imd: Liczę na to, że zasiadanie Illuminar na tronie polskiego Counter-Strike’a stanie się normą

fot. DreamHack/Joao Ferreira

Jestem zadowolony z sukcesów, które udało mi się osiągnąć zarówno z poprzednią, jak i aktualną drużyną. Powoli się odpalamy, więc jestem uszczęśliwiony. Z poprzedniego składu został tylko Paweł “reatz” Jańczak. Jako Illuminar pokazujemy, że po roszadach wiemy jak podejść do zagadnienia i zbudować solidny zespół – mówił nam trener Illuminar – Adrian “imd” Pieper.

Za wami dość pracowity okres. Jak do tego ma się samopoczucie oraz zdrowie?

Wróciliśmy z dwutygodniowego bootcampu, na którym dużo graliśmy i trenowaliśmy. Za nami trzy dni odpoczynku, podczas których nie ćwiczyliśmy po to, by złapać choć trochę świeżości przed nadchodzącymi turniejami. Udało mi się odetchnąć, a więc wszystko jest w porządku.

Jakie są twoje wrażenia po bootcampie?

Cały wyjazd był jak najbardziej na plus. W pierwszym tygodniu, kiedy rozgrywaliśmy tylko mecz w Polskiej Lidze Esportowej solidnie trenowaliśmy. Skupialiśmy się na tym, aby opracować nowe zagrywki oraz poprawić błędy, które miały miejsce od dłuższego czasu. Wszystko wyszło bardzo fajnie, ponieważ udało się zrealizować nasze cele, którymi było wygranie ESL Mistrzostw Polski oraz plan minimum na DreamHacku Open November. Pobyt wspominam jak najbardziej pozytywnie.

Wspomniałeś o Mistrzostwach Polski. Tutaj należą się wielkie gratulacje, ponieważ pokonaliście na tamten moment wyżej notowaną Wisłę All in! Games Kraków.

Już od samego początku wiedzieliśmy, że Wisła będzie najtrudniejszym rywalem. Zawodnicy Białej Gwiazdy są ostatnio w bardzo dobrej formie, o czym świadczy ich rezultat w kwalifikacjach do ESL Pro League, gdzie pokonywali dobre ekipy. Dodać również można piątą edycją Nine to Five, którą organizacja z Krakowa wygrała. Liczyliśmy się z tym, że Wiślacy są w gazie, ale po bliskim boju w ostateczności udało się wygrać tytuł.

Ciężko nie wspomnieć o sytuacji na Overpassie, kiedy to przegrywaliście 8:13. Co tam się wydarzyło, że Wisła była o krok od objęcia prowadzenia, a nagle Illuminar wygrało osiem odsłon z rzędu?

Bardzo dobrze pamiętam tę rundę. Tutaj należą się wielkie ukłony w stronę mouza. Trzy pierwsze fragi, które zdobyliśmy były z jego inicjatywy. Mowa chociażby o podsadzeniu phra. Wydaje mi się, że przegrywając tak głupie rundy przy takiej ekonomii przeciwnika, można się zdenerwować i zablokować. Tak właśnie było w przypadku Wisły.

Dzięki wygranej w ESL Mistrzostwach Polski otrzymaliście awans na DreamHacka Open November. W pierwszym dość pokaźnie przegraliście z Gambit, ale przegrać z mistrzem, który prezentuje obecnie tak dobrą formę, to przecież nie wstyd, prawda?

Po starciu z Gambit nie do końca byliśmy pewni, czy to zespół z Rosji zagrał tak dobrze, czy to nie był nasz dzień. Następnie, kiedy przeanalizowaliśmy dema oraz sposób, w jaki graliśmy, to wyciągnęliśmy wnioski, że mogliśmy wystąpić lepiej i stać nas na więcej. Odmienną kwestią jest fakt, że Gambit prezentuje ostatnio niesamowicie wysoki poziom. W tym dniu reprezentanci regionu CIS byli klasę wyżej, a więc to naturalne, że zwyciężyli ten mecz. 

Aktualnie można fajnie spojrzeć na całą sytuację, ponieważ Gambit rozgrywa DreamHacka Masters Winter, na którym pokonują wynikami 2:0 takie formacje jak Complexity czy Cloud9. Prezentują się naprawdę solidnie.

Jak oceniłbyś ich progres? W końcu ugraliście dwie rundy więcej niż Complexity.

Gambit od ponad roku wykazuje potencjał, aby grać wyżej. Cały czas się rozwijają, a świadczą o tym coraz to lepsze wyniki. Dodatkowego gazu dodała im zmiana supry na Hobbita. Według mnie od tego momentu z poziomu Tier 3 wskoczyli na Tier 2, gdzie teraz przebijają się wśród tych najlepszych ekip. Kibicuję im i liczę, że pokażą jeszcze, na co ich stać. 

Myślisz, że jesteście w stanie pójść podobną ścieżką co Gambit?

Na pewno bardzo bym chciał. Taki jest nasz cel, ale czy tak się stanie, to czas pokaże. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, aby się udało.

Z KOVĄ wygraliście 2:0, ale w decydującym spotkaniu o wyjściu z grupy z Nemigą toczyliście zacięty bój. Zwłaszcza na Mirage’u było mnóstwo zwrotów akcji. Co działo się w tych ostatnich odsłonach?

To była gra błędów. Zarówno my, jak i Nemiga popełnialiśmy ich dużo. Tak naprawdę spotkanie mogło się potoczyć lepiej dla tej formacji, która zachowałaby więcej zimnej krwi w kluczowych momentach.

Potoczyło się lepiej dla was i tym samym awansowaliście do półfinału. Warto wspomnieć o Trainie w meczu z Teamem Spirit, którego kapitalnie zaczęliście. Już po kilku rundach można było odnieść wrażenie, że ten finał jest całkiem możliwy do zgarnięcia. W ostateczności pociągi padły łupem oponenta.

Z naszych statystyk z Traina można zaobserwować, że po stronie terrorystów idzie nam wyśmienicie. Bardzo często wygrywamy więcej rund, aniżeli jest średnia. Zazwyczaj, jeżeli przegrywamy mecze to właśnie za sprawą strony broniącej, po której już od dłuższego czasu mamy problemy. Cały czas pracujemy nad tym, żeby to poprawić.

Kończąc wątek DreamHacka Open November, myślisz, że mogliście ugrać coś więcej? Satysfakcjonuje was taki rezultat?

Każdy z nas po cichutku ustalił sobie, że półfinał jest planem minimum. Nemiga grała ze zmiennikiem bez swojego najlepszego zawodnika. Przez to każdy z nas chciał bardzo wygrać przeciwko białoruskiej organizacji. Czuliśmy się w tym meczu faworytem przez to, że nie było lollipopa. Zajście do półfinału DreamHacka nie jest już złym rezultatem. Z pewnością po pierwszej połowie w meczu półfinałowym liczyliśmy na więcej. Pozostaje lekki niedosyt, ale Spirit jest solidną drużyną od dłuższego czasu. Przegranie z taką formacją nie było wstydem.

Nie masz czegoś takiego, że żałujesz, tego miesiąca absencji od międzynarodowych rozgrywek? W końcu mogliście osiągnąć jeszcze więcej. 

Liczy się efekt końcowy. Tym efektem końcowym jest to, że aktualnie jesteśmy najlepiej notowaną drużyną w Polsce wedle światowego rankingu HLTV. Nie myślę o tym, co mogliśmy wygrać. Uważam, że gdyby nie to przygotowanie, które poczyniliśmy, to równie dobrze mogłoby nas zabraknąć na DreamHacku. Koniec końców nie otrzymalibyśmy punktów od DreamHacka, gdybyśmy przegrali z Wisłą Kraków. Jestem zdania, że trening jest podstawą każdego zespołu. Lepiej grać mniej, a skuteczniej, aniżeli co trzy dni brać udział w różnego rodzaju rozgrywkach.

Wspomniałeś o treningach. Jak wygląda wasze przygotowanie? Spędzasz więcej czasu na treningu czy może analizie?

Swoje główne skupienie przekładam na trening. Sądzę, że najważniejsza jest podstawa, którą posiada drużyna. Z kolei analiza może pomóc w poszczególnych rundach. Bardzo ciężko jest wygrać jakiekolwiek spotkanie samą analizą, bez przygotowania. Podstawa, o której wspomniałem, to nasza gra, taktyki, współpraca na mapach oraz komunikacja. Analiza jest dodatkiem, który może powiększyć nasze szanse. Myślę, że jest to ostatnia z czynności, którą się wykonuje, aby formacja dobrze prosperowała.

Trzy miesiące temu oficjalnie dołączył do was Tomasz “phr” Wójcik. Jak odmieniło się oblicze drużyny z twojego punktu widzenia?

Z pewnością zmienił się In Game Lider. Janusz odsunął się bardziej w cień, jeśli chodzi o taktyki czy treningi. Snax nadal wychodzi ze swoimi inicjatywami, ale nie jest już prowadzącym. Cała odpowiedzialność związana z układaniem naszej gry polega na współpracy mojej z Tomkiem. phr oczywiście ma inne podejście do CS-a, a także inaczej go pojmuje. To w ostateczności przekłada się na różnice w prowadzeniu przez Snaxa, a prowadzeniu przez phra. Musieliśmy zmienić wiele aspektów, między innymi pozycje na mapach czy też elementy taktyczne, po to, by Tomkowi się komfortowo prowadziło podczas gry.

phr wpasował się w wasze szeregi bardzo dobrze. Co więcej w minionym okresie prezentował dobrą formę indywidualną.

Z Tomkiem współpracuje mi się bardzo dobrze. Jest bardzo pracowitym zawodnikiem i nie narzekam na jakość naszego współgrania.

Tomasz sam się do was zgłosił, czy to ktoś z waszych szeregów wyciągnął do niego pomocną dłoń?

Na początku zgłosiliśmy się po phra po to, by był stand-inem. W tamtym okresie wygraliśmy Eden Arena: Malta Vibes z rallenem, ale skład z Karolem nie przetrwał. Potrzebowaliśmy zmiennika, dopóki reatz nie wróci ze swojego minionego urlopu. Spędziliśmy z Tomkiem dwa tygodnie, dogrywając turnieje i rozgrywając pojedyncze treningi. Dopiero wtedy poznałem phra, dotąd nie miałem z nim kontaktu. Wspominał mi, że zawsze chciał spróbować objąć prowadzenie. Pozyskując ostatniego gracza po tym, jak z rallenem nam nie wyszło, naszym planem było wziąć właśnie prowadzącego. Złożyło się idealnie. Co więcej bardzo spodobała mi się wizja Tomka, jaką miał na zespół, dlatego daliśmy mu szansę, żeby był po raz pierwszy IGL-em w drużynie.

Na tym ruchu skorzystał także Snax, o którym wspominałeś. Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że Janusz odżył?

Janusz jest najbardziej produktywny i najwięcej z siebie daje, gdy nie ciąży na nim większa odpowiedzialność za drużynę. Również fakt, że skupia się najbardziej na sobie, pomaga ekipie. 

W ciągu praktycznie dwóch miesięcy skompletowaliście skład, który na tę chwilę jest najlepszy w Polsce. Czyja to zasługa?

Myślę, że nie ma takiej osoby, która przyczyniła się najbardziej. Zdrowa drużyna funkcjonuje w taki sposób, że każdy ma swoje zadania i role, które odgrywa w zespole. Nasz skład jest budowany cegiełka po cegiełce. Uważam, że jest to zasługa całego rosteru, a nie pojedynczych jednostek. Chcemy być jednością, a nie sześcioma indywidualistami, którzy po prostu wchodzą na serwer.

Dajecie radę podołać intensywności, która w ostatnim czasie przybrała na sile?

Nie zawsze nam się to udaje. Kiedy rozgrywaliśmy wcześniej wspomniane Nine to Five Dawn, byliśmy dzień po powrocie z bootcampu. Warto zaznaczyć, że były to ponad dwa tygodnie ciężkich treningów oraz ważnych meczów oficjalnych. Byliśmy bardzo przemęczeni. Fakt rozpoczynania gry o godzinie 9:00 do 19:00 z ośmiominutowymi przerwami nas przerósł. Nie byliśmy tą samą drużyną, stąd pojawiły się losowe wyniki i dziwne rundy. Trzeba przyznać, że zabrakło nam paliwa w miniony poniedziałek. Myślę, że jak jesteśmy już po trzech dniach przerwy i każdy się zresetował oraz wypoczął to będziemy gotowi na Polską Ligę Esportową w nadchodzący weekend. 

Poruszę mecz z Saints w minionym Nine to Five Dawn. Na decydującej mapie, którą było Vertigo najpierw prowadziliście 13:6, następnie 14:11. Co jeszcze poza zmęczeniem wdarło się do waszej gry?

Było wiele rund, w których nie komunikowaliśmy się ze sobą i nie myśleliśmy trzeźwo. Jedna z osób dawała plan, a druga nawet tego nie słyszała, więc nie rozkładam tego spotkania na czynniki pierwsze. Byliśmy przemęczeni i czuł to każdy. Jestem zdania, że w normalnej dyspozycji ten mecz nie miałby nawet trzech map.

Z Illuminar jesteś związany przez długi okres czasu. Z IHG udało ci się także wiele osiągnąć. Games Clash Masters 2019, ESL Mistrzostwa Polski 2019 oraz ESL Mistrzostwa Polski 2020. Które z tych wygranych wydarzeń znaczy dla ciebie najwięcej?

Jestem zadowolony z sukcesów, które udało mi się osiągnąć zarówno z poprzednią, jak i aktualną drużyną. Powoli się odpalamy, więc jestem uszczęśliwiony. Z poprzedniego składu został tylko Paweł “reatz” Jańczak. Jako Illuminar pokazujemy, że po roszadach wiemy jak podejść do zagadnienia i zbudować solidny zespół. 

Zapytam nieco podobnie. Na swoim koncie masz dwa tytuły Mistrza Polski. Który jest ci bliższy, ten z ubiegłego roku, czy ten sprzed kilku dni?

Na pewno był to ten pierwszy raz, a to za sprawą emocji i publiczności, która jest na LAN-ie. Przeżywałem to na żywo ze wszystkimi osobami, które były w arenie. Jest to zupełnie czymś innym niż spotkania w Internecie. Tamten tytuł był moim pierwszym, a więc jest swego rodzaju wyjątkowy. Liczę na to, że zasiadanie Illuminar na tronie polskiego Counter-Strike’a stanie się normą.

Wspomniałeś o arenie oraz kibicach. Czy w obecnych realiach nie brakuje ci tych turniejów offline?

Bardzo brakuje takich wydarzeń. Szczególnie widać to po rankingach i drużynach, które aktualnie są w mocnej fazie rozwoju. Na LAN-ie Counter-Strike jest zupełnie inną grą, a także inne reguły decydują o ewentualnym zwycięstwie bądź porażce. Uważam, że Illuminar najlepiej pokazywałoby się na LAN-ach, ale ciężko to zweryfikować, kiedy tych wydarzeń nie ma. Z przeszłości jednak wiem, że ci zawodnicy na turniejach offline czują się bardzo komfortowo i właśnie tam zaprezentowaliby swoją największą siłę. 

Czy koronawirus wpłynął jakoś na twoją pracę?

Oprócz braku LAN-ów wiele się nie zmieniło. My jako Illuminar bardzo cenimy sobie obozy treningowe. Staramy się raz w miesiącu bez względu na to, czy jest wirus, czy też nie odbyć takie zgrupowanie. 

Wygranie ESL Mistrzostw Polski zapewniło wam także przepustkę do zamkniętych kwalifikacji do IEM Katowice 2021. Jak wielki jest wasz głód gry w Spodku? 

Myślę, że marzeniem wszystkich zawodników, szczególnie tych z Polski jest móc zagrać w CS-a w Spodku. Już w zeszłym roku Illuminar brało udział w zamkniętych kwalifikacjach, ale w ostateczności się nie udało. Dostanie się na imprezę w Katowicach, jest naszym największym priorytetem. Dokonamy wszelkich starań, żeby pojawić się w Spodku, czy to dla naszych ambicji, czy też dla kibiców, jeśli oczywiście sytuacja się uspokoi. Ewentualny awans byłby niesamowitym osiągnięciem i wyróżnieniem.

W przeszłości byłeś zawodnikiem. Co dla ciebie jest bardziej emocjonujące: bycie graczem, czy też trenerem, którego funkcję pełnisz aktualnie?

Wydaje mi się, że emocje są bardzo zbliżone. Kiedyś byłem skupiony za mocno na sobie, teraz te emocje przerodziły się w zespół. Wspólnie zdobywamy trofea i wspólnie odnosimy porażki. Jako trener też się z tym utożsamiam.

A chciałbyś może wrócić do starszych czasów, kiedy jeszcze byłeś zawodnikiem?

Nie. Szczerze myślę, że to jest już przeszłość i nigdy nie powróci. Rozwijam się w tym, co pokochałem, czyli trenowaniu innych. Jak najbardziej mi to odpowiada.

W każdej z ekip, w których występowałeś, nie było trenera. Nie sądzisz, że gdyby ten szkoleniowiec jednak był, to twoja kariera mogłaby się potoczyć inaczej?

Do drużyny można wziąć trenera, który może w niej więcej zepsuć, niż wnieść. To nie jest tak, że można pozyskać losową osobę i nagle zespół stanie się odmieniony. To wszystko zależy od szkoleniowca. Natomiast jeśli trafiłaby się osoba, która potrafiłaby zaradzić moim indywidualnym problemom, ale też tym, które panowały w zespole, to z pewnością wyniki mogły być lepsze.

W ostatnim czasie widzimy, że coraz więcej ekip ze ścisłego topu decyduje się na szóstego zawodnika, między innymi Vitality czy Astralis. Z Polski możemy wskazać na x-kom AGO, które wcześniej także próbowało takiego rozwiązania. Czy twoim zdaniem to dobra inicjatywa, że sztaby robią się liczniejsze?

Vitality jest pierwszą ekipą, która ma zawodników przypisanych do mapy. Nie wydaje mi się, żeby wcześniej coś takiego miało miejsce. Astralis rozszerzyło ławkę z tego powodu, że pierwotni gracze potrzebowali przerwy. Obie ekipy inaczej podeszły do tego tematu, ale z tych wszystkich trzech wymienionych drużyn bardzo podobają mi się działania Vitality. Jeśli są mapy, na których zawodnik nie czuje się pewnie, to dobrą opcją jest posiadanie właśnie szóstego. Jest to nowe zjawisko, ale z pewnością w przyszłości więcej drużyn będzie podążać taką drogą.

Widziałbyś sens wprowadzenia takiej możliwości do Illuminar?

W przyszłości na pewno. Jest to jednak o wiele bardziej skomplikowany i złożony proces, niż by się mogło wydawać. Na razie skupiamy się na tym, aby nasza aktualna piątka zgrała się jak najlepiej, a co będzie później, czas pokaże.

Przejdźmy teraz do Polskiej Ligi Esportowej. W fazie zasadniczej nie przegraliście ani jednego spotkania. Czy mieliście od początku takie zamierzenie, by zdominować tę fazę?

Nie. Do każdego spotkania pochodziliśmy tak samo. Chcieliśmy we wszystkich polskich rozgrywkach wypaść jak najlepiej. Przeciwnik nie miał dla nas najmniejszego znaczenia, nie olewaliśmy lig. Uważam, że bardzo dużą pewność siebie daje zespołowi wykręcenie tych rekordowych statystyk. Wszyscy jesteśmy z tego zadowoleni.

Jakbyś miał ocenić, to które spotkanie było najcięższe?

Zdecydowanie był to mecz z HONORIS. Styl gry, jaki prezentuje ta formacja, jest bardzo specyficzny jak na obecne czasy. Nie spodziewaliśmy się takiej postawy ze strony Filipa “NEO” Kubskiego i spółki. 

Przez to, że zajęliście pierwszą lokatę, fazę play-off rozpoczniecie dopiero od półfinału w sobotę. Waszym przeciwnikiem będzie Izako Boars. Jak się widzicie w takim zestawieniu?

Szczerze nie spodziewałem się, że to Izako Boars odniesie zwycięstwo w ćwierćfinale nad ekipą z Wisły. To jedynie pokazuje mi, że nie możemy nikogo lekceważyć i podejdziemy do tego spotkania śmiertelnie poważnie. Liczę, że będzie to dobre widowisko, a o wyniku przekonamy się już za parę godzin. Na pewno jestem dobrej myśli.

Dublet na polskiej scenie jest czymś wymarzonym?

Lepiej bym tego nie ujął.

Z kolei w poniedziałek startuje faza główna siódmej odsłony Nine to Five. Jak wygląda wasze nastawienie przed tymi zmaganiami?

Naszym największym motywatorem jest to, że przegrany gra o 9:00 (śmiech). Te spotkania z rana nie do końca nam wychodzą, co zresztą widać po ostatnich wynikach. 

Celem minimum będzie oczywiście awans do fazy play-off?

Na pewno. Jesteśmy głodni turniejów, o których wcześniej wspomniałem. Co więcej, chcemy zdobywać te tytuły i odpowiednio się prezentować.

Na liście uczestników znalazło się tylko albo i aż pięć wyżej notowanych ekip od Illuminar, m.in. Gambit, GODSENT czy też forZe. Czy są formacje, na które chcielibyście najbardziej trafić, a także unkinąć?

Spoglądając na listę drużyn, jakie się znalazły, jedynym zespołem, który wyraźnie odskakuje od reszty i jesteśmy do niego zniesmaczeni, jest Gambit (śmiech). Od razu mogę powiedzieć, że nie chcielibyśmy się spotkać z tą formacją. Natomiast GODSENT, forZe czy Espada to drużyny, z którymi udawało nam się zwyciężać. forZe bym się nie obawiał, ponieważ mają ostatnio cięższy okres oraz borykają się zawirowaniami w kadrze. Z kolei GODSENT wygrało w minionym czasie z Astralis. Uważam, że ta formacja radzi sobie dobrze w pojedynkach z zespołami pokroju Tier 1, ale często zaliczają wpadki w spotkaniach z niższymi Tierami. Duże znaczenie będzie miała dyspozycja dnia, ale jesteśmy pewni swoich umiejętności.

Co powiedziałbyś na zestawienie z Dignitas? Twoi podopieczni mierzyliby się z takimi ikonami jak f0rest czy friberg.

Myślę, że moi zawodnicy są na tyle doświadczeni, że nie wywiera to na nas wielkiego wrażenia. Każdy w zespole miał okazję czy to na LAN-ie, czy też w Internecie grać przeciwko takim osobistościom. Nie będzie to dla nas żadna nowość, tym bardziej że mamy w zespole Snaxa, który takie persony ogrywał. Jednak oczywiście darzymy ich wielkim szacunkiem za to, co wnieśli do CS’a i jest to przyjemność mierzyć się z nimi.

Wspomniałeś, że nie chcecie przegrać pierwszego spotkania, ponieważ będzie się to wiązało z grą o 9:00. Nie krąży w środowisku inicjatywa zwrócenia się do organizatorów z prośbą o to, żeby nie tworzyć meczów o tak wczesnej porze?

Wstawanie o 8:00 rano, żeby zagrać mecz godzinę później, nie jest niczym nadzwyczajnym. Osoby z innych branż wstają regularnie nawet o wcześniejszych porach. U nas natomiast problem jest taki, że większość turniejów prędzej kończymy o drugiej w nocy, niż zaczynamy o dziewiątej. To bardzo duży szok dla organizmu, kiedy treningi odbywamy regularnie, a oficjalne mecze kończymy późną nocą i następnie mamy do rozegrania pojedynek o 9:00. Największym kłopotem jest to, że brakuje wspólnej ramówki dla większości wydarzeń. Uważam, że powinny zostać podjęte odpowiednie kroki w kierunku, aby to unormować i spotkania oficjalne odbywałyby się o określonych porach. Takie przeskoki godzinowe nie są dla drużyn niczym przyjemnym. 

Powiązane posty

SpavaQ o problemach polskiej sceny CS’a – Wszystko się rozpadło, ze względu na kolesiostwo! [WYWIAD]

Furlan buduje mocną ekipę na polskim podwórku – chcę wygrać PGE Dywizję Mistrzowską PLE [WYWIAD]

Swelder: Rebels było spisywane na straty, a zaskoczyło i się oczyściło