ESIC znowu grozi palcem. Zapowiada się kolejna fala banów wśród trenerów

Fot. ESIC

“Oh shit, here we go again” – ten mem jest jak najbardziej odpowiedni w stosunku do afery coach-buga. Sprawa ciągnie się od niemalże dwóch lat i dalej nie została zakończona.

Pierwsze bany za coach-buga posypały się jeszcze w 2020 roku. Okazuje się, że problem, który pozwala trenerom na podglądanie dowolnego miejsca na mapie nadal istnieje i jest wykorzystywany. Z tego powodu Esports Integrity Commission, która bada tę sprawę, ponownie grozi falą banów.

Co ciekawe, pierwsze kroki w stronę banów zostały już uczynione. Zawieszono bowiem trzech trenerów, którzy pracują wśród drużyn, które awansowały na PGL Major Antwerp. Na razie nie ujawniono ich nazwisk, a zawieszono ich prewencyjnie, by dać sobie czas na zebranie odpowiednich dowodów.

Sprawa coach-buga trwa i trwa, a Valve nadal nic z tym nie robi poza ograniczaniem roli trenera w drużynie. Okazało się bowiem, że istnieją różne warianty tego błędu. Jeden z nich pozwalał na swobodne “latanie” po mapie, jeszcze inny sprawiał, że trener mógł poruszać kamerą dookoła osi obserwowanego gracza. Osoby, które dopuściły się takich wykroczeń liczy się już w dziesiątkach, skala problemu jest więc bardzo duża. ESIC jednak ciągle pracuje nad tym, by ukarać najsurowiej jak to możliwe tych, którzy oszukiwali podczas oficjalnych spotkań.

Powiązane posty

Kiedy ENCE rozegra kolejne mecze i turnieje? Nie ma długiej przerwy po IEM

pasha: Mam ogromy niedosyt po meczu ENCE

Ranking HLTV: Olbrzymi spadek 9INE i Turowa, ThunderFlash debiutuje