Zespoły aspirujące do bycia najlepszymi na świecie mają dość ciężką przeprawę w tym roku. Wiele z drużyn, w tym Team Dignitas grają praktycznie turniej po turnieju, bez możliwości powrotu do domu.
Team Dignitas radzi sobie w ostatnim czasie całkiem nieźle (pomijając pojedyncze porażki, jak Dreamhack Winter). Aktualnie mają oni do rozegrania kilka dużych turniejów z rzędu. Faza grupowa ELEAGUE, Dreamhack Winter, powrót do Atlanty na play-offy, finały ligi ECS i kwalifikacje do majora ELEAGUE. Wszystko w ciągu 35 dni, bez możliwości powrotu do domu.
Eleague group > DHW > eleague playoffs > ECS > Major qual, 35 days of traveling without being home🤔🤔🤔
— Ruben Villarroel (@rubinoeu) November 27, 2016
RUBINO w związku z tym faktem nie wygląda na zbyt szczęśliwego. Należy jednak zauważyć pewną zależność – im lepiej radzi sobie dana formacja, tym więcej otrzyma zaproszeń na bardziej prestiżowe turnieje. Co raz częściej zauważamy, że drużyna, nawet jeśli bierze udział w imprezie to “odpuszcza go”, grając kiepsko i w międzyczasie przygotowując się na kolejny.
Tak było chociażby w przypadku finałów Starladder i-League Season 2. Virtus.pro, będące w wyśmienitej formie nie wyszło tam nawet z grupy. Zawodnicy otwarcie mówili, że olali tę imprezę, by przygotować się na Dreamhack Bucharest, który to zresztą wygrali.
Przed wakacjami Polacy mieli podobną sytuację do zawodników Team Dignitas. Chłopaki brali udział w rozgrywkach ELEAGUE, na przemian z majorem ESL One Cologne 2016, w związku z czym nie mogli pojawić się we własnych domach przez ponad miesiąc czasu.