiegające od satysfakcjonujących.”

Autor: Piotr Ossowski

W rozmowie z Filipem “NEO” Kubskim poruszyliśmy temat projektu HONORIS, jego wyników sportowych oraz działań pobocznych, nawiązaliśmy także do jego udziału w FPL-u oraz podpytaliśmy o stanowisko w sprawie showmatchu ex- Virtus.Pro

Od rozpoczęcia projektu HONORIS minęło 1,5 roku, było kilka zmian, przetasowań, ale w rankingu HLTV.org zajęliście najwyżej 62 miejsce. Czy to jest dla Ciebie satysfakcjonujący wynik?

Nie, zdecydowanie nie jest to nic, co by mnie zadowalało. Mam świadomość, że to jest dosyć długi proces, ale na chwilę obecną wyniki HONORIS są odbiegające od satysfakcjonujących.

Z czego to może wynikać? Sam myślałem, że to obecnie zestawienie, przynajmniej na papierze, wydaje się najmocniejsze z dotychasowych (NEO, TaZ, reiko, fr3nd, mouz)…

Na przestrzeni 1,5 roku próbowaliśmy wielu konfiguracji. Teraz, tak jak mówisz, ten skład wydawałoby się jest jednym z lepszych, ale… Trzeba się docierać na wielu aspektach, wielu płaszczyznach, a dodatkowo teraz po dołączeniu nowego trenera zrobiliśmy kilka przetasowań. Ogólny mój wniosek jest taki, że choć wyniki nie są na ten moment satysfakcjonujące, nie ma jeszcze paniki. W tym roku jesteśmy po miesiącu przygotowań z nowymi schematami, trenerem, ustawieniami. Teraz zaczęliśmy grać oficjalne spotkania, które tak naprawdę weryfikują wiele spraw i uwydatniają błędy lub błędne założenia. Tak naprawdę, może brakuje satysfakcji mówiąc o wynikach, ale też nie panikujemy. Spokojnie modyfikujemy naszą grę i próbujemy się dostosować, dotrzeć, tak aby grało się jak najlepiej. Dążymy systematycznie do celu, dajemy sobie trochę czasu.

Od dłuższego czasu zastanawiam się, jak to jest, że HONORIS potrafi się postawić lepszym drużynom, a potem przychodzą kwalifikacje do REPUBLEAGUE i mecz przeciwko drużynie o nazwie DZIADY, kiedy to szczęśliwie wygrywacie 16:14. Dlaczego tak to chwilami wygląda?

Wiele czynników składa się tutaj w jedną całość. Tego typu schemat istniał od zawsze i przydarza się każdemu – spinanie się przeciwko dużo lepszym przeciwnikom lub rozluźnianie się przeciwko teoretycznie słabszym rywalom. Do tego dochodzi aspekt meczu BO1, który oczywiście potrafi być losowy. Tym bardziej, że poziom całej sceny bywa zaskakująco wysoki. Czasem w BO1 wystarczy kilka bardzo dobrych rund od jednego, czy dwóch zawodników, co sprawi, że przeciwnik zgarnie kilka bardzo ważnych punktów i kompletnie odmieni losy meczu. W przypadku meczu z Dziadami ostatecznie udało nam się wygrać, ale choćby takie rzeczy pokazują, jak zbliżony do siebie poziom ma cała scena CS:GO. To także doskonale widać po meczach Tier 1 i Tier 2, gdzie praktycznie każdy mecz może zaskoczyć wynikiem i drużyna stawiana w roli “słabszej” okaże się zwycięska. Z tym trzeba się obecnie liczyć.

Do tego nie zapominajmy, nadal jest to CS:GO online, w którym nie ma żadnych zabezpieczeń, nigdy nie wiadomo, co się dzieje po drugiej stronie monitora. Nie można wykluczać żadnej ewentualności. Pozostaje tylko dać z siebie wszystko i na pełnym skupieniu grać każdy mecz.

Macie za sobą kilka lepszych momentów, ale kilkukrotnie w kluczowych chwilach coś nie zagrało. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, ale w najważniejszym momencie coś prysło (m.in dwie porażki w play-off ESEA Advanced, porażka w finale ESL MP). Czy to Was bardzo demotywuje? Przy okazji zwycięstw we wspomnianych sytuacjach, mógłby to być kamień milowy w rozwoju drużyny…

Przydałby się taki “boost”, moment w którym będziemy mogli grać na meczach oficjalnych z przeciwnikami na wyższym poziomie, ale może to jeszcze nie jest czas na to.

Wracając do spotkań LAN-owych (ESL MP), nie zapominajmy, że zarówno reiko, jak fr3nd, którzy są gwiazdami naszego zespołu, nie są jeszcze tak doświadczeni podczas meczów offline, jak pozostała trójka. Może nie jest to dla nich coś całkowicie nowego, ale nie czują się jeszcze na LAN-ach, jak ryba w wodzie i też muszą się na nich trochę rozegrać. My z TaZem przegraliśmy niejednego LAN-a, zanim zaczęliśmy wygrywać. To też jest proces, który trzeba przejść. Stabilizacja w meczach ważnych wymaga czasu.

Czy kluczowe porażki nie są demotywujące? Potrafiliśmy z TaZem lecieć do Las Vegas, zagrać finał i wygrać turniej, a potem wracaliśmy do domu i bez chwili przerwy myśleliśmy i graliśmy kolejne turnieje. Więc poprzednie wyniki szybko odchodziły w niepamięć i musieliśmy iść dalej. Bierzemy to do siebie na zasadzie: “Niestety, nie udało się, ale jedziemy dalej, wyciągamy wnioski i próbujemy!”.

W porządku, jednak jak wspominaliśmy, organizacja działa 1,5 roku – Ty z Wiktorem jesteście właścicielami organizacji, jak długo jesteście w stanie finansować ten projekt? Czy macie ten komfort działania, że możecie patrzeć długofalowo na HONORIS?

Są to sprawy kuchenne, do których wolałbym nie zaglądać, myślę jednak, że gdy przyjdzie moment, w którym będziemy zmuszeni to zmienimy rolę, czy przejdziemy na inną funkcję. Na chwilę obecną korzystamy jednak z tego, że mamy możliwość grania.

Dodatkowo, co jest bardzo ważne i o tym nie zapominajmy, HONORIS to projekt, w którym szkolimy młodych zawodników (gRuChA – obecnie trenuje z byali’m w drużynie, reiko – najskuteczniejszy zawodnik roku, fr3nd – odkrycie roku), więc projekt, poza wynikami sportowymi, spełnia swoje zadania. Mamy swoich partnerów, wróciliśmy na Twitch – działamy na wielu płaszczyznach. HONORIS to coś więcej.

Swego czasu byliście bardzo silni grając na polskie ekipy, ale na europejskiej scenie czegoś brakowało. Dlaczego?

Trudne pytanie, nie widzę jednego konkretnego powodu. W tym roku zmieniliśmy politykę i staramy się grać więcej międzynarodowych spotkań, żeby bardziej się przetrzeć podczas grania z ludźmi z innej sceny. Może kwestia tego, że wszyscy gracze w Polsce znają się jak łyse konie, zna się zagrania rywali, strategie innych drużyn i może po prostu w tym się dobrze odnajdywaliśmy. Zazwyczaj działało to też i w drugą stronę i to polskie drużyny czuły się pewnie grając na nas. Teraz? Ciężko stwierdzić. Gdybyśmy wiedzieli, myślę że lepiej byśmy się prowadzili na arenie międzynarodowej. (śmiech)

Od początku roku jest z Wami “bogdan” nowy trener ekipy HONORIS. Jak określisz jego realną rolę i udział w zespole?

Jędrzej jest bardzo aktywnym trenerem. Oprócz przynoszenia strategii i budowania części planu gry i naszego wachlarza zagrań, potrafi przygotowywać się pod przeciwników, co sprawia, że jest uwzględniany również w roli analityka. Do tego, jest bardzo wymagający, mocno nas ciśnie – wiele godzin spędzamy nad CS-em, co jest bardzo dobre. Najbardziej jednak wyróżnia się tym, że jest niezwykle aktywny i potrafi w trakcie meczu dorzucić swój głos. Obecnie to nie tylko piątka grających zawodników, jak miało to miejsce wcześniej. Mogę powiedzieć, że teraz gramy w sześciu.

Neo Virtus.pro

Czy już wkrótce zobaczymy “NEO” w grze z jego byłymi kolegami z drużyny?

Na co w takim razie będziecie teraz kłaść nacisk? Wciąż polska scena, bo przecież choćby znacznie wzrosła pula w PLE, czy może jednak Europa?

Tak jak wcześniej wspomniałem, teraz przede wszystkim celem jest arena międzynarodowa. Chcemy nauczyć się tam grać i lepiej operować.

Co do miejsc w rankingu, nie przyglądam się temu aż tak. Wiadomo, że jest to fajna rzecz być wysoko, bo gwarantuje to zaproszenia do turniejów, ale wydaje mi się, że gdy zaczniemy grać tak jak tego chcemy – będziemy silniejsi, stabilniejsi, wtedy rozegramy jedne, czy dwie serie dobrych kwalifikacji i od razu zanotujemy skok w zestawieniu. Nie spoglądam tak na to, bo wiem, że to przyjdzie razem z dobrą grą.

Co do samych rozgrywek, gramy kwalifikacje do RMR, po raz trzeci zawalczymy o awans na zaplecze ESL Pro League i to będzie nasz priorytet, który chcemy przeskoczyć.

Czy braki, które sprawiają, że nie potraficie wskoczyć na wyższy poziom to są tematy typu psychologii, taktyki, komunikacji, czy po prostu chodzi o czyste umiejętności, popularne “heady”? 

Moim zdaniem – trochę tego, trochę tego. Uważam jednak, że w momencie, w którym nie strzelasz “headów” to musisz umieć korzystać z tego, że masz drużynę, bo tym jesteś w stanie nadrobić błędy strzeleckie – komunikacją z zespołem i grą drużynową możesz pokonać rywala. W moim odczuciu to kwestia spokoju i dobrego rozgrywania większości sytuacji.

Zastanawiam się, dlaczego nie udzielasz się w ligach typu PPL, FPL? Nie lubisz tego typu treningu?

Swego czasu grałem w FPL-u, miałem też jakieś sukcesy, ale z czasem przestało mi się podobać granie tego typu meczów, było bardzo dużo samowolki, nie wspominając już o PPL-u. Ostatnio, kiedy była okazja i wrócił PPL w odświeżonej formie, chciałem zagrać, widziałem że topowa polska scena bardzo ambitnie grała i fajnie to wyglądało, ale po prostu nie było mnie, bo to był okres międzyświąteczny. Poza treningiem drużynowym i indywidualnym (boty, aim, deathmatch) gram po prostu zwykłe FACEIT-y, czy Esportale ze znajomymi. Czerpię z tego dużą przyjemność, a do tego grając z nimi prowadzę grę, więc nie jest to takie zwykłe bieganie.

Czuję jednak, że to jest moment, w którym będę wracał do FPL-a. Zacząłem znowu streamować, myślę że to będzie dobry moment, aby do tego wrócić!

Praktycznie każdy zawodnik z byłego VP wypowiedział się już na temat oficjalnego showmatchu z udziałem legendarnej drużyny, jesteś chyba ostatnim bez stanowiska w tej sprawie. Może jakoś pomożemy w ten sposób organizatorom, czy Ty miałbyś coś przeciwko temu, by znów zagrać na scenie ze swoimi byłymi kolegami z zespołu?

Nie, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby coś takiego mogło zaistnieć. Dla mnie w porządku.

Wiadomo, jest sporo czynników, od których mój udział by zależał, ale ogólnie – nie mam nic przeciwko.