Logitech G715, czyli recenzja klawiatury z chmurką!

Co musi w obecnych czasach posiadać klawiatura gamingowa, by wydać za nią wielką sumę pieniędzy? Przyznacie, że trudno odpowiedzieć na to pytanie momentalnie. Na rynku są jednak i takie propozycje, za które trzeba wyłożyć niemałe pieniądze. Bezsprzecznie należy do nich Logitech G715, a więc keyboard z chmurką.

Logitech G715 to spory przerost formy nad treścią, ale jednak klawiatura, której poza ceną trudno coś zarzucić. Sprzęt z serii “AURORA” w czystej teorii jest bardzo dobry i przede wszystkim posiada to, co posiadać powinien, a więc dobre komponenty i świetne ich spasowanie. To przecież o to chodzi w naszym kochanym gamingu. Na tych aspektach jednak propozycja od szwajcarskiej firmy się nie kończy.

Specyfikacja techniczna Logitech G715:

  • Rodzaj przełączników: Mechaniczne – GX Brown Tactile
  • Łączność: bezprzewodowa
  • Interfejs: USB, Bluetooth
  • Klawisze numeryczne: Nie
  • Klawisze multimedialne / funkcyjne: Tak
  • Obsługa makr: Tak
  • Podświetlenie klawiszy: Tak
  • Kolor podświetlenia klawiszy: Wielokolorowe – RGB
  • Złącza: USB-C – 1 szt.
  • Podpórka pod nadgarstki: Tak
  • Kolor: Biały
  • Czas pracy na baterii: 25 godzin
  • Dołączone akcesoria: Kabel USB, podkładka pod nadgarstki, odbiornik
  • Długość: 371 mm
  • Szerokość: 157 mm
  • Wysokość: 37 mm
  • Waga: 976 g

Opakowanie

Logitech G715 dotarła do mnie w lekko szarym, a bardziej już białym pudełku. Na pierwszym planie bezsprzecznie każdy dostrzeże oczywiście danie główne. W prawym dolnym rogu twórcy postarali się o własne logo, podczas gdy u góry znajdują się informacje będące jednocześnie najważniejszymi cechami “pisarskiej maszyny”: LIGHTSPEED, LIGHTSYNC oraz przełączniki GX Brown Tactile. Jeszcze po samej lewej stronie frontu mamy stylową wzmiankę o modelu, z którym przyszło nam obcować.

Na odwrocie z kolei pojawiła się zrzutka umownych 3/4 powierzchni całego urządzenia oraz opisowe rozwinięcie każdej z wcześniej wspomnianych cech. Na samej górze otrzymujemy informację o tym, że czas pracy baterii to 25 godzin. Po raz kolejny nie zabrakło stylowej czcionki przy modelu “G715”.

Unboxing

By dostać się do środka opakowania, musimy poradzić sobie z dwoma kwadratowymi plasterkami przezroczystej taśmy. Tuż po otwarciu, na górze klapy ujrzymy instrukcję dotyczącą komunikacji klawiatury z komputerem. Natomiast w szufladce na dzień dobry widzimy bardzo cienką folię, na wzór bibułki, która pokryta jest logami twórców sprzętu.

Po wyjęciu sprzętu z opakowania to nie koniec, ponieważ na spodzie zastaniemy podpórkę pod nadgarstki, instrukcję i inną papierologię, naklejkę, przewód oraz odbiornik LIGHTSPEED, przy pomocy którego oczywiście można podłączyć klawiaturę do komputera czy laptopa.

Wszystko starannie zostało ofoliowane, zamknięte, tak więc już od samego początku trudno nie zgodzić się z tym, że Logitech stanął na wysokości zadania. Czy jednak jest dziwota? Nie, bo marka oczywiście uchodzi za jedną z najlepszych. W dodatku precyzji trzeba nawet oczekiwać, bowiem testowany produkt do tanich ani budżetowych nie należy.

Pierwsze wrażenia

Śmiało muszę powiedzieć, że wstępne oględziny mocno napawają mnie optymizmem. Na dobre pierwsze wrażenie nie składają się wyłącznie elementy wspomniane podczas unboxingu, ale także sam keyboard. Po wyjęciu z folii, w momencie, kiedy moim oczom ukazała się sama bryła  keyboardu, aż naszło mnie na wspomnienia. Figura ta przypomniała mi jeszcze stare, białe klawiatury zza czasów monitorów “z tyłkiem”. Chyba każdy z Was wie, o co mi chodzi. Spoglądając na “GieSiedemsetPiętnastkę” trudno, choć w ułamku nie dostrzec tych starych, wysłużonych, ale jakże świetnych klawiatur.

Klawisze w dotyku są niesamowicie przyjemne. Fajne wrażenie wizualne daje siedem przycisków multimedialnych wraz z rolką na samej górze, które nie są białe, a lekko fioletowe. Nie da się ukryć, że jest to dobre dopełnienie całości. G715 to klawiatura w formacie TKL, a więc bez pozycji numerycznej. Zazwyczaj producenci w tego typu rozwiązaniach i tak diody od Caps Locka dają po prawej stronie. W przypadku Logitecha jest to sama centralna góra.

Całokształt nie jest przesadzony, a wyważony. Na froncie nie spotkamy się z ani jednym zbędnym elementem, co przekłada się na schludność i minimalizm. Gdybym zobaczył na pierwszy rzut oka taki produkt w biurze, niekoniecznie uwierzyłbym, że jest to zastosowanie głównie do gier komputerowych – a jednak!

Budowa, wygląd

Omawiana klawiatura w głównej mierze została zbudowana z plastiku, o czym świadczy przykładowo sama jej zaokrąglona obudowa. Jednak sama budowa fizyczna tego produktu to nieco bardziej złożona kwestia, ponieważ nakładki na klawisze zostały skomponowane przy użyciu politereftalanu butylenu, który powinien zapewnić trwałość na długie, długie lata. Jednak, kiedy spojrzymy na wagę keyboardu, możemy być bardzo zaskoczeni. Mowa tu prawie o kilogramie, a dokładnie to 976 gramach.

Jak już w pierwszych wrażeniach zdążyłem zaznaczyć, kolor tego produktu to biały. Jedynie nieliczne elementy, a w tym przypadku to kilka klawiszy na samej górze jest lekko fioletowych wraz z rolką służącą do zmiany głośności. Jeszcze logo, które zostało umiejscowione w lewym górnym rogu, jest koloru czarnego.

Na pokładzie zastaniemy łącznie 87 klawiszy. Raz jeszcze trzeba podkreślić, że ta klawiatura została pozbawiona klawiatury numerycznej, wszak jest to format TKL. U samej góry, w centralnym jej miejscu pojawiły się dwie diody. Pierwsza z nich ma za zadanie informować o włączonym Caps Locku, a druga o poziomie baterii.

Na górnej obwódce producent uplasował złącze USB-C, z którego korzystać będziemy przy okazji ładowania baterii oraz włącznik.

Przenosimy się pod spód. Fioletowe elementy nie tylko pojawiają się na przedniej części, ponieważ zastaniemy je także pod spodem. Chodzi tu konkretnie o sześć gumowych podstawek, które na dole są dłuższe, a na górze aż o połowę krótsze. Suma sześciu to zdecydowanie dobre i profesjonalne podejście do tematu. Możemy być spokojni o ewentualne przesuwanie pisarskiej maszyny na blacie biurka – do takowego nie dojdzie.

 

Nie mogło rzecz jasna zabraknąć naklejki. Tuż po jej prawej stronie jest również slot na adapter USB. Odwrót klawiatury to także, a nawet przede wszystkim stopki służące do regulacji wysokości klawiatury. Mamy tu do dyspozycji dwie opcje: 4 i 8 stopni. Te są sztywne i bardzo trudno o to, by się złożyły bez ponownego odwrócenia produktu i samodzielnego ich złożenia.

Klawiatura głównie pracuje w trybie bezprzewodowym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by korzystać z niej także w trybie przewodowym. Podczas tego drugiego rozwiązania bateria keyboardu jest jednocześnie ładowana. Łączna długość przewodu to 1,8 metra, co jest absolutnym standardem na dzisiejsze realia. 99% producentów klawiatur, niezależnie z jakiego pułapu cenowego oddaje do użytku graczy kable właśnie o takiej długości. W zestawie otrzymamy także odbiornik LIGHTSPEED.

Nie można pominąć wyróżniającej się białej podpórki pod nadgarstek w kształcie chmury. Jednak nie tylko kształt, ale i sam motyw na niej w postaci nacięć do tego nawiązuje. Została wykonana z ekologicznej skóry. Gdybyście chcieli dokupić taką pod inną klawiaturę – nie ma problemu! Jej koszt to niecałe 85 PLN.

Na tym jednak się nie kończy, ponieważ można jeszcze dokupić górne płyty w kolorach: zielony, różowy oraz biały w cenie 84,99 złotych za jedną. Cały zabieg opiera się na magnetycznym mocowaniu. Dzięki temu możemy odświeżyć klawiaturę, nadając jej nowych barw. Ostatnim akcesorium na stronie Logitecha są nakładki na klawisze w tych samych odcieniach. Cena, jaką trzeba zapłacić, by zaopatrzyć się w nowe nakładki to 169 PLN.

Użytkowanie

Przełączniki w G715 to sprężynowe GX Brown Tactile, które są dobrze znane przede wszystkim w konstrukcjach właśnie Logitecha. Zasada ich działania została zresztą zobrazowana i opisana po angielsku na tylnej części pudełka. Same klikacze niestety ciche nie są, ale swoją głośność rekompensują wysoką kulturą pracy w postaci delikatnej i natychmiastowej aktywacji. Odległość potrzebna do aktywacji to 1,5 mm.

Jeżeli jesteśmy już przy kulturze pracy i ergonomii, to warto “na sekundę” zatrzymać się przy fioletowych gumach na odwrocie i stopkach. Zastosowanie aż sześciu powierzchni zdało egzamin. W dodatku stopki, które są duże, solidne i oferują nam dwie opcje wysokości w postaci nachylenia czterech i ośmiu stopni podczas przypadkowego szturchnięcia czy przesunięcia – nie składają się. O ewentualne manewry “maszyną do pisania” jest też minimalnie, ale to tylko minimalnie trudniej za sprawą wagi wynoszącej prawie kilogram.

Dołączona podstawka pod nadgarstki w kształcie chmurki pozwoli odetchnąć naszym nadgarstkom. Inni producenci powinni wziąć przykład i swoje kolejne produkcje poszerzyć o ten przedmiot. Jest on szczególnie przydatny dla osób piszących przez długie godziny.

Logitech G715 to klawiatura przewodowa. Deklarowany cykl naładowanej baterii to 25 godzin i bez problemu też przez taki okres nie musiałem podłączać keyboardu do komputera.

Podświetlenie

Kwestia iluminacji to kolejny pasjonujący element tego sprzętu. Zasadniczo rozchodzi się w tym miejscu o LIGHTSYNC, który ożywia całą klawiaturę za sprawą miękkiego, eterycznego podświetlenia pod klawiszami. Na pokładzie zastaniemy cztery animacje Play Mood, które są charakterystyczne dla kolekcji Aurora. Nie ma jednak problemu, by pobawić się w programie G HUB i dostosować własną konfigurację. Jest w czym przebierać, ponieważ paleta RGB ma aż 16,8 miliona programowalnych kolorów. Z kwestii stricte technicznych warto jeszcze dodać, że każdy z klawiszy ma indywidualną iluminację. Natomiast na obwódce spotkamy się z listwą LED, która dopełnia całość

Podsumowanie

Dawno nie spotkałem się z tak interesującą klawiaturą, jak właśnie Logitech G715. Chociażby podstawka pod nadgarstek, która jednak nie jest złączona z klawiaturą, a pełni funkcję oddzielnej części budzi spore zainteresowanie. Co więcej – jej design tym bardziej. Wygląd klawiatury nie jest jednoznaczny i można go podpiąć zdecydowanie pod biuro, jak i gaming. Switche oraz ogólna jakość spasowania elementów czyni tę klawiaturę topową.

Jednakże, kiedy spojrzymy na cenę, można złapać się za głowę. 879 PLN to bezsprzecznie wielka kwota i raczej mało kto, poza progamerami czy wielkimi korporacjami decyduje się na zakup keyboardu aż za tyle pieniędzy. W końcu za umowne 900 złotych można skompletować zestaw w postaci myszki, klawiatury i słuchawek. Z drugiej natomiast strony G715 zapewnia wysoką kulturę pracy i trwałość na lata. W ostateczności, gdyby cena katalogowa była niższa o trzysta złotych, wówczas bez zastanowienia sięgnąłbym po tę propozycję.

Sprzęt do recenzji został dostarczony przez firmę Logitech lub firmę marketingową/PR’ową zajmującą się daną marką na rynku polskim. Portal Respawn.pl za tę recenzję nie przyjął gratyfikacji w żadnej formie. Firma nie miała żadnego wpływu na opinię wystawioną przez portal Respawn.pl oraz nie miała wpływu na autora niniejszej recenzji. Autor rozumiany jako redaktor portalu Respawn.pl

Powiązane posty

Logitech Yeti ORB – “kulka” dobrego mikrofonu?

Logitech Yeti GX – mikrofon piękny ale czy dobry?

Recenzja gry Outcast: A New Beginning [PC]