Respawn.pl

ELEAGUE Major: Virtus.pro awansuje do finału!

Autor: Sergiusz Lelakowski

Mamy to! Virtus.pro pokonało w półfinale ELEAGUE Majora broniące tytułu SK Gaming, co oznacza, że Polacy są tylko o krok od zdobycia najbardziej prestiżowego trofeum w CS:GO.

 

Train – 19:17 (10:5)

Wybrany przez SK Gaming Train zapowiadał się ekscytująco odkąd tylko zobaczyliśmy przedmeczowe veto. Z jednej strony Brazylijczycy są w stanie zniszczyć na niej każdego przeciwnika, który tylko się przewinie. Z drugiej – jest to jedna z najczęściej granych map przez Virtusów, a co za tym idzie świetnie rozpracowana taktycznie.

Pierwsza pistoletówka wpadła na konto ekipy Gabriela „FalleNa” Toledo, która bezproblemowo poradziła sobie mimo grania po słabszej stronie terrorystów. Prowadzenie Brazylijczyków szybko wzrosło do 3:0.

Reszta pierwszej połówki to czyste „plow” w wykonaniu Virtus.pro. Rywale polskiej drużyny zupełnie nie mogli odnaleźć się na mapie, a niemal każda próba wejścia na bombsite była natychmiastowo przerywana przez stronę broniącą. Wszystkie czynniki zsumowane razem pozwoliły Polakom wyjść na wysokie prowadzenie, bo przed zmianą stron tablica wyników wskazywała 10:5.

Druga połówka początkowo szła topornie dla ekipy Wiktora „TaZa” Wojtasa. Po raz kolejny w pistoletówce szczęście uśmiechnęło się Brazylijczykom, co pomogło im w szybkim odrobieniu strat. W samej końcówce podstawowego czasu gry Virtusi tradycyjnie już zagwarantowali nam rollercoaster.

Mapa musiała się rozstrzygnąć w dogrywce, gdzie o ostatecznym wyniku mogły zadecydować najdrobniejsze szczegóły. Koniecznie zobaczcie clutch 1 vs. 2 w wykonaniu Filipa „NEO” Kubskiego, który zagwarantował Polakom bardzo potrzebną rundę po stronie terrorystów w dogrywce:

Po ciężkim boju Train został rozstrzygnięty wynikiem 19:17 dla Virtus.pro, dzięki czemu z dużo spokojniejszą głową mogliśmy przenieść się na Cobblestone’a.

Cobblestone – 16:14 (6:9)

Virtus.pro rozpoczęło wybranego przez siebie Cobblestone’a po stronie terrorystów. W trzeciej pistoletówce tego meczu, podobnie jak w dwóch poprzednich, szczęście uśmiechnęło się Brazylijczykom. Po objęciu początkowego prowadzenia, reprezentanci SK Gaming poszli za ciosem i doprowadzili do wyniku 0:5, który – jakby nie patrzeć – nie zwiastował najlepszej połówki dla Polaków.

Podobnie jak na Trainie, po początkowej przewadze rywala, Polacy odpowiedzieli ze zdwojoną siłą. Mimo kilku potknięć podczas odrabiania strat, Virtusom udało się wyjść na remis, ale nie na prowadzenie – ostatnie trzy rundy należały do Brazylijczyków, co doprowadziło wynik pierwszej połówki do 6:9.

Ostatnia pistoletówka tego spotkania w końcu wpadła na konto polskiej drużyny, a po dwóch rundach eco przeciwnika wynik wskazywał 9:9. Na tym nie zakończyła się dominacja Virtusów, bo zanim przeciwnik w ogóle doszedł do głosu, Polacy wygrali dwie następne rundy.

Po odpowiedzi SK Gaming na wynik 11:10 zapewne wielu polskich fanów musiało wziąć głęboki oddech przed rozpoczęciem następnej rundy. Całe szczęście kolejny punkt wpadł na konto Virtus.pro, a przeciwnicy zostali zmuszeni do grania kolejnego eco.

W samej końcówce Brazylijczycy ponownie zagwarantowali nam ogromne nerwy, ale ostatecznie druga mapa zakończyła się wynikiem 16:14 dla Virtus.pro. To oznacza, że już jutro będziemy widzieć Polaków w finale majora, na co musieliśmy czekać prawie trzy lata – od pamiętnego EMS One Katowice 2014, kiedy to szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Virtusów.

Wszystko o ELEAGUE Major.