Mocnym echem w środowisku esportowym odbiła się impreza Carlosa z Andrew Tate, a także późniejsze komentarze z jego strony. Głos zabrał Riot, który postanowił odmówić współpracy z legendarną organizacją – ta nie weźmie udziału we franczyzowych rozgrywkach w Valoranta.
Kilka dni temu G2 Esports, a raczej ich CEO Carlos, świętowało mistrzostwa świata. Na nagraniu udostępnionym przez prezesa Samurajów widać było, jak ten bawi się z Andrew Tate. Na reakcję społeczności nie trzeba było długo czekać – esportowa rodzina podzieliła się na dwa obozy. Jeden krytykował Carlosa za jego przyjaźń, a drugi stanął w jego obronie. Głosy krytyków były jednak głośniejsze i trudno się temu dziwić – Tate jest przeciwieństwem wartości, jakie ma promować esport i o tym trzeba głośno mówić.
yesterday we celebrated G2's world championship pic.twitter.com/cQQLlefb3J
— ⭕️ CarlosR ocelote ⭕️ (@CarlosR) September 17, 2022
Wcześniej G2 Esports zatrudniło pełni żeńską drużynę i bardzo mocno wspierało damski esport, więc taka sytuacja jest niedopuszczalna. Czarę goryczy przelał komentarz: nikt nigdy nie będzie w stanie pilnować moich przyjaźni. Tutaj rysuję swoją linię. Imprezuję z kim do cholery chcę. Taką wypowiedź Carlosa można zrozumieć i o ile wykluczenie go z życia organizacji na aż dwa miesiące było dobrym posunięciem, tak już decyzja Riot Games wydaje się być krokiem za daleko.
VALORANT: Sources told me that G2 is OUT of franchising (NA & EU) for next year because of recent controversy.
G2 had a spot locked in NA, but Riot had an emergency meeting and decided otherwise. Likely LEV is having the last NA spot.
— neL (@neLendirekt) September 20, 2022
neL oraz George Geddes potwierdzili, że G2 jest poza franczyzowymi rozgrywkami na kolejny rok. Samuraje miały grać w amerykańskich rozgrywkach Valoranta, ale Riot Games wycofał się ze współpracy. Jest to o tyle absurdalne, że wydawca Valoranta i League of Legends bardzo dużo w ładnych słowach mówi o równości, ale samemu ma sporo za uszami – nierówno traktował swoje pracowniczki, a jego właścicielem jest Tencent. Dobrze wiemy, jak wiele złego ma chiński rząd za uszami, a Tencent przecież mocno go wspiera. Sam Riot robił problemy pracownikom i esportowcom, którzy otwarcie wspierali wolność Tajwanu – hipokryzja pełną parą.