Respawn.pl

Piotr Janus: Chcemy dawać graczom te emocje

Autor: Krzysztof Sarna

W ubiegły weekend na Zamku Piastowskim w Raciborzu byliśmy świadkami trzeciej odsłony Raciborskiego Festiwalu Gamingowego. Firma Komputronik Gaming wsparła całą inicjatywę, zaopatrzając wydarzenie w sprzęt komputerowy. Tuż po zakończonym wydarzeniu porozmawialiśmy z Brand Managerem Komputronik Gaming, którego funkcję pełni Piotr Janus. 

“W esporcie w Polsce nie jest łatwo. Zależy jednak, o jakim esporcie mówimy, bo to oczywiście nie jest takie klarowne” – mówił Piotr Janus.

Krzysztof Sarna, Respawn.pl: Za nami trzecia edycja Raciborskiego Festiwalu Gamingowego. Jakie są wasze wrażenia jeszcze na gorąco po zakończeniu wydarzenia? Czy jesteście zadowoleni z minionych trzech dni?

Piotr Janus, Brand Manager Komputronik Gaming: Na pewno jesteśmy zadowoleni z tego, że mogliśmy wrócić, ponieważ upłynęło trochę czasu, po tym, jak przetrzymała nas pandemia. Tak więc jest to pierwszy sukces, bo po tym trudnym czasie, niektóre eventy w ogólnie nie wróciły. Jest to dobra wiadomość, że Raciborskiemu Festiwalowi Gamingowemu to się udało. Drużyny dopisały i mieliśmy komplet. Myślę, że poziom był dość wysoki, dzięki czemu było co oglądać. Ludzie także zjawili się licznie, a organizatorzy zadbali o to, żeby było dużo atrakcji. Sądzę jednak, że stać nas na więcej i da się tu jeszcze ściągnąć większą ilość osób, zwłaszcza ze Śląska. To jest największe wyzwanie. Pojawiają się osoby, które mówią, że przyjechały z Rybnika, okolicznych miejscowości. Gdyby jednak wieści o imprezie poszły jeszcze bardziej w świat, zwłaszcza na Śląsk, to spokojnie ekipy z Katowic, Gliwic, Zabrza, Sosnowca i innych śląskich miejscowości mogłyby tutaj rywalizować i jednocześnie mielibyśmy do czynienia z małymi mistrzostwami regionu.

Pandemia oraz lockdown sprawiły, że w Polsce przez długi okres nie mieliśmy zbyt wielu turniejów esportowych. Obecnie trudno jest usłyszeć o organizowanym evencie nad Wisłą. Tak więc można zaryzykować stwierdzenie, że ta impreza miała podwójną moc. Poza licznie zgromadzoną publiką warto wyróżnić sporo rodzin. 

Zgadza się. Powroty nie są łatwe. Ludzie nadal się trochę boją. Jednak okres letni sprzyja takim powrotom i w to pierwsze lato po pandemii, być może branża się rozrusza. Zima jednak stała pod znakiem zapytania, ponieważ nie wiadomo było, w jaką stronę to pójdzie i wszyscy bali się, że zainwestują mnóstwo środków, a chwilę później ponownie będzie trzeba odwoływać wydarzenia. Na szczęście teraz powoli to wszystko wraca do normalności. 

Byliśmy w Poznaniu i zorganizowaliśmy stoisko na Prykonie. Tam zobaczyliśmy, jaka jest potrzeba wyjścia z domu. Chęć zagrania i spotkania się z ludźmi face to face jest ogromna, co widać po rekordach frekwencji. Po tym doświadczeniu Stwierdziliśmy, że w Raciborzu także będzie fajnie się zaprezentować. Jak już wspomniałem, powroty nie są łatwym tematem, aczkolwiek jestem zdania, że jest to kwestia czasu. W momencie, kiedy organizatorzy zobaczą, ile ludzi przychodzi i jaki jest głód tego, to będzie się tylko rozwijać.

Chciałbym także dodać, że organizatorzy Raciborskiego Festiwalu Gamingowego postawili na początek wakacji, a nie jest to łatwy termin, ponieważ dużo ludzi się rozjeżdża na wakacje. Wydaje mi się, że jeśli w przyszłym roku uda się dogadać z Zamkiem Piastowskim na inny, przedwakacyjny termin, to już będzie ciepło, ale ludzi może być jeszcze więcej, ponieważ nie wyjadą jeszcze na urlopy. 

Jak opisałbyś swoją drogę pod banderą Komputronika? Zaczynałeś jako specjalista ds. Social Media, następnie stałeś się Community Managarem, aż do Brand Managera w Komputronik Gaming. Jesteś częścią tego załogi już od ponad ośmiu lat. Jak to wszystko formowało się na przestrzeni czasu?

Wszystko szło ewolucyjnie i spontanicznie tak, jak w życiu. Te zmiany wynikały ze zmian, które dokonywały się w samym mnie i tym, jakie zajawki łapałem na swojej drodze zawodowej. Zaczynałem od social mediów, prowadząc wszystkie tego typu kanały marki i w tym się realizowałem. Lubiłem przede wszystkim kontakt z ludźmi. W międzyczasie złapałem gamingowego bakcyla, który przyszedł wraz z ogrywaniem gry Starcraft 2. Stwierdziłem, że skoro robię akcje związane ze społecznością, to może warto zrobić jakiś event gamingowy. W firmie nie było chętnych, bo nikt się tematyką gier i esportu aż tak nie interesował, więc wychodziłem z inicjatywami. Mówiłem: “dobra, ja to poprowadzę, wezmę ten projekt na siebie, żeby to doszło do skutku”. Było kilka takich wydarzeń, które udało się zrealizować np. Liga Komputronik Gaming w różnych galeriach handlowych, rozgrywki w Atlas Arenie. Pojawiało się tego wszystkiego coraz więcej. W międzyczasie rynek się zmieniał. Zaczęto dostrzegać, że gaming to duża kategoria, dużo ludzi tym żyje, a dla młodych jest to często hobby numer jeden, więc trzeba tu inwestować środki.

W naszej firmie biznesowo również dostrzeżono, że trzeba się rozwijać pod tym kątem. Naturalnie wyszło, że przy zmianach organizacyjnych został mi powierzony nowy projekt – Komputronik Gaming. Dopowiem także, że początkiem Komputronik Gaming był fanpage na Facebooku. Powiedziałem: “uważam, że ta grupa graczy jest na tyle duża i na tyle hermetyczna, że fajnie byłoby do nich wysyłać bezpośrednio komunikaty, więc po prostu stwórzmy coś oddzielnego”. No i poszło. 

Powiedziałeś, że powroty nie są łatwe, a także że esport i gaming to branże, w których ogrom ludzi chce inwestować pieniądze. Jak aktualnie wygląda sytuacja po pandemii z perspektywy osoby, która jest w branży nie od dziś? Nie brakuje inwestorów? Nie ma się co oszukiwać, że lockdown przewrócił wiele sektorów.

Generalnie w polskim esporcie nie jest łatwo. Zależy jednak, o jakim wymiarze esportu mówimy, bo nie jest on jednorodny. Jeżeli chodzi o esport profesjonalny, to ten rynek w Polsce nigdy nie był łatwy i nie jest nadal. Widzimy, że drużyny nie radzą sobie tak dobrze, jak liczyliśmy na to, patrząc przez pryzmat sukcesów Złotej Piątki. Myśleliśmy, że jeśli oni zejdą ze sceny, to pozostawią po sobie na tyle dużą spuściznę, że Polska będzie w topie światowym albo chociaż europejskim esportu. Niestety zderzyliśmy się trochę ze ścianą i ta rywalizacja ogranicza się wyłącznie do Polski, ewentualnie pojedynczy zawodnicy robią karierę poza krajem. Co za tym idzie – jak nie ma sukcesów, to ciężej o sponsorów. Jeżeli nie ma sukcesów, to także trudniej o kibiców i fanów. Jest to zespół naczyń połączonych. W profesjonalnym esportcie jesteśmy ostrożni z partnerstwami, bo wiemy, że często nie przynosi to oczekiwanych efektów. Po pandemii podchodzimy do wszystkich partnerstw bardzo skrupulatni i sprawdzamy, czy to nam się zepnie biznesowo.

Jeśli chodzi z kolei o takie inicjatywy, jak Raciborski Festiwal Gamingowy – są to rozgrywki casualowe. Oczywiście grało tu wielu zawodników, którzy mieli jakąś esportową przeszłość – jednak to są to rozgrywki nastawione na to, by każdy niezależnie od skilla mógł przyjść i się sprawdzić. Tutaj widzę duży potencjał i właśnie w takie inicjatywy chcemy inwestować. Mamy chęć pokazać ten bezpośredni fun z rywalizacji. Chodzi o to, że jeśli ktoś gra często w LoL-a albo CS-a i bawi się tym, to bardzo dużo radości przynosi mu sprawdzenie się na takim turnieju. Zwłaszcza jeśli nie miał z tym wcześniej do czynienia. Chodziłem między graczami i słuchałem jak ci, przygotowując się, mówili jeden do drugiego: “Kurde, ale jestem zdenerwowany”. To są oczywiście pozytywne emocje, oni się tym ekscytują. Wiem, jak to jest usiąść z czterema kumplami i grać przeciwko komuś. Są to spore emocje i my chcemy, aby jak najwięcej ludzi dookoła marki i graczy mogło tych emocji doświadczyć. W tym widzimy siłę esportu.

Czy macie na horyzoncie może kolejne inicjatywy, gdzie będzie można ujrzeć Komputronik Gaming?

Na pewno z takich wielkoformatowych imprez to powoli szykujemy się do PGA. Jesteśmy tam od zawsze i plany są takie, żeby nadal tam być. Wprawdzie termin Poznań Game Arena wypada w okresie zimowym, kiedy liczba zachorowań się zwiększa, ale ostatnio się udało. Nie było tak spektakularnie, jak w ostatnich edycjach, ale już było fajnie. Liczę, że kiedy sytuacja zdrowotna się ustabilizowała, wyjdzie super event.

Powoli przymierzamy się także do Intel Extreme Masters w Katowicach. Czekamy jeszcze na ogłoszenie ze strony organizatorów oraz przedstawienie warunków, na jakich będzie możliwość udziału. 

Z małych inicjatyw natomiast jesteśmy na etapie developmentu. Chcielibyśmy jeszcze zimą, w okresie październik-listopad, może grudzień wyjść z serią casualowych turniejów, w mniejszych miejscowościach. Nie będę zdradzał szczegółów, ponieważ jest jeszcze zbyt wcześnie, ale marzy nam się taka mniejsza liga, gdzie moglibyśmy pojechać do miejscowości niewojewódzkich i dać graczom te emocje.