Respawn.pl

Miało być groźnie, jest wyśmiewczo. Kibice negatywnie odebrali nową nazwę organizacji Sawika i TaZa

Autor: Paweł Wilk

Gdy 15 stycznia w sieci pojawiła się informacja o nowej organizacji Wiktora “TaZa” Wojtasa, Macieja “sawika” Sawickiego i Viktora Wanli, wiele osób ucieszyła ta nowina i te osoby nastawiały się na ciekawy i długoterminowy projekt. Dziś ogłoszenie tej nazwy nieco komplikuje jeden z tych członów.

Dziś podczas programu Misja Esport, Sawik zdradził kibicom nazwę, pod jaką będą rywalizować reprezentanci dotychczasowego Team Kinguin, który niedługo przestanie pojawiać się w nagłówkach. Na rodzimym podwórku bardzo popularne są odniesienia do zwierząt, a Izako Boars czy AGO Esports potrafili przekuć to na swój znak rozpoznawczy. Organizacja Wojtasa po długich analizach i badaniach zdecydowała się pójść inną drogą i postawić na Black Devils. Chyba nieco innego oczekiwali kibice i osoby związane z esportem.

Na popularność ekipy wpływają na pewno wyniki, ale też opinia marki. Projekt Sawika, poza znanymi nazwiskami wśród graczy Counter-Strike: Global Offensive czy League of Legends, musi wszystko budować od nowa, ale sam CEO w prowadzonym przez siebie programie stwierdził, że na wszystko potrzeba czasu. Do tej pory mamy więcej znaków zapytania, niż gry w otwarte karty.

Być może w ciągu najbliższych tygodni włodarze ogłoszą kolejne informacje na temat logotypu, strojów, a także nieco więcej dowiemy się ze strony internetowej, bo obecnie nic wskazuje na to, że dotyczy drużyny esportowej. Według słów Macieja, możemy spodziewać się, że marka Black Devils oparta zostanie na postaci i wizerunku Wiktora “TaZa” Wojtasa.

Zatem pozostaje nam czekać do połowy lutego, bowiem wtedy ma ukazać się nieco więcej szczegółów. Później i tak bardzo dużo zależeć będzie od wyników i sukcesów.