Respawn.pl

ESL One Cologne 2016: ostatni major z fazą grupową

Autor: Jakub Wąsala

Rozgrywki w Katedrze Counter-Strike’a – jak często nazywa się w środowisku esportowym Lanxess Arenę w Kolonii – co roku przynoszą ogromne emocje na całym świecie. Szczególnie, kiedy turniej ten ma rangę majora. Tak właśnie było w 2016 roku. Tematem dzisiejszych wspominek jest oczywiście ESL One Cologne 2016.

Przypomnijmy, że początek 2016 roku przyniósł spore zmiany na szczytach rankingów drużynowych. Przede wszystkim, został położony kres dominacji Fnatic, które przez niemal rok zgarniało na swojej drodze wszystkie trofea, jakie mogli posiąść. Przebłyskiem nadchodzących zmian był IEM Katowice 2016, gdzie oprócz oczywiście Szwedów do finału awansowało Luminosity Gaming i doprowadziło dwie mapy do dogrywki. Choć wtedy zwycięstwo padło łupem Olofa “olofmeistera” Kajbjera i spółki, to już kilka tygodni później, podczas MLG Columbus 2016Fnatic nie dało rady dotrzeć nawet do półfinału, a trofeum trafiło do wspomnianego Luminosity Gaming.

Wielu komentatorów wówczas zastanawiało się, czy to już koniec Fnatic na szczycie, czy może tylko jednorazowe potknięcie się. Opinie były zróżnicowane, ale wśród nich przewijała się jedna wspólna myśl – prawdziwą odpowiedź na te wątpliwości przyniesie dopiero kolejny major, który – jak wkrótce potem ogłoszono – miał się odbyć w Kolonii.

28689988353 fbfec64a7a z

fot. ESL

W ostatnich dniach przed majorem nie zabrakło kilku zwrotów akcji. Najpierw gracze Luminosity Gaming rozstali się ze swoją dotychczasową organizacją i przeszli pod skrzydła SK Gaming, w którego barwach wystąpili w Kolonii. Do tego doszło do nieprzyjemnej sytuacji w Astralis. Peter “dupreeh” Rasmussen, który musiał pilnie przejść operację wyrostka robaczkowego, nie mógł wesprzeć swojej drużyny w Niemczech, a jedyną osobą, która mogła zająć jego miejsce, był zonic – trener Astralis i były profesjonalny gracz CS 1.6.

Dla fanów znad Wisły Kolonia oczywiście była kolejną szansą, aby trzymać kciuki za Virtus.pro. O TaZie i spółce mówiło się wówczas, że nie są w formie, ale niezależnie od tego mieli za sobą ogromne wsparcie, również na miejscu w Kolonii, przez grupę kibiców z “Polish Corner”.

Czas na fazę grupową – po raz ostatni w historii

ESL One Cologne 2016 zakończył tradycję fazy grupowej w systemie podwójnej eliminacji na rozpoczęcie majora. Wówczas jeszcze nikt się nie spodziewał, że wkrótce w rozgrywkach tej klasy zawita system szwajcarski, który puści dotychczasowy system w niepamięć. Przypomnijmy, że ówczesny system zakładał 4 grupy po 4 drużyny, z których dwie najlepsze awansują do ćwierćfinałów. Z jednej strony było to bardzo intuicyjne i osoba mająca pierwszy raz styczność z rozgrywkami bez problemu zrozumiała koncepcję. Z drugiej strony – aby drużyna odpadła, wystarczało przegrać tylko dwa razy BO1 w grupie. To z kolei budziło liczne kontrowersje dotyczące tego, że system nie odzwierciedlał umiejętności graczy, a ich chwilowego farta, bo mieli za mało okazji, aby się wykazać.

Cztery nieszczęśliwe drużyny, które w tamtych dniach odpadły po przegraniu 2xBO1, to G2 Esports, OpTic Gaming, CLG i Team EnVyUs. Oprócz nich, w decydujących spotkaniach (jedynych BO3 w fazie grupowej) z rozgrywkami pożegnały się FaZe Clan, mousesports, Ninjas in Pyjamas oraz Dignitas. Szczęśliwie dla polskich fanów Virtus.pro wygrało grupę C bez potknięcia.

Najważniejszy strażnik na drodze do sukcesu SK Gaming – Virtus.pro

Mówiło się wówczas, że Virtus.pro to “finałowy boss” każdego turnieju, na który jadą, a gdy ich pokonasz, nic cię już nie zatrzyma w turnieju – tak było i tym razem. W ćwierćfinałach zarówno Polacy, jak i Brazylijczycy podręcznikowo zwyciężyli 2:0 kolejno z Astralis i FlipSid3. Emocje sięgnęły zenitu w półfinale, kiedy to wspomniani zwycięzcy poprzednich spotkań zawalczyli o awans do wielkiego finału.

Męczarnia na Cobblestone, zakończona w dogrywce zwycięstwem Virtusów, niestety nie odnalazła odzwierciedlenia w kolejnych mapach. Zarówno Nuke jak i Mirage padły łupem Brazylijczyków, a finał z Team Liquid był tylko formalnością. Zarówno na Trainie, jak i Cobblestonie Amerykanie nie zdołali dobić nawet do dwucyfrowego wyniku w rundach (16:7 i 16:6). Tym samym ekipa FalleNa przeszła do historii przez zdobycie dwóch trofeów majora z rzędu. To tyle z moich wspominek, Was – jeśli macie ochotę na więcej – odsyłam do moim zdaniem najlepszej akcji tego majora z drugiego półfinału – Liquid kontra Fnatic. Przypomnijcie sobie, co wtedy wykręcił s1mple: