Respawn.pl

P1TER: Cała historia rozpoczęła się od testowania przez Illuminar różnych opcji [Wywiad]

Autor: Michał Maćkowski

Testy w Illuminar Gaming cały czas trwają, a z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać z Piotrem “P1terem” Kubiakiem, czyli jednym z przetestowanych już zawodników. Piotrek w wywiadzie opowiedział nam m.in. czego nauczył się od starszych kolegów, o decyzji, jaką podjęło IHG oraz o dotychczasowej karierze.

Michał Maćkowski:Jak to się stało, że zostałeś zaproszony do testów w Iluminar?

P1TER: Cała historia rozpoczęła się od testowania przez Illuminar różnych opcji. Chłopaki patrzyli, jakie mają możliwości i zgłosili się do Kubika, który prowadzi projekt ARRMY.  Z tego, co się domyślam, zapytali Kubę, czy może im polecić któregoś z prowadzących, którzy uczestniczą w projekcie. Oprócz mnie drużyna testowała jeszcze jedną osobę, ale też z tego nic nie wynikło.

Spodziewałeś się takiej okazji?

Szczerze ci powiem, że nie. Wszystko stało się tak nagle, a mój kumpel, który także był testowany do drużyny powiedział – może Ciebie także przetestują. Powiedział to chyba bardziej dla żartu. Jak się na drugi dzień okazało, miał rację. Gdy byłem w pracy, napisał do mnie IMD czy mam ochotę z nimi pograć. Zgodziłem się i zaczęliśmy wspólne treningi. Na testach doznałem dużego przeskoku poziomowego. Nawet jak grałem w Pompie, mieliśmy jeden turniej na drużynę z niskiego drugiego tieru, jednak to nie był ten sam poziom.

Co według Ciebie spowodowało, że zostałeś odsunięty od dalszych testów?

Na PCW grało nam się bardzo dobrze, kiedy w składzie graliśmy jeszcze z mono. Uważam, że nasza gra z Michałem wyglądała naprawdę fajnie, bo jest on graczem, który na swojej roli świetnie się odnajdywał. Z IMD stwierdziliśmy, że fajnie by było, gdybym przegadał mapki. I tak szybkim tempem udało nam się obgadać trzy mapy w czterdzieści minut, a dzięki temu nasza gra wyglądała naprawdę fajnie.

Jeżeli chodzi o moje testy, to inaczej testuje się snajpera, riffla czy prowadzącego. Ja miałem za zadanie obgadać mapy, co pokazało im także moją wiedzę na temat CS’a. Dogadaliśmy role w zespole, a mono był dobrym dopełnieniem tego, ponieważ grał krańce mapy i miał taki styl, który pozwalał mu często przeżyć lub ewentualne zostać w clutchu. Dzięki temu Michał mógł skorzystać z planu B. Gra fajnie nam się kleiła i chyba dlatego chłopaki powiedziały mi, że chcą spróbować pograć dalej. Wstępnie miałem z nimi dokończyć ESEA MDL i po rozgrywkach zdecydowalibyśmy co dalej. Kiedy jednak doszedł do nas Jedqr z Wisły, który zastąpił mono, to wszystko zaczęło się psuć. Grzegorz z Michałem różnią się stylem gry. Michał był przystosowany do długiego przeżycia na mapie, gdzie jedqr miał w ogóle inny styl. Rozpoczęcie gry z nowym zawodnikiem spowodowało, że zdążyliśmy przegadać tylko jedną mapę, a reszta to była gra miksem. Do tego brak czasu spowodował, że nie zdążyliśmy ustawić ról, przez co gra stała się chaotyczna. Mówiąc wprost, zabrakło nam fundamentów.

A na jakie drużyny graliście w trakcie swoich treningów?

Większość gier graliśmy na drużyny z TOP 50-60 HLTV. Zdarzały się także zespoły, w których pojawiały się znane nicki, lecz nie mogliśmy jeszcze ich nazwać drużyną, bo dopiero rozpoczynali swoje testy i formułowanie składu. Pojedyncze mecze graliśmy także na takie TOP 30.

Nie uważasz, że dostałeś za mało czasu w drużynie?

Na pewno otrzymałem trochę mało czasu, ale rozumiem ruch zarządu, ponieważ oczekują oni wyników od zaraz. Organizacja miała nadzieję, że znajdą młode talenty, które będą gotowe do gry przynajmniej na drugi tier. Do tego mieli być doświadczeni, pewni swoich fragów i jednocześnie młodzi  i perspektywiczni. Zarząd IHG musiał podjąć decyzję, czy chcą przyjąć młodych i poczekać z wynikami, czy stawiają na zawodników z doświadczeniem, od których będą wyników wymagać od zaraz.

Co mogłeś zrobić lepiej w trakcie testów do IHG?

Z pewnością mogłem pokazać się lepiej ze strony strzeleckiej. Tak naprawdę na PCW było okej, ale na oficjalnych meczach czułem niepewność, jeśli chodzi o całość drużyny. Nie do końca czułem, że każdy wie, co ma robić. To pewnie dlatego, że nie mieliśmy zbyt dużo czasu. Kiedy przyszło do pojedynków w ESEA MDL i zmiany w składzie zaczął panować chaos i uważam, że dlatego tak to wszystko wyszło.

A czego się nauczyłeś przez ten krótki okres?

Nauczyłem się bardzo dużo i już przychodząc tam, wyszedłem z założenia, że niezależnie co się stanie, moim głównym celem jest zdobycie jak największej ilości wiedzy, doświadczenia od ludzi, którzy grają na scenie już kilka dobrych lat.  Kiedy podziękowaliśmy sobie za grę, każdego z osobna zapytałem się, jakie były moje najsłabsze strony i nad czym muszę pracować. No i wydaje mi się, że dowiedziałem się całkiem sporo.

72540252 597106237490272 6383135590216368128 o

fot.FB/Piotr “p1ter” Kubiak

Czego dowiedziałeś się dokładnie?

Przede wszystkim prowadzący, na tym poziomie, na którym aktualnie ja jestem, nie może się w stu procentach poświęcać dla drużyny, bo to nie jest jeszcze ten czas. Ja grając jako prowadzący, jednocześnie przyjmowałem także najgorsze pozycje na mapie po stronie CT. Mówię tutaj m.in. o zamkniętych bombsite’ach. Dopiero jak się przebiję do dobrej drużyny i zdobędę zaufanie kolegów, to powinien zacząć to robić.

Jakie to uczucie zadebiutować w ESEA MDL?

Tak naprawdę był to przeskok jednej ligi, bo gdy grałem dwa razy w  Mainie, to od awansu do Advanced dzieliło nas jedno wygrane spotkanie. Nie był to zaś taki mega mega szok, ale jednak byłem tam pierwszym z moich CS’owych znajomych, którzy tam zagrali. Nie było jakieś nadmiernej pewności siebie, ale też nie odczuwałem dużego stresu.

A czy twoim zdaniem, jeżeli IHG dałoby wam więcej czasu, to mielibyście szansę powalczyć o co najmniej TOP 20?

Myślę, że gdybyśmy grali w składzie z mono, to prędzej czy później zaprezentowalibyśmy dobry poziom. Znam siebie i wiem, że ciężko bym pracował, aby przekroczyć tę granicę. Po podpisaniu kontraktu nie odbiłaby mi palma i nadal bym ciężko pracował. Wtedy cały czas z tyłu głowy miałbym  myśl, że nie chcę zawieść chłopaków. Wszystko zweryfikowałby już serwer. Jeśli organizacja i chłopaki postanowiliby zaryzykować, to moim zdaniem po czasie wszystko by się opłaciło. Jednak była to decyzja IHG czy stawiają na projekt długoterminowy, gdzie wyników przez jakiś czas może nie być, ale po czasie powinny się pojawić zwycięstwa i stabilizacja. No albo druga opcja, czyli idziemy w znane nicki z polskiej sceny.

Chciałbym żebyś odniósł się teraz do słów Innocenta, który powiedział, że nie będą testować już młodych zawodników i postawią na doświadczenie. Co sądzisz o tej decyzji?

Problemem na polskiej scenie jest brak młodych graczy, którzy przebijają się od zera. Porównując nasze podwórko do innych europejskich scen, to tam najlepsze drużyny z kraju biorą młodych, którzy przebijali się w swoich składach do pewnego pułapu i zdołali pokazać się z dobrej strony na HLTV.  Wtedy topowe drużyny biorą ich do siebie, bo już coś ze sobą zaprezentowali. U nas każdy wybiera drogę na skróty poprzez granie PGS’ów czy nawalanie gier solo. To tylko pokazuje jak mało mamy drużyn w ESEA np. Advanced, gdzie mieliśmy teraz bodajże jeden lub dwa zespoły, a żaden z nich nie dostał się do play-offów. W każdej lidze od ESEA jest mało polskich zespołów, które są w stanie pokazać się z dobrej strony.

Wracając do pytania, wydaje mi się, że nie chcą oni dalej testować młodych zawodników, bo są to takie strzały w ciemno. Aktualnie nie mamy takich graczy, którzy przebili się od zera i pokazali  się co najmniej w tierze trzecim. Takie IHG nie musiałoby wtedy strzelać i wiedziałoby, że ten zawodnik coś ze sobą reprezentuje. Brakuje nam potwierdzenia, bo słowa np. samego Kubika nie wystarczą. Potrzebujemy konkretnych dowodów na papierze. 

Jak już przytoczyłeś do naszej rozmowy Kubika, to chciałbym zapytać o projekt ARRMY. Czy nie uważasz, że projekt wyłania aktualnie za dużo graczy, przez co potem ciężko się w tym wszystkim obeznać?

Zarówno drużyny tygodnia, jak i miesiąca, to jest to coś dodatkowego i ja bardzo szanuję ten pomysł, bo dzięki temu zawodnicy przyzwyczajają się do robienia drużyn. Pokazuje to także ważną rzecz, że zrobienie czterdziestu fragów na którymś  z etapów projektu nie wystarczy. Drużyny tygodnia i miesiąca są dobrowolne i możesz z tego zrezygnować, bo nie jesteś związany żadnym kontraktem. Jest to fajna opcja do zachęcenia chłopaków do gry drużynowej, aby mogli rozpocząć budowę etyki pracy i zrozumieli, jak gra się drużynowo. Sam projekt stoi na wysokim poziomie, a Kuba strasznie się angażuje w projekt. Wydaje mi się, że to jest jedyna osoba na FB, której nigdy nie widziałem offline. Jak tylko potrzebujemy przykładowo demka z jego serwera, to on jest w stanie w pięć minut wszystko zrobić. Patrząc na to, że ma pod sobą kilkaset takich chłopaków jak ja i tak szybko jest w stanie to ogarnąć, to mega szacunek dla niego.

82874286 672827823251446 6515746832943939584 o

fot.piratesports

Czyli w tym momencie projekt od piratesports jest twoim głównym celem?

Zdecydowanie tak. Piraci mają bardzo fajny sztab i wszystko się dobrze prezentuje. Miałem w ostatnim czasie próby stworzenia nowej drużyny, ale tak naprawdę wszystko kończyło się na moich testach. W tym momencie jest to ciężka sytuacja, bo ludzie uważają, że są na tyle dobrzy, że nie chcą ze mną grać albo nie mają czasu na grę. Dlatego projekt ARRMY jest teraz dla mnie najważniejszy.

Ostatnim twojej domem na dłużej była Pompa. Jak wspominasz te czasy?

W Pompie grałem bardzo długo. Historia zaczęła się również od projektu Pompy, a tam wraz z prism’em szybko udało nam się przebić i już pod sam koniec było prawie pewne, że nasza dwójka będzie w składzie. Wtedy z ich strony poszła propozycja, żeby cały mój aktualny team (Ja, prism, Master, demho, baljs) przyjąć jako Pompa Team Black. Oczywiście zgodziliśmy się, bo dlaczego nie.

Dosłownie minęło kilka miesięcy albo nawet i mniej, a Pompa Team Yellow zakończyło wspólną grę, przez co zostaliśmy sami jako Pompa Team. Tak naprawdę mieliśmy ogromny potencjał, bo mogliśmy zrobić historię od zera do bohatera, gdzie cały team nieznanych graczy zaczyna grać na fajnym poziomie. No ale zabrakło etyki pracy i żeby niektóre osoby wzięły się za porządną grę i uświadomiły sobie fakt, że możemy przeskoczyć kolejny poziom. Kiedy mieliśmy pracować dwa razy ciężej, to sami sobie zaczęliśmy stwarzać problemy wewnątrz zespołu. Na sam koniec doszło do zmian, odszedł od nas Prism i była to nasza wspólna decyzja. Atmosfera w ekipie była tak słaba, że musieliśmy coś zrobić. Przegadaliśmy to jak normalni ludzie w piątkę. Chwilę później jednak zdecydowaliśmy się wymienić także Mastera, no i przyszedł do nas Miki i Spławik.

57750851 2089946457719734 7100790506157768704 n

fot.Pompa Team

No ale ostatecznie ten zespół również się rozpadł. Dlaczego?

Tutaj pojawiły się zupełnie różne charaktery i spojrzenia na grę. Mimo że atmosfera była na początku okej, a my próbowaliśmy dopasować się do stylu Mikiego i Spławika, to koniec końców wyników nie było żadnych, przez co napisałem chłopakom, że jeśli chcą, to mogą poszukać kogoś za mnie, bo tak naprawdę byliśmy już na skraju disbandu.

Rola prowadzącego jest naprawdę ciężka, a obsadzenie tego miejsca dobrą osobą graniczy z cudem. Skąd pomysł, żeby zostać prowadzącym?

Zawsze jest tak, że prowadzący musi z siebie dać 200%, bo to nie jest świat CS’owy sprzed kilku lat, gdzie prowadzący mógł robić sobie 5 fragów co mecz, a jego zespół i tak wygrywał. Jedyną taką osobą na scenie był Hunden, który jak wiemy aktualnie nie gra. Teraz w każdej drużynie prowadzący musi fragować, a przede wszystkim robić impact na mapie. Chłopaki z IHG chwalili mnie za prowadzenie i za dużą wiedzę na temat gry. Jeżeli chodzi o rolę prowadzącego, to trzeba na nią poświęcić dużo pracy, bo musisz szlifować swoją formę indywidualną, ale i zarazem być na bieżąco z nowymi rzeczami, czy taktykami. Poza śledzeniem meczów musisz także wymyślić coś swojego, bo nie możesz bazować tylko na kimś. Jeżeli chcesz się przebić, musisz odkryć swój własny styl gry nie tylko na serwerze. Ważną kwestią jest także, to co ci powiedziałem przed chwilą, czyli moje zmienione podejście do gry. Przestałem grać już samych zamkniętych bombsite’ów i wbiegać jako pierwszy. Staram się teraz to wszystko podzielić na pół. Chcę być dobrym prowadzącym, ale mieć zarazem większy wpływ na grę.  

Co według ciebie musi się stać, żeby ponownie chociaż jeden polski zespół wrócił do TOP 10?

Uważam, że wszystko jest w rękach młodych graczy i to oni muszą wyjść z inicjatywą, żeby lepsze zespoły mogły nas przyjmować lub testować. Nie może być takich strzałów w ciemno. Aktualnie nie dziwię się  lepszym drużynom, że nie testują młodych graczy, bo nie mogą znaleźć dobrej osoby z papierkiem, który to udokumentuje. Nie mówię tutaj o wynikach w PGS, a w grze drużynowej. Myślę, że jeżeli chcemy coś zmienić, to mniej znani gracze muszą zrozumieć, że należy zacząć ciężko pracować i budować zespoły, z którymi osiągnie się progres. Musi powstać wiele nowych drużyn, które mają w swoich szeregach graczy, którzy chcą osiągnąć sukces ciężką pracą. Wtedy któryś  tych zawodników przebije się przez scenę, a cały team zostanie dodany do tych „lepszych”. Dopiero po tym nasz kraj wróci do tej ścisłej topki.

A to może organizacje powinny zacząć inwestować w akademię lub drużyny nawet z sześcioma zawodnikami, gdzie właśnie tym szóstym ogniwem będzie młody gracz?

To jest bardzo dobry pomysł, o ile organizacja nie da młodym graczom morderczych kontraktów, bo sam fakt bycia szóstym zawodnikiem może spowodować, że nie będziesz mógł grać. Natomiast jeżeli byłby to taki „mini kontrakt”, który pozwoli zawodnikom korzystać z dóbr organizacji (analityk, psycholog itp.), a jednocześnie gracz ma możliwość uczestniczenia w treningach, aby mógł codziennie uczyć się czegoś nowego. Dla mnie byłoby to mega dobre rozwiązanie.

A co z akademią?

Stworzenie składu dla akademii z pięciu utalentowanych zawodników nie byłoby ciężkie. Jednak stworzenie zespołu z zawodników, którzy są utalentowani i wiedzą jak pracować, ale przede wszystkim potrafią się zachować w danych sytuacjach, jest praktycznie niemożliwe. Do tego nad całym składem musiałbym czuwać doświadczony trener, aby wszystko działało, tak jak powinno. Z doświadczenia wiem, że akademie niestety tak nie działają, a atmosfera i lenistwo niektórych graczy powoduje, że musi dojść do pożegnania się z organizacją. Osobiście wolę opcję z sześcioosobowym składem, ponieważ pojedyncze jednostki, które pokazują się z dobrej strony i mają duże szanse na osiągnięcie sukcesu, mogą uczyć się od najlepszych i mają więcej możliwości nauki. 

Na sam koniec chciałbym się dowiedzieć, czy według ciebie udało Ci się już przebić barierę, która powoduje, że zostałeś “profesjonalistą”?

Myślę, że jeszcze wszystko przede mną. Czas na nazywanie się profesjonalistą przyjdzie wraz z czasem i wynikami w drużynie.