Respawn.pl

Co dalej z MOUZ NXT? Zespół zawieszony w powietrzu

Autor: Aleksander Kurcoń

Po początkowej euforii pozostał niewielki ślad, a głosy o MOUZ NXT coraz bardziej cichną. Czy to dziwi? Nie powinno, patrząc na ranking HLTV. Drużyna wypadła z TOP30 i pod w połowie maja niemalże nie wypadła z TOP100. Co dalej z akademią Myszek?

Piękny początek

Mija rok od czasu kiedy do MOUZ NXT dołączyło dwóch Polaków – Kamil „siuhy” Szkaradek i Hubert „szejn” Światły. Były to zaskakujące transfery rozwijającego się duetu. Sama organizacja dopiero zaczęła swoją przygodę z akademią i nie do końca było wiadomo w jaką stronę pójdzie jej rozwój. Pierwsze mecze zaczęły jednak szybko dawać odpowiedź. MOUZ NXT to poważny zespół, mimo że wiekowo juniorski.

Pierwszym dużym boom było zwycięstwo w lidze akademickiej. Potem łupem Myszek padł również drugi sezon, a także trzeci. Bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że MOUZ NXT to najlepsza akademia na świecie, co trzykrotnie potwierdziła. Na „seniorskich” turniejach również było całkiem nieźle, ale drużynie nigdy nie udawało się dotrzeć do finału. Półfinały były szczytami ich możliwości.

Transfer mhLa

Kolejny wybuch euforii nastąpił zimą 2022 roku, kiedy do MOUZ NXT dołączył Miłosz „mhL” Knasiak. Myszki zmieniły więc flagę na biało-czerwoną, a w składzie było łącznie już trzech Polaków. Zwiększone zainteresowanie nad Wisłą dało się wyczuć. W końcu polscy kibice mogli zacząć się ekscytować drużyną, która w większości jest polska, ma znakomite perspektywy i do tego gra dla jednej z największych organizacji świata. Pozostał jednak mały detal…

Tym detalem był fakt, że MOUZ NXT to akademia. Dlaczego? Bo bardzo dobra dyspozycja drużyny, oraz jej zawędrowanie do TOP30 rankingu HLTV dało fałszywe nadzieje na mocarstwowość. Jak się później okazało, owej potęgi po prostu nie da się zbudować. Już tłumaczę dlaczego.

Dwie drogi MOUZ NXT

Od czasu gdy akademia była coraz lepsza, pojawiły się pierwsze pytania. Przede wszystkim – na co zdecyduje się MOUZ? Niemiecka organizacja miała dwie ścieżki do wyboru. Teoretycznie, bo faktycznie chyba zawsze jedynie jedna droga była logicznym wyborem. Która?

Pierwszą ze ścieżek, tą wręcz życzeniową ścieżką był proces podobny do tego, który zaszedł w Gambit. Rosyjska organizacja kilka lat temu w pewnym momencie zorientowała się, że jej akademia przerasta pierwszą drużynę. Zdecydowano się więc „Youngsters” przemianować po prostu na „Gambit”. Resztę historii doskonale znacie, bo Rosjanie w 2021 roku byli jedną z najlepszych drużyn na świecie. Z resztą nadal są.

Drugą ścieżką rozwoju akademii MOUZ było pielęgnowanie młodych graczy, ogrywanie ich, a następnie wcielanie do swojego głównego składu. Jak już wiemy – tą drogą poszła organizacja.

Gambit nie przetarło szlaku

Społeczność CS:GO zaczęła się w pewnym momencie zastanawiać, czy MOUZ nie powinno postąpić tak samo, jak Gambit swego czasu. Przemawiało za tym wiele argumentów. Przede wszystkim akademia grała świetnie i bardzo dobrze się rozumiała. Z kolei główny skład organizacji raczej 2021 nie zalicza do udanych. Mimo to Niemcy nie postąpili tak jak Gambit.

Przede wszystkim powinniśmy sobie uświadomić, że Gambit to ewenement. Organizacje nie postępują w ten sposób, a raczej traktują zawsze akademię jako przybudówkę. Błędnym było więc założeniem, że MOUZ może odważyć się na podobny ruch, skoro był to ruch raczej nowatorski w wykonaniu rosyjskiej marki.

Ostatecznie MOUZ zdecydowało się na drogę, w której dobierani są zdolniejsi zawodnicy do głównego składu. Najpierw wytransferowano torzsiego, następnie zaś do składu głównego przeniesiono JDC. Jak przypadek Węgra można było potraktować ekstraordynaryjnie, tak postąpienie tak samo w przypadku JDC można już uznać za potwierdzenie tej tezy.

Co dalej z MOUZ NXT?

Pora odpowiedzieć na główne pytanie – co dalej z MOUZ NXT? Dlaczego w ogóle zostało postawione takie pytanie? Bo drużyna ma obecnie związane ręce. Czasami przepisy nie pozwalają jednej organizacji na wystawianie dwóch składów w tym samym turnieju. Z tego względu nie zobaczymy NXT na nawet kwalifikacjach do ważnych turniejów. Oglądamy zaś czwarte podejście drużyny do ligi akademickiej, w której nie ma sobie równych. Regularne obijanie tych samych zawodników może się znudzić.

Wygląda więc na to, że jedynym scenariuszem na dalsze wybicie się Polaków na scenie europejskiej są indywidualne transfery. Czy koniecznie do MOUZ? Nie do końca. W końcu inne organizacje również śledzą i monitorują sytuacje młodych graczy. Kibice jednak powinni przyzwyczaić się do faktu, że MOUZ NXT będzie dla Polaków (oby) jedynie przystankiem do dalszej kariery. W tym scenariuszu jednak mocno wątpliwe jest, że dalej cała trójka będzie grała razem. A co z MOUZ NXT? Cóż, organizacja zapewne na bieżąco śledzi jak najmłodszych graczy, by wcielić ich w swoje trybiki wielkiej, esportowej maszyny.