Respawn.pl

soren: Dostałem pewną ofertę w dniu podpisywania kontraktu z Dr Pepper [Wywiad]

Autor: Michał Maćkowski

Po rocznej przerwie do gry wraca Temmy “soren” Tudev, czyli były reprezentant m.in. Pompa Team czy Illuminar Gaming. Z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać ze starszym z braci Tudev, który opowiedział nam m.in. o nowej drużynie, przeszłości czy przygodzie w roli analityka. 

Michał Maćkowski: Dołączenie do Dr Pepper jest twoim powrotem do profesjonalnej gry. Jak się z tym czujesz?

soren: Na pewno jest to dla mnie duża szansa, aby ponownie pokazać się na polskiej scenie CS:GO. Postanowiłem zakończyć karierę ze względu na narodziny dziecka i nie miałem tyle czasu na grę. Jednak gdy wszystko się ustabilizowało, to miałem czas na pogrywanie w miksach, ale nadal nie był w planach powrót do profesjonalnej gry. Dopiero początkiem stycznia dostałem okazję zagrania właśnie z Dr Pepper. Po krótkim przemyśleniu postanowiłem spróbować. Nie zapomniałem, jak gra się w te karabiny, jednak brakowało mi tego gamesensa. Jednak grało się naprawdę dobrze, a ja sam byłem zadowolony ze swojej formy indywidualnej. Dzięki temu chłopaki spytali się mnie, czy nie chcę z nimi pograć przez dłuższy czas.  Zgodziłem się i tak po miesiącu postanowiłem zostać w drużynie.

Dość długo czekaliśmy na oficjalną informację dotycząca twojego dołączenia do drużyny. Dlaczego?

Organizacja nie chciała zbyt szybko tego ogłaszać, jednak każdy już wiedział, że będę z nimi grać. Czekaliśmy na oficjalne pozwolenie z góry i to troszkę spowolniło całą mechanikę ogłaszania mnie pełnoprawnym zawodnikiem drużyny.

Wiemy, że zawiesiłeś swoją karierę. Co przekonało Cię do powrotu? Czy była to propozycja właśnie od Dr Pepper?

Przed dołączeniem do Dr Peppera miałem jeszcze okazję grać z Team Warriors, jednak tam się gra posypała bodajże z powodów finansowych. Szejn postanowił pójść do Izako Boars, a ja powiedziałem sobie, że już nie będę próbował i skupię się na dorosłym życiu. Jednak po nowym roku napisał do mnie chyba Furia, który zaproponował mi zagranie w kwalifikacjach właśnie z Pepperem.

87426347 1038109283230365 7156056268421988352 n

Źródło: FB/Kamil “krytyq” Dudek

Miałeś już okazję być z chłopakami na bootcampie. Uważam, że efekty widać od razu. 

Masz rację. Uważam, że dzięki bootcampowi udało nam się rozszerzyć map pool i uczynić ogromny progres. Jestem przekonany, że kolejny sezon ESEA MAIN to będzie już walka w play-offach. W tym sezonie natomiast nie poradziliśmy sobie dobrze, bo były mecze, które na spokojnie powinniśmy wygrać, a nerwy spowodowały głupie porażki. Nie umieliśmy wykończyć spotkań, przez co zabrakło nam zwycięstw do awansu. Dobrym przykładem jest tutaj spotkanie na Bifrost, gdzie wygrywaliśmy 14:11 i nie dokończyliśmy wygranej przez nas mapy. Do tego niefortunne sytuacje, jak wyłączenie mi prądu przy stanie 14:13. Takie sytuacje spowodowały brak awansu do fazy pucharowej.

Czy jako drużyna, wyznaczyliście sobie już jakieś cele na najbliższy okres?

Na pewno chcemy dostać się do Mistrzostw Polski, To chyba każda drużyna z Polski chce osiągnąć. Nie wiem co dalej z Polską Ligą Esportową, ale na pewno chcemy tam powalczyć. Oprócz tego żyjemy teraźniejszością i mamy za zadanie walczyć o te mniejsze, jak i większe turnieje. Musimy zdobywać teraz punkty do różnych rankingów, aby pokazać się szerszemu gronu. Dobrym przykładem jest zakwalifikowanie się do zamkniętych eliminacji Hussars Cup.

Przed naszą rozmową powiedziałeś mi, że to nie jest aktualnie twoja jedyna praca. Mogę wiedzieć, czym się jeszcze zajmujesz?

Rodzice mojej narzeczonej mają sklep ogólnospożywczy i tam jestem kierownikiem. Dzięki temu udaje mi się ustalić grafik, tak żebym mógł poświęcać się swojej pasji i grać drużynowo.

Czyli drużyna nie miała nic przeciwko temu?

Mówiąc szczerze, to każdy u nas w Pepperze ma jakąś dodatkową pracę czy szkołę. Wiem, że krytyk i sprint chodzą do szkoły, a Trochu i Furia pracują. CS:GO jest ważny, ale nie zagwarantowałby nam pensji, z której moglibyśmy na spokojnie wyżyć.

Wiem, że miałeś propozycję z Warriors no i Dr Pepper. Jednak czy było coś poza tym ciekawego? 

Dostałem pewną ofertę w dniu podpisywania kontraktu z Dr Pepper od belgijskiej organizacji. Cała ta sytuacja zamieszała mi trochę w głowie, ponieważ zagraniczna organizacja oferowała mi naprawdę fajne warunki. Jednak po podpisaniu umowy powiedziałem sobie, że chcę spróbować tutaj, pomimo tej mniejszej wypłaty. Widzę w tej ekipie potencjał i z pewnością chcę tutaj zostać do końca mojego kontraktu.

Czy ten skład był bardziej międzynarodowy? Czy jednak był to w pełni belgijski zespół i ty miałeś być takim rodzynkiem z Polski?

Skład złożony był z samych Belgów, a ja tak jak powiedziałeś, miałem być tym polskim rodzynkiem.

Rywalizacja działa jak narkotyk. Czy w twoim przypadku to prawda?

Jak oglądałem mojego brata, który dobrze sobie radzi na scenie międzynarodowej, to gdzieś odrobinę z tyłu głowy mu zazdrościłem. Zawieszenie kariery, jak już wcześniej powiedziałem, było spowodowane narodzinami dziecka, ale też w tym momencie złamałem rękę. Wtedy byłem testowany do jednej polskiej ekipy, ale wszystko się posypało. Wracając do pytania, to zgodzę się z tobą. Do rywalizacji ciągnęło mnie cały czas.

Jak widziałeś poczynania Twojego brata, to nie miałeś pomysłu w głowie, żeby też spróbować swoich sił w drużynie międzynarodowej?

Nigdy nie miałem takich kontaktów jak mój brat, ponieważ nie grałem tak dużo Faceit’ów. Dzięki właśnie takiej grze Filip poznawał nowych ludzi. Gra indywidualna pozwoliła mu dostać się do FPL-C, jednak po wyrzuceniu go z tej ligi, nadal miał kontakty z dobrymi graczami. Kiedy zobaczyłem skład Filipa na turniej ECS z dwoma zawodnikami z głównego FPL’a, to od razu wiedziałem, że coś z tego wyniknie. Sam zawsze lepiej czułem się na polskiej scenie, bo gdy dostałem szansę od lunAtica w Alsen Team, to udało mi się tutaj zadomowić.

Miałeś takie chwile, że chciałeś wszystko rzucić i wrócić do rywalizacji?

Na pewno nie miałem takich planów w głowie, bo gdy dostawałem oferty, to z automatu mówiłem, że musi być organizacja. Musiałem zapewnić stabilność mojej rodzinie, no i wiele takich propozycji odrzucałem.

A nie przeszło Ci przez myśl spróbowanie swoich sił w roli trenera? 

Były takie plany i nawet byłem w kontakcie z jedną polską formacją. Tak naprawdę byliśmy na ostatniej prostej, ale ostatecznie coś nie wypaliło.

Miałeś okazję przez chwilę sprawdzić się w roli analityka na polskiej transmisji z V4 Future Sports Festival oraz Faceit Major Berlin. Czy przez ponowne bliższe dotknięcie esportu, nie przeszła Ci myśl o ponownej próbie poświęcenia się esportowi w 100%?

Po zawieszeniu kariery cały czas śledziłem scenę CS:GO. Jak miałem tylko chwilę, to na telefonie oglądałem mecze, które pozwalały mi być cały czas w kontakcie. Zawieszenie kariery w tym momencie nie wiązało się z tym, że chce  zakończyć moją przygodę z esportem na zawsze. Cały czas w głowie miałem pomysł, że chciałbym spróbować roli analityka. Niespodziewanie dostałem propozycję od agencji Knacks, aby zostać analitykiem podczas FACEIT Major Berlin. Na początku miałem być tylko nas trzy dni, jednak tak wyszło, że zostałem bodajże na tydzień. Pierwsze dni były naprawdę ciężkie. Przeżyłem dużo stresu i nieco zlekceważyłem moją rolę, bo mało się do niej przygotowałem. Dopiero wtedy zauważyłem, że jest to trudna praca. Trzeba każdą drużynę przeanalizować, przejrzeć statystyki, a ja tego nie zrobiłem. Już w pierwszym dniu uderzyła we mnie fala hejtu, którą się do końca nie przejmowałem. Jednak to wszystko dało mi nauczkę, że nie mogę tego lekceważyć na przyszłość.

Jakie miałeś pierwsze odczucia, kiedy wystartowała polska transmisja z Majora w Berlinie?

Na pewno był we mnie ogromny stres. DD miał zrobioną pełną analizę zespołów, a ja w wolnej chwili brałem od niego notatki i sprawdzałem, co mogę ciekawego powiedzieć. Na pewno jest to ciężkie zadanie i jeżeli planuje się być analitykiem, to trzeba poświęcić dużo czasu na rozpracowanie zespołów, statystyk itp.

Dogłębne śledzenie sceny jest w tym bardzo ważne.

Dokładnie. Musisz być na bieżąco ze wszystkimi zmianami, nie tylko kadrowymi, ale również tymi wewnątrz poszczególnych zespołów. Dobrym przykładem jest ostatnia zmiana prowadzącego Virtus.pro, gdzie Jame oddał prowadzenie Adrenowi. Zawsze trzeba mieć coś do powiedzenia, a dla mnie było to trudne zadanie, bo jednak nie grałem rok w CS’a i śledziłem tylko scenę. Nie potrafiłem tego wszystkiego zapamiętać i przekazać to widzom na transmisji.

Wiemy, że polska scena jest teraz w przebudowie. Czy nie chciałeś jeszcze chwilę poczekać i być może otrzymać propozycję od innej drużyny?

Czuję, że nie dostałbym szansy od innych zespołów, a taka okazja jak od Dr Peppera na pewno by się drugi raz nie pojawiła. Polskie topowe organizacje celują teraz w młodzież, a ja sam nie jestem już najmłodszy, bo mam już dwadzieścia cztery….dwadzieścia pięć lat na karku. Już nawet nie pamiętam swojego wieku (śmiech). Propozycja gry w drużynie była dla mnie jak grom z jasnego nieba, bo ponownie mogłem pokazać swoje umiejętności indywidualne i drużynowe. Czuję, że razem z chłopakami możemy powalczyć o najwyższe cele w Polsce.

A który okres jako zawodnik esportowy wspominasz najlepiej? 

Najlepiej wspominam grę w Pompa Team, gdzie w jedno lato zagraliśmy wtedy chyba na ośmiu turniejach. Z tego bodajże wygraliśmy aż 5, a z zawodów lanowych najbardziej zostało mi w pamięci GG League 2017, gdzie w finale na Venatores na trzeciej mapie (Mirage) po pierwszej połowie przegrywaliśmy 2:13. Wtedy w trakcie przerwy lunAtic powiedział – Jeżeli chcemy teraz wygrać, to musimy zrobić najlepszy comeback w historii polskich lanów. Każdy wtedy spiął się na wyżyny swoich umiejętności i udało nam się doprowadzić do dogrywki, którą ostatecznie wygraliśmy.

Dzięki za rozmowę i życzę powodzenia.

Dzięki również.