Respawn.pl

Paweł Książek – Jesteśmy najlepsi w Europie [WYWIAD]

Autor: Michał Maćkowski

Kinguin Esports Performance Center to aktualnie jeden z najnowocześniejszych i najlepszych miejsc dla esportowców w Polsce jak i na świecie.  Co stoi za fenomenem EPC, jak po opuszczeniu świata dziennikarstwa esportowego widzi aktualnie branżę i czego brakuje sportom elektronicznym w Polsce. O tym i nie tylko porozmawialiśmy z Pawłem Książkiem – Head of EPC.

Michał Maćkowski: Cześć Pawle, dawno się nie słyszeliśmy.

Paweł Książek: Cześć, zgadza się.

Michał Maćkowski: Spore zmiany u Ciebie zaszły i zarządzasz teraz jednym z najlepszych miejsc dla drużyn esportowych w Europie jak i być może na świecie. Coś pominąłem? 

Paweł Książek: Chyba nie, bo uważam, że w Europie, Kinguin Esports Performance Center jest najlepsze, co widzimy po reakcjach drużyn i po tym, jak często do nas wracają. Niektórzy przyjeżdżają do nas kilka razy w roku, jak Imperial, OG czy NAVI Javelins, inni wracają po kilku latach przerwy, zapoczątkowanej pandemią. Mamy też sporo mniej znanych zespołów, które widząc swoich idoli w EPC, też chcą tu trenować. Staliśmy się taką marką, że coraz częściej budynek jest za mały, by pomieścić wszystkich chętnych. A w jednym momencie możemy przyjąć 7 drużyn. Nie mam wątpliwości, że jesteśmy najczęściej odwiedzanym obiektem tego typu w Europie. 

A co z resztą? 

Oczywiście zdarza się, że zespoły wybierają inne miejsca. To wynika z kilku czynników. Czasami decydują się na nie przez lokalizację, czasami przez czas, w którym chcą zorganizować bootcamp. Problemem dla drużyn spoza Europy są też wizy, które pozwalają im na spędzenie u nas jedynie 90 dni w półroczu. Te dni muszą też zachowywać na udział w europejskich turniejach, więc wtedy decydują się na trenowaniu np. w Serbii, gdzie te dni nie są brane pod uwagę. 

Co jest przewagą EPC nad innymi podobnymi miejscami?

Zdecydowanie jakość usługi i podejście do klienta. Chcemy, by drużyny czuły się u nas jak w domu. Stąd dbamy o to, by mogli skupić się tylko na graniu. Jesteśmy dostępni dla nich praktycznie całą dobę. Jeśli mają problem techniczny, rozwiązujemy go w kilka minut. Potrzebują wizyty u barbera? Organizujemy ją na miejscu w EPC. Podobnie jest z fizjoterapeutą, masażystą czy usługami medycznymi, jak testy covidowe czy szczepienia. Tak naprawdę gracze nie muszą wychodzić z budynku, praktycznie wszystko jesteśmy w stanie zapewnić na miejscu. To wygodne zarówno dla samych zawodników, ale też ich menedżerów, którzy będąc w obcym kraju nie muszą martwić się o załatwienie wszystkich zachcianek graczy. Wystarczy, że odezwą się do nas. 

Oczywistością są też sprawy cateringu czy transportu. Naszymi gośćmi są w znacznej większości osoby z innych krajów, więc czasami wyzwania są nieco bardziej skomplikowane, ale dajemy radę! 

Mówimy głównie o EPC, ale czy zespoły biorą nas pod uwagę jako kraj ze względu na przykład kultury.

Szczerze mówiąc, nie jest to aż tak istotne. Bardziej istotna jest sama lokalizacja, bo będąc blisko lotniska w Warszawie, mogą wygodnie dostać się na większość turniejów na całym świecie. Jeśli chodzi o sprawy kulturowe, gracze nie zwracają na to większej uwagi. Co więcej – często preferują tutaj swoją lokalną kuchnię. Tak jest np. z zawodnikami Imperial, którzy korzystają z brazylijskiej restauracji z brazylijskim kucharzem. TYLOO z kolei decydowało się na chińską restaurację. 

EPC

fot.Twitter/KsiazekPawel

A jak to jest być szefem najlepszego gaming house’u w Europie?

Jest to bardzo ciekawe doświadczenie. Nigdy nie spodziewałem się, że trafię do EPC jako osoba koordynująca pracę tego budynku. Po raz pierwszy byłem tutaj jako dziennikarz na początku 2019 roku, kiedy Team Kinguin zamieniał się w devils.one. Praktycznie całe życie zawodowe w esporcie pracowałem w mediach, miałem epizod jako PR Manager ESL Polska, ale branża hotelowa czy miejsc treningowych była mi zupełnie obca. Jest to na pewno duże wyzwanie, ale też kolejny krok w poznawaniu esportu. Po tym, jak miałem do czynienia z większością osób z polskiej branży, mogę teraz poszerzać te kontakty o gwiazdy światowego esportu czy przedstawicieli największych organizacji. To świetne zaplecze do potencjalnego powrotu do pracy w mediach.

Dołączyłeś do EPC prawie że w trakcie pandemii, która jak się domyślam, dała w kość. 

Dołączyłem do EPC w ciekawym czasie. Byliśmy po głównych falach pandemii i trzeba było ponownie zbudować życie w tym miejscu, bo przez dwa lata zespoły nie mogły tutaj przyjeżdżać. Za zadanie mieliśmy ponownie wzbudzić zaufanie wśród drużyn i pozyskać nowe kontakty. Był to o tyle wielki proces, że zespołów na całym świecie jest bardzo dużo. Nie skupiamy się tylko na CS:GO, który jest u nas główną grą. Musieliśmy też dotrzeć do ekip z innych tytułów. 

Wprowadziliśmy też sporo poprawek w samym budynku, wymieniliśmy biurka, komputery, na nowo wprowadziliśmy sporo procesów, które ułatwiają życie przede wszystkim naszym gościom, ale też nam. Dużo jest jeszcze do zrobienia, a będzie jeszcze więcej. Nie jest tajemnicą, że umowa w obecnym budynku wygasa nam w przyszłym roku i prowadziliśmy poszukiwania nowej siedziby. Na ten moment powiem tylko: chcemy się rozwijać, zdobywać nowych klientów i dopasowywać miejsce do wymagań graczy. Ciągle coś się dzieje i to jest fajne. 

Powiedziałeś sporo o plusach EPC, a jakie trudności widzisz w swojej pracy?

Powiedziałem, że plusem jest to, że ciągle coś się dzieje. To jednak też lekkie utrudnienie. Mamy gości z różnych zakątków świata, co przekłada się na zetknięcie z różnymi kulturami, osobami z różnych stref czasowych. Kiedy oni funkcjonują, my powinniśmy spać. A czasami potrzebują pilnej pomocy w późnych dla nas godzinach. Chcąc sprostać ich oczekiwaniom, staramy się im odpowiadać jak najszybciej. Mam jednak wrażenie, że to problem całej branży. Tutaj stałe godziny pracy nie obowiązują. 

Trudnością można też nazwać poradzenie sobie z niezależnymi od nas czynnikami, przez które EPC w niektórych okresach stało puste. To powodowały pandemia, wybuch wojny na Ukrainie, ale też kalendarz turniejów. Robimy dużo, by temu zapobiegać, dużo już się zmieniło, a zmieni się jeszcze więcej.

Powiedziałeś o wymaganiach zawodników, więc pozwól, że do pytam o najciekawsze ,,zachcianki” zawodników

Nam większość zachcianek już spowszechniała, więc trudno znaleźć w głowie coś konkretnego. Jako przykład oczekiwań, bo zachcianką bym tego nie nazwał, było jedzenie dla Imperial. Zawodnicy powiedzieli otwarcie – chcemy brazylijskiego jedzenia. Nie zadowoliła ich jednak propozycja takiego cateringu z polskiej restauracji. Chcieli, by posiłki były przygotowane przez brazylijskiego kucharza. I to się udało. Mamy jednak sporo różnych pytań, ale wszystkie staramy się rozwiązywać, jeśli nie wykraczają poza prawo. 

Możemy się domyślić, o jakie rzeczy chodzi… ale przejdźmy dalej. Głównie gościcie zespoły grające w Counter-Strike, jednak chciałbym wiedzieć czy macie gości “nietypowych”. Gdy mówimy EPC to myślimy głównie o CS, League of Legends, Valorant czy Dota. To pewnie jednak nie wszyscy goście.

Goście nietypowi się zdarzają, zarówno na krótkie jak i dłuższe pobyty. Dla przykładu w zeszłym roku był u nas Żabson ze swoimi znajomymi i grali w League of Legends. Byli też muzycy czy aktorzy. Kilka dni temu teledysk w EPC nagrywał jeden z warszawskich raperów. W zeszłym roku przyjechali do nas pierwszy raz zawodnicy pokera, teraz wrócili. Prawie 30 osób, które pod okiem trenerów przygotowują się do turniejów. Organizowane są u nas również różne eventy – w poprzednich miesiącach były to chociażby: turniej Deluxe Ski Jump od GG League, Intel Overclocking Masters czy finał kampanii GRANTSA. 

ZOBACZ WIĘCEJ – MAPA GAMING HOUSE W POLSCE

W jakim stanie zobaczyłeś EPC po pandemii? Trudno było to ożywić?

Dołączając do Kinguina ponad dwa lata temu, najpierw zajmowałem się contentem, więc EPC obserwowałem z boku. Nie było wtedy dużego obłożenia, czego powodem była głównie pandemia. Przez to drużyny wybierały kraje z mniejszymi restrykcjami jeśli chodzi o przyjazdy. Do zespołu EPC dołączyłem w listopadzie 2021 roku. W firmie była chęć, by przywrócić temu miejscu blask, dlatego pracowali już nad tym Paweł Żukowski i Anna Mączko pod okiem Michała Gębskiego, którzy do tej pory wykonują świetną robotę. Przejęcie przeze mnie koordynacji nad EPC miało na celu przyspieszenie tych prac, poprzez wykorzystanie moich kontaktów w branży. 

Zbudowaliśmy ogromną bazę kontaktów do przedstawicieli drużyn CS:GO, Dota 2, Fortnite, Rainbow Six Siege czy League of Legends. Liczyła ponad 600 osób. Zajęło to sporo czasu, ale pomogło w dotarciu do starych i nowych klientów. Trudne było też ponowne przekonanie organizacji, by odwiedziły EPC. Musieliśmy na nowo przedstawić nasz zespół branży, zbudować zaufanie. To przyniosło efekty. Po pracowitym zeszłym roku, organizacji prawie 70 bootcampów, teraz jest jeszcze lepiej.

Od początku 2023 roku mamy cały czas po kilka drużyn, nie było momentu, żeby budynek stał pusty. Teraz znów jest wypełniony, wszystkie pokoje hotelowe i treningowe są zajęte. Odbudowujemy też sprzedaż trzeciego piętra jako przestrzeni eventowej. Pojawia się tam coraz więcej firm.

9INE W EPC

fot.Twitter/KsiazekPawel

Czas po pandemii wygląda dla Was dobrze, ale czy nie boicie się problemów finansowych organizacji? Pożegnaliśmy Honoris, które u Was gościło, mówi się o problemach FaZe czy sprzedaży CLG. To są tak duże podmioty, które w przypadku upadku mogą spowodować skutki dla całej branży. 

Oczywiście mamy to z tyłu głowy, że kryzys jest. Jednak z drugiej strony uważam, że nie jesteśmy skierowani tylko do drużyn Counter-Strike’a, a to o nich głównie mowa w kontekście kryzysów. EPC może gościć wszystkich, jeżeli kilka zespołów CS:GO upadnie, to mamy trochę ekip z Dota 2 czy niższych lig League of Legends. To jednak nie koniec, bo coraz częściej gościmy graczy FIFA czy Rocket League, a nadal jest wiele drużyn z różnych gier, które mogą do nas przyjeżdżać. Kryzys jest, ale wciąż nie odkryliśmy kontaktów i drużyn, które mogą być naszymi klientami.

Optymistycznie patrzę na Counter-Strike 2, bo z jednej strony wiele osób zastanawiało się czy po Majorze w Paryżu nie będziemy mieli przestoju, bo drużyny mogłyby nie poświęcać czasu na trening. Jednak z drugiej strony patrząc, jeśli Valve już ogłosiło jakiś plan na 2024 rok, to zespołom powinno zależeć na tym, by tuż po Majorze jak najwięcej czasu zacząć poświęcać na trening w CS 2. 

Ta gra powinna też przynieść nowe składy czy nowe organizacje, więc uważam, że może to przynieść hype na bootcampy. 

Jeżeli chodzi o polskie zespoły, to jest to bardzo mały procent naszych klientów. Często zdarza się, że pomagamy im, bo jesteśmy polską firmą i wywodzimy się z tego podwórka, a firma Kinguin zawsze wspierała polski esport. Robimy to znacznie niższym kosztem i szukamy sposobu. Nawet jeśli wszystkie upadną, to nie będzie miało to dużego wpływu na nasz biznes.

Powiedziałeś to trochę tak, jakbyś chciał, żeby wszystkie polskie drużyny upadły 

Oczywiście tego nikomu nie życzę, ale patrząc realnie – na nas to nie wpłynie. Trudno w tych organizacjach widzieć rozwój, nawet nie mówiąc o wynikach, ale też działaniach operacyjnych. Nie zdziwię się, jeśli kilka kolejnych zawiesi działalność w tym roku.

Zniknęło Honoris oraz PACT. Ze środowiska wiem, że jedna duża polska organizacja ma problemy finansowe. Nie wygląda to za ciekawie, jak Ty z boku na to na patrzysz? 

Patrzę na to wszystko trochę optymistycznie i pesymistycznie. Z jednej strony przez kilka lat pracy w mediach i później w EPC zaobserwowałem jak niektóre polskie organizacje działają, nie mają na siebie pomysłu i kompetentnych ludzi na zapleczu. Widziałem np. wiele prezentacji sprzedażowych i wyglądały one bardzo amatorsko, czasami zawierały duże błędy. Trudno więc oczekiwać, że skłonią firmy do inwestycji. A przykładem na to, że można pozyskać partnerów jest chociażby Fantasyexpo/gam3r_x, które nawet w kryzysie potrafi przekonywać firmy. Dlatego jest we mnie optymizm, bo mając odpowiedni produkt, wciąż można z rynku ściągnąć pieniądze. 

Tak czy inaczej, wydaje mi się, że obecne czasy mogą spowodować jeszcze większe przesianie polskiego rynku i zniknięcie kIlku podmiotów – zarówno portali, jak i drużyn. Mieliśmy jednak w esporcie już wiele kryzysów i wierzę, że z tego też uda się wyjść. 

Pełna zgoda, chociaż też nam po części się oberwało. Chciałbym Cię zapytać, czy uważasz, że esport w Polsce jest popularny? Moje zdanie jest nieco inne, bo uważam, że esport w naszym kraju jest trochę popularny na niby. Mam na myśli tutaj, że dużo ludzi deklaruje się jako fan esportu, bo zna daną grę i wie co się w niej zmienia, ale nie interesuje, co się dzieje wokół niej, w społeczności i nie ogląda przykładowo transmisji z rozgrywek. 

To zależy, jak postrzegamy esport. Dla mnie esport zawsze był nie tylko tym, co czytamy na portalach. To także podwalina, czyli np to, że kolega z drugim kolegą grają w CS-a. Jak mówisz sport, to mówisz też o ludziach, którzy grają na Orliku. Dlatego czemu nie mówić o ludziach grających matchmaking w CS-e jak o esportowcach. Nie są profesjonalistami, ale uprawiają esport. 

Według mnie esport jest dużą branżą, co widać po wynikach zespołów i liczbach chociażby na ostatnich streamach z meczów 9INE. Sukces powoduje, że ludzie interesujący się esportem wracają na transmisję, social media czy portale. Trzeba im tylko przynieść coś, co ich zaciekawi. Nie możemy patrzeć tylko na sukces sportowy, musimy podążać za trendami, testować nowe rzeczy, a czasami jak patrzę na całą branżę, mam wrażenie, że od kilku lat nic się nie zmieniło. 

Na pewno gdzieś ten odbiorca esportu jest, ale produkt mu oferowany nie jest wystarczająco ciekawy, aby śledzić go na co dzień.

Pytanie teraz, jak określić takiego esportowca. Moim zdaniem próg wejścia na poziom profesjonalny czy półprofesjonalny w esporcie jest jednak niższy, mówię tutaj głównie o CS:GO, gdzie możemy widzieć historie od zera do bohatera. Pytanie czy nie potrzebujemy czasu, aby to zweryfikować. 

Jakby się tak zastanowić, to osoba grająca raz w tygodniu w piłkę, uprawia sport i jest sportowcem, ale na niskim poziomie. Tak samo być może jest z esportem, ale my jako branża patrzymy za wąsko. Jakby popatrzeć, to mnóstwo ludzi gra w gry esportowe w Polsce. Nieważne, w jakim gronie byś się znalazł, to zawsze znajdzie osoba grająca w gry lub które się tym interesują tytułami multiplayer, które nadają się do świata esportu. Pamiętam jak na eWeszło prowadziliśmy cykl “Niedzielny gracz”, gdzie rozmawialiśmy z ludźmi z innych branż, które interesują się grami. 

Okazywało się, że co drugi gra i interesuje się tym. Bartosz Kurek, polski siatkarz zna Pashę, innych zawodników, ogląda turnieje i sam gra, tak jak cała reprezentacja siatkówki. To pokazuje, że odbiorcy są i trzeba do nich jakoś dotrzeć. Gdzie nie pójdę, to o takich ludziach słyszę, ale jeszcze nikt nie znalazł sposobu, aby ich wszystkich przyciągnąć. Być może faktycznie sukces to jest ten złoty środek, których ludzi motywuje, ale trzeba pamiętać, że drużyny sportowe, jak i esportowe nie mogą opierać swojego biznesu na wynikach.

Trzeba wiedzieć, co zrobić kiedy jest źle i tak samo mamy w EPC. Nowy budynek, do którego potencjalnie będziemy się przenosić, już zakłada takiego scenariusze, których nie zakładało się kilka lat wcześniej. Jeżeli nie będzie obłożenia esportowego, bo przykładowo wybuchnie kolejna pandemia, to my będziemy przygotowani, aby ten biznes uzupełniać w innych sposób. 

Zgodzę się z Tobą, pytanie też, jak rozgraniczyć gracza komputerowego od esportowca. Bo każdy esportowiec jest graczem, ale nie każdy gracz jest esportowcem i ciężko oprzeć to tylko i wyłącznie na podstawie danych tytułów. Tak samo jeżeli chodzi o portale esportowe, możemy pisać tylko o grach esportowych, ale dlaczego nie połączyć tego z gamingiem lub influencerka w fajny sposób, a nie opartym na clickbaity. 

Ostatnio rozmawiałem z kimś o portalach esportowych, czy taki portal ma szansę na przeżycie i czy nie powinien sięgać po tematy influencerskie czy freak-fightowe, które się klikają. Z jednej strony  rozumiem ludzi, którzy to robią, ale z drugiej – może to wynikać z mojej ambicji, nie umiałbym się nazwać portalem esportowym, jeśli pisałbym o innych tematach jak gaming czy właśnie influencerzy. Wtedy jesteś portalem ogólnym, tak jak kiedyś Spidersweb był portalem technologicznym, a teraz stał się platformą piszącą o wszystkim.

Pod esport można podciągnąć trochę rzeczy, bo jeżeli pashaBiceps walczy w oktagonie, to jest to jednak trochę temat esportowy.  Jeżeli byali mówi coś na streamach,  co nadaje się na dłuższy tekst, a o czym nie mówi na wywiadach, czemu o tym nie napisać. Wokół esportu dzieje się wiele rzeczy i mamy takie gwiazdy esportowe, które zbierają widownię, ale które nie są ciekawe w kontekście turniejów. Ten temat jest nieco szerszy.

Tak zdecydowanie jest to dłuższy temat, o którym można byłoby pogadać następnym razem nawet w szerszym gronie. Kończąc naszą rozmowę, chciałbym zobaczyć, ale chyba nie dożyję, oficjalnego wywiadu byaliego. 

Wywiady jakieś były, ale głównie pomeczowe.

Zgadza się, ale mam tutaj na myśli wywiad “z krwi i kości, gdzie doczekamy się rozmowy wielowątkowej, też na temat Virtus.pro, które po ostatniej małej i krótkiej wymianie zdań pomiędzy TaZem a pashabiceps odżyło. 

Byali jest ciekawą postacią i z pewnością w takim wywiadzie sporo by powiedział. Tylko według mnie on tego nie potrzebuje, tak jak Nisha z Dota 2. Chłopak, który jest spokojny na co dzień, który nie prowadzi swoich social mediów, po prostu czułbym się nieswojo, udzielając wywiadu. Mam wrażenie, że tak samo jest z byalim, bo co innego jest, kiedy mówisz coś na streamach czy w gronie znajomych, niż kiedy kamera została uruchomiona. Tak samo jak było z pashąBicepsem ostatnio w wywiadzie, który w pewnym sensie rozpoczął tę konfrontację z TaZem. 

W esporcie jest też nudniej, bo gracze nie poruszają tyle tematów, co np. freak-fighterzy. Esportowcy są mniej wylewni, nie oceniają aż tak swoich rywali. Jest tu większy szacunek. Dla czytelnika jest to nudne, ale z perspektywy gracza zrozumiałe. 

A potem przychodzi autoryzacja i pół wywiadu do usunięcia.

To też prawda. Sporo mieliśmy takich przykładów, kiedy to po autoryzacji wywiad do niczego się nie nadawał

Dzięki za rozmowę!

Dzięki!

Śledź Pawła Książka na Twitterze – @KsiazekPawel
Śledź Michała Maćkowskiego na Twitterze – @MichaMackowski