Scenie esportowej FIFA wciąż daleko do popularności League of Legends czy Counter-Strike: Global Offensive. Nie znaczy to jednak, że w jej obrębie nie można zorganizować pomysłowego wydarzenia.
Zeszły piątek, 28 września, był datą oficjalnej premiery FIFA 19. Okazja zbiegła się z meczem Legia Warszawa vs. Arka Gdynia na Łazienkowskiej. Lepszej okazji do zorganizowania pokazowego turnieju esportowego z udziałem polskich zawodników chyba nie mogliśmy zatem sobie wyobrazić. Dodając do tego jeszcze fakt, że miniturniej zorganizowany w Warszawie był pierwszym w obrębie nowo wydanej gry, to zarówno pomysłowi jak i realizacji trudno odmówić ciepłych słów.
I niepotrzebne były tłumy kibiców skandujące ksywkę wybranego zawodnika, ani też tłumy “dabujących” gapiów. Zwyczajnie, na samym szczycie jednej z trybun postawiono dwa stanowiska do gry, a do gry zaproszono czwórkę zawodników z obu wyżej wspomnianych klubów. “Legię” reprezentowali Miłosz „milosz93” Bogdanowski oraz Michał „Sroka” Srokosz, “Arkę” z kolei Bartosz „Bartas” Tritt i Michał „Owca” Owczarzak.
Witamy w FIFA 19
Mecze przebiegały stosunkowo szybko, ale nie znaczy to, że brakowało w nich emocji. Niech poświadczą o tym imponujące liczby – według statystyk Organizatorów, transmisja wydarzenia przyciągnęła 133 tysiące unikalnych użytkowników, a w szczytowym momencie za zawodników trzymało kciuki aż 26 tysięcy kibiców. Należy jednak wspomnieć, że stream dostępny był z poziomu strony głównej Onetu, zatem taka popularność nie powinna dziwić.
Wszystko rozgrywane było na zasadzie dwumeczu. Na pierwszy ogień poszło spotkanie “Miłosza” z “Bartasem”. Zawodnik Legii najpierw wyszedł na prowadzene z 2:1 w pierwszym meczu, by przypieczętować zdecydowane zwycięstwo wynikiem 4:0 w rewanżu. Następnie zmierzyli się ze sobą “Sroka” z “Owcą”. Tutaj oba pojedynki zakończyły się remisami 2:2, zatem bilans przemawiający na korzyść warszawskiego zespołu umożliwił im wygranie na własnym podwórku.
Co dalej?
Turniej, choć został rozegrany w ciekawej scenerii, a w trakcie jego trwania nie uświadczyliśmy żadnych poważnych błędów technicznych, zmusił nas do pewnych refleksji. Przede wszystkim dlatego, że event można zaliczyć do typowych “pokazówek”, odbywających się przy okazji większego wydarzenia, a nie właściwych “pełnych” turniejów, do jakich przyzwyczajają nas inne dyscypliny. W dodatku stosunkowo nieczęsto zdarza się nam podziwiać naszych zawodników w starciu z innymi esportowcami. Zapytaliśmy “Srokę” oraz “milosza93” jak oni widzą stan esportowej sceny, zarówno w Polsce, jak i na Świecie.
milosz93: Scena się rozkręca, aczkolwiek też bez zawrotnego tempa. Brakuje jednak czegoś takiego jak stały terminarz rozgrywek. Wszyskiego dowiadujemy się z “dnia na dzień” i jest to lekko problematyczne w tym momencie. Na przykład – możemy jutro dostać informację, że za miesiąc odbywa się fajny, duży turniej. Jednak nie mamy przy tym rozpiski na dalszą przyszłość.
Sroka: Ja uważam, że brakuje pewnego kroku przełomowego. Myślę, że “esportowa ekstraklasa” mogłaby się czymś takim okazać, byłoby to w końcu bardzo znaczące zarówno dla nas, jak i dla całej polskiej sceny FIFA.
Właśnie – w czasie luźnej rozmowy z zawodnikami Legia eSports poruszyliśmy istotę istnienia takiej ligi dla polskich zawodników FIFA w Polsce. Coraz więcej tradycyjnych klubów w Polsce rekrutuje w swoje szeregi mistrzów gry na padzie, jednak nie idzie z tym w parze rozwój pewnej struktury turniejowej, która usystematyzowałaby rozgrywki. A przecież byłoby to korzystne zarówno dla samych graczy, jak i dla widzów – w końcu wiadome by było, kiedy spodziewać się najbliższych meczów z udziałem reprezentatów naszego ulubionego klubu. Kto wie, może na wszystko potrzeba jedynie czasu? Esport się w końcu cały czas rozwija, ciesząc się też uznaniem sponsorów. Może w końcu i wydawca gry znajdzie sposób na “ugryzienie” potencjału gry. Przejęcie zawodników FIFA przez Legię Warszawa bez dwóch zdań zachęciło inne polskie kluby do wcielenia w swoje szeregi pro playerów. Swoich graczy ma Zagłębie Sosnowiec, Jagiellonia Białystok czy Wisła Płock, a kluby “wchodzące w FIF-ę” na Zachodzie trudno policzyć. Stosunkowo niedawno Internet rozhulała wieść o starcie “ePremier League”. Z czym to się je – łatwo się domyślić. Pojawienie się na wirtualnym boisku Arsenalu Londyn czy Manchester City musi coś oznaczać.
Czekamy na reakcję innych klubów
Cóż – na ten moment pozostaje nam kibicować polskim zawodnikom, wspinającym się na szczyt drabinek turniejowym. Jak mówi Michał “Sroka” Srokosz, zapytany o to, czy w Polsce wystarczy profesjonalnych graczy FIFA, aby zapełnić esportowe składy wszystkich większych klubów w Polsce, odpowiada twierdząco – oczywiście, myślę że każdy klub byłby w stanie pozyskać swojego esportowca, a wtedy emocji na pewno by nie zabrakło.