Recenzja najnowszego modelu słuchawek od Corsair, czyli HS80 RGB Wireless!

Czego oczekiwalibyście w słuchawkach za niespełna siedemset złotych? Dobrego brzmienia, świetnej klasy mikrofonu, dźwięku przestrzennego Dolby Atmos, bezprzewodowego połączenia i zadowalającego czasu pracy na baterii? Jeśli tak, to bardzo dobrze się składa, bo wszystkie wymienione cechy posiada najnowszy zestaw słuchawkowy od Corsaira. Mówimy tu HS80 RGB Wireless. 

Jeszcze świeżutkie, bo swoją premierę miały niecałe trzy tygodnie temu. Corsair HS80 RGB Wireless, a więc stosunkowo drogi sprzęt, który jednak swoją ceną tłumaczy to, na co go stać. Jeżeli akurat znaleźliście się w momencie, kiedy poszukujecie konkretnego sprzętu, który dostarczy Wam mnóstwo frajdy z użytkowania, to ta recenzja, a może i nawet słuchawki są dla Was!

Specyfikacja techniczna Corsair HS80 RGB Wireless prezentuje się następująco:
Złącza:

USB typu A do PC i USB typu C na zestawie słuchawkowym

Zasięg bezprzewodowy:

do 60 stóp (18 metrów)

Czas pracy na baterii:

do 20 godzin

Membrany: 50mm, magnesy neodymowe
Pasmo przenoszenia: 20Hz – 40kHz
Impedancja słuchawek: 32 Ω
Czułość słuchawek:  116dB (+/- 3dB)
Typ mikrofonu: dookólny, klasa studyjna
Pasmo przenoszenia mikrofonu:  100Hz – 10kHz
Impedancja mikrofonu: 2.2k Ω
Czułość mikrofonu: -40dB(+/- 3dB)
Platforma testowa:
Opakowanie

Na samym starcie zaznaczę, że przy słuchawkach takiego kalibru, jakimi bez wątpienia są Corsairy HS80 będę starał się rozdrabniać nad każdym, nawet najmniejszym możliwym elementem. I też nie bez powodu rozpocznę od przedstawienia pudełka, które wzbudziło we mnie radość. Główne opakowanie było jeszcze pokryte folią od producenta. Jednak kiedy przejdziemy już do pierwszego dania, to producent zadbał nawet o drobne szczegóły w postaci tego, że kiedy dotykamy kartonu, jest on bardzo przyjemny w dotyku. Zwłaszcza z przodu, jak i po jego bokach. 

Na pierwszym planie znajdziemy ilustrację z bokiem słuchawek, a tuż pod spodem oznaczenie modelu. Jeszcze w prawym górnym rogu możemy dostrzec informację, że sprzęt jest kompatybilny z PC, Maciem, PlayStation 5 oraz PlayStation 4. Ponadto już teraz dowiadujemy się, że “słuchafony” zostały wyposażone w system Dolby Atmos. Po bokach amerykański producent postanowił zachować minimalizm i zostawić jedynie swoje logo. Na odwrocie jest już fotografia z całymi słuchawkami, a także krótki opis w czterech językach, a mianowicie angielskim, francuskim, hiszpańskim oraz portugalskim. Nie zabrakło także specyfikacji urządzenia. 

Unboxing 

Do głównego dania przechodzimy poprzez zerwanie dwóch taśm po bokach żółtego kartonu. I to właśnie wtedy wysuwa nam się czarne pudełko, w którym dzieją się cuda. W otwieranej od góry skrzyneczce, która jest pokryta gąbką, na pierwszym planie zastaniemy oczywiście słuchawki. Tuż pod nimi producent z Kalifornii postanowił dać jeszcze jeden zasób małych rozmiarów. To w nim znajduje się karta gwarancyjna, instrukcja, informacje dotyczące bezpieczeństwa czy też ulotka dotycząca Dolby Atmos. Jest też to, co bardziej powinno interesować, to odbiornik USB typu A oraz przewód do ładowania, a jednocześnie korzystania przewodowego. 

Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie małe detale. Rozchodzi się tutaj o to, że Corsair zastosował w opakowaniu wcześniej wspomnianych rzeczy małe folie. Niby szczegół, ale na mnie zawsze wywołuje pozytywne odczucia. I zasadniczo to wszystko, jeśli chodzi o sam proces odpakowania. Czas zatem przejść do głównego etapu recenzji. Zaznaczę jeszcze jedno. Na zdjęciach w tej recenzji nie oszczędzałem!

Pierwsze wrażenia

A więc nadszedł ten upragniony moment, w którym wyjmuję HS80 RGB Wireless z opakowania. Jakie są moje pierwsze wrażenia, kiedy trzymam słuchawki w rękach? Kurde, no swoje ważą. Co prawda w specyfikacji na odwrocie pudełka nie znajdziemy podanej wagi, jednak ta wynosi 367 gramów. Mówiąc całkiem szczerze, z początku ważkość nieco mnie przeraziła, ale po dalszych “dotykach” szybko doszedłem do pewnego, ale jakże oczywistego wniosku. 

W mgnieniu oka dostrzegłem, że sprzęt jest po prostu wykonany solidnie, a to przecież tłumaczy te niecałe 370 gramów. Co prawda “Korsarze” zostały wykonane z tworzywa sztucznego, ale w odróżnieniu od innych słuchawek czuć ten piniondz. Mówiąc dogłębniej, aż trudno mi to opisać słowami. Po prostu jest solidnie, ale w końcu musi tak być w sprzęcie za niecałe siedemset złotych, prawda?

Do pierwszych emocji mogę jeszcze dołączyć mikrofon, który niestety nie został wyposażony w możliwość odłączenia. I jeszcze nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że możemy nim manewrować tylko góra-dół i na odwrót. O skierowaniu w kierunku ust nie ma mowy, a więc to nieco mnie zasmuciło.

Wracając jednak do pozytywów, to na pewno podoba mi się pasek, który został umieszczony pod pałąkiem, a jeszcze pod samym paskiem materiał. Ja osobiście jestem zwolennikiem takich rozwiązań, wszak nie przepadam za poduszkowym pałąkiem, nie mówiąc już o plastikowym, przez który o ból głowy wcale nie tak trudno. Dostrzegając pasek, od razu stwierdziłem, że po prostu będzie wygodnie. 

I w zasadzie na koniec jeszcze jedno, co tuż po pierwszym obcowaniu dostrzeże każdy, a nie tylko ja. A więc nauszniki, które są wykonane z materiału. Ten wątek poruszę jeszcze szerzej zaraz, ale już po kilku minutach na muszlach zebrał się brud, co zresztą będziecie mogli zobaczyć na zdjęciach zamieszczonych poniżej.

Wygląd i budowa

Znajdujemy się aktualnie w momencie, który tuż przed samym działaniem sprzętu ciekawi chyba wszystkich najbardziej, a więc sama budowa. Jak już wcześniej wspomniałem “HS-osiemdziesiątki” zostały wykonane głównie z tworzywa sztucznego, na którym dominuje czarna, matowa barwa. Sprawia on wrażenie jednak bardzo solidnego, a więc nie powinniśmy się martwić o uszkodzenia. Przynajmniej nie tak szybko. Wyjątek stanowią tu jedynie widelce, które łączą pałąk z nausznikami. W tym przypadku twórcy pokusili się o aluminium. 

Zacznijmy zatem od samej góry, a więc pałąka. Na jego zewnętrznej części nie ma nudy, bo dokładnie w samym centrum jest elegancki, biały napis CORSAIR. Gdy zjedziemy wzrokiem na prawie że koniec pałąku, to widzimy już wyprowadzoną część paska po obu stronach. Zabieg ten służyć ma regulacji przepaski, która w gruncie rzeczy następuje sama, gdy tylko nałożymy headset. Kiedy zajrzymy pod łuk, to naszym oczom ujrzy się wspomniany już pasek, który od strony nałożenia został jeszcze pokryty warstwą materiału, ażeby głowie było lepiej. Powiedziałem już także, że słuchawki ulegają samoregulacji, aczkolwiek gdyby była potrzeba, to możemy dokonywać tego manualnie. 

Chodzimy trochę w dół, a dokładniej to w aluminiowe widelce. Na nich są jeszcze żółto-złote obwódki. Bardziej jednak zainteresują nas muszle, które zostały wykończone materiałowymi gąbkami, a nie ze skóry, jak ma to miejsce w większości urządzeń u konkurencji. Myślę, że w tym momencie nie znajdzie się osoba, która nie potwierdzi słów, które przeczytacie za moment. Materiał ma swoje plusy i minusy. Do zalet bezsprzecznie należy fakt, że będzie nam bardzo wygodnie, a uszy nie będą się pocić. Do wad z kolei zaliczę szybko zbierający się kurz i brud. Sprzęt wystarczy zostawić na chociażby godzinę, czy też położyć go na ziemi, by zebrał nawet najdrobniejsze pyłki. 

Nauszniki ulegają obrotowi, a dokładniej to do samego środka, co przekłada się na efekt dziewięćdziesięciu stopni. Z wierzchu HS80 posiadają na swoich muszlach logo producenta, które rzecz jasna będzie ulegało podświetleniu RGB. Do iluminacji przejdziemy jednak przy okazji omówienia oprogramowania. Warto jeszcze zatrzymać się przy lewej muszli, bo to na niej znajduje się mikrofon. Zakres jego ruchów jest dość ograniczony, bo możemy tylko ruszać nim w górę i w dół. Co prawda można próbować przysunąć go pod usta, ale mam tu na myśli to, że jest mało elastyczny. Na samym tyle nausznika jest przycisk poświęcony uruchomieniu słuchawek, a także pokrętło do regulacji głośności. Umiejscowiona została także mała dioda informująca, a tuż na samym dole jest jeszcze wejście USB typu C służące do podłączenia przewodu.

Dźwięk

Spotykamy się tu zasadniczo po to, żeby ocenić coś, co jest najważniejsze dla słuchawek. I oczywiście, rzeczy takie, jak wygląd, wygoda czy budowa odgrywają ważną rolę, tak bezapelacyjnie dźwięk jest najważniejszy. Czy jest się do czego przyczepić w sprzęcie za prawie siedem stówek? 

W momencie, kiedy podłączyłem HS80 RGB Wireless do komputera i puściłem pierwszą lepszą piosenkę, to byłem rozczarowany. Szybko jednak przypomniałem sobie, że w poprzednim headsecie bawiłem się equalizerem, wszak w korektorze ustawiłem wszystko pod basy. Zatem bardziej przeszedłem przez zmianę tonów, aniżeli rozczarowanie. Z całą pomocą przyszło mi oprogramowanie iCUE (o którym więcej opowiem w dalszej części recenzji), w którym dzięki korektorowi szybko ustawiłem sprzęt pod moje kaprysy. Pierwsze wrażenia? Jest naprawdę super. Na tyle super, że słuchając muzykę, odczuwałem przyjemność i satysfakcję. Ponadto, bardzo spodobało mi się to, że podczas użytkowania Korsarzy nie słyszałem otoczenia. Produkt od amerykańskiego producenta bardzo wygłusza, a dla samego mnie było to pierwsze zetknięcie się z tego typu zjawiskiem. Fakty są takie, że zarówno niskie, jak i wysokie tony sprawdzają się wyśmienicie. Oczywiście, że w tej cenie znajdziemy lepsze słuchawki do słuchania muzyki, ale przecież musimy sobie przypomnieć, że mamy do czynienia ze sprzętem przeznaczonym do gamingu. 

A skoro też tak, to warto zwrócić uwagę na to, jak HS80 spisują się w grach. Po prawie że tygodniu gry w CS:GO na tychże słuchawkach przekonałem się do nich i śmiało mógłbym z nich korzystać cały czas w strzelance od Valve. Przede wszystkim urządzenie jest precyzyjne, a co za tym idzie nie spotkamy się tutaj z problemem określenia, z której strony nadbiega przeciwnik, czy też skąd dobiegają strzały. A do tego wszystkiego dochodzi przecież dźwięk przestrzenny, a konkretniej Dolby Atmos…

W tym momencie muszę się jednak doczepić, bo jeśli chodzi o DA, to nie zastaniemy go w iCUE. Przy unboxingu wspomniałem, że producent dołączył wkładkę odnośnie Dolby Atmos. W zasadzie zrobił to po to, żebyśmy wiedzieli jak się w niego wyposażyć. Pewnie i tak nie zrozumieliście, co miałem na myśli, więc powiem wprost. Żeby uzyskać Dolby Atmos, musimy pobrać aplikację Dolby Access App z Microsoft Store. Szkoda, bo zawsze wygodniejszą opcją jest mieć wszystko w jednym miejscu. Mimo że na obecną chwilę jeszcze niewiele tytułów wspiera Dolby Atmos, tak doposażenie tej technologii do testowanego sprzętu jest dobrą opcją. Co jeszcze ciekawe, w dodatkowo zainstalowanej aplikacji możemy konfigurować nasze “słuchafony”, bo pojawił się także equalizer. 

Wracając jeszcze czysto do kwestii samego dźwięku, to jest po prostu dobrze. Corsair stanął na wysokości zadania, bo brzmienie w grach, filmach czy też samej muzyce jest takie, jak powinno być. Osobiście nie jestem audiofilem, dlatego też nie przykładałem uwagi do najmniejszych szczegółów. Audio jest czyste, nie pojawiają się jakieś niespodziewane szumy. 

Mikrofon 

W najnowszym modelu słuchawek od żółto-czarnych zastajemy mikrofon, który nie jest jednak odczepiany. Tak naprawdę zakres jego ruchów, jak już miałem okazję wcześniej powiedzieć – jest mocno ograniczony. O konkretnym przysunięciu pałąka pod usta nie ma nawet mowy. Co prawda możemy nieco poruszać majkiem w bok, ale działania te uznałbym jednak za ryzykowne. 

Na mikrofonie mamy także malutki, podświetlany pierścień, który zmienia swoją barwę w zależności od tego, urządzenie audio jest włączone, czy też wyłączone. A jest włączone, kiedy skierujemy je w dół. Z kolei w momencie, kiedy odwiesimy mikrofon, jest on wyłączony. Co więcej – w trakcie aktywacji oraz dezaktywacji przetwornika słyszymy “piknięcie”, a także komunikat głosowy: “mic on / mic off”. Gdyby jednak znalazły się osoby, które takie rozwiązanie irytuje, to bezproblemowo możemy się go pozbyć w oprogramowaniu iCUE. 

Pora zatem, żebyśmy zobaczyli, jak spisuje się mikrofon. Muszę przyznać, że jeszcze do tej pory nie miałem styczności z tak czystą barwą głosu ze słuchawek, jaką zaoferował właśnie ten od Korsarzy. Jego głośność jest naprawdę na odpowiednim poziomie i tak, jak zapewniał sam producent – nadaje się nawet do streamingu. 

Zasięg łączności bezprzewodowej i czas pracy 

W słuchawkach bezprzewodowych interesują nas jeszcze dwa, bardzo ważne parametry. Mowa tu o zasięgu oraz czasie pracy na baterii. Jeśli chodzi o ten pierwszy, to producent podał, że bez przewodu urządzenie przestanie działać dopiero po osiemnastu metrach, a także dwudziestu godzinach. Jak jednak te liczby mają się do rzeczywistości?

Mniej problemów miałem z czasem pracy na baterii. On jest zbliżony do tego, co na pudełku podał amerykański twórca. Kabel zostałem zmuszony podpiąć po około szesnastu godzinach użytkowania. Jeśli chodzi o moje stosowanie, to przez te 16 godzin miałem włączoną iluminację, a sama głośność oscylowała w okolicach siedemdziesiątego poziomu głośności. W trakcie tego użytkowania słuchałem muzyki, grałem w gry, czy też obejrzałem serial. Wydaje mi się, że uzyskany przeze mnie czas na jednym ładowaniu jest satysfakcjonujący. Z tego miejsca jednak warto zaznaczyć, że połączenie po kablu jest lepsze, a to za sprawą tego, że to dopiero wtedy uzyskujemy dźwięk HiFi 24 bit/96 kHz.

Co do samego zasięgu, to nie powiem – miałem problemy z określeniem maksymalnej odległości. Z samego początku byłem mocno zaskoczony, kiedy po przebytych pięciu metrach w domu sygnał zaczął się zrywać. Z szybką odpowiedzią przyszły jednak ściany, które ów sygnał tłumiły. Tak naprawdę, te osiemnaście metrów jest jak najbardziej możliwe, wszak u mnie po dziesięciu nadal wszystko działało prawidłowo.

Oprogramowanie

Nie zapominamy także o oprogramowaniu, które w świetle dzisiejszych peryferiów jest przecież tak ważne. Ogólnie, jeśli chodzi o urządzenia od Corsaira, to mamy tu styczność z iCUE. Dla mnie jednak jest to pierwszy kontakt z urządzeniem od żółto-czarnych, a więc będę mógł się też pochwalić swoimi odczuciami, co do tego softu. 

Kiedy odpalimy już aplikację, w mgnieniu oka dostrzeżemy, że słuchawki oraz nadajnik zostały rozdzielone. W zasadzie nawet nie chodzi tu o rozdzielenie, a o samo pojawienie się nadajnika. Wszystko po to, żeby wybrać dla niego tryb z dwóch możliwych: PlayStation oraz Multipoint. Domyślnie wybrana jest ta pierwsza opcja, ale druga jest bardzo ciekawa, bo jak sama nazwa mówi, z jednego nadajnika możemy zrobić wielopunktowy. W praktyce oznacza to, że pod jeden odbiornik możemy przypisać kolejne peryferia, jak chociażby myszkę. Jeśli chodzi jeszcze o odbiornik, to spotkamy się z możliwością zaktualizowania Firmware’u.

Większym zainteresowaniem jednak cieszyć się będzie przestrzeń ze słuchawkami. Ogólnie producent postanowił postawić na trzy zakładki. Pierwsza nich odnosi się do zarządzania podświetleniem. Dokładnie jest tu dwanaście opcji, takich jak tęcza, statyczny kolor. Najbardziej oryginalną na swój sposób wydaje się “Temperature”, ponieważ nasze nauszniki świecą w zależności od temperatury procesora czy też karty graficznej. Domyślnie do temperatury 40 °C mamy kolor zielony, następnie żółty oraz czerwony. Oczywiście barwy możemy sobie zmienić. 

 

Drugą zakładką jest equalizer i jestem przekonany, że każdy z niej skorzysta. Corsair wyposażył nas w pięć gotowych profili. Są nimi: Bass Boost, Clear Chat, FPS Competition, Movie Theater oraz Pure Direct. Nie ma się jednak co oszukiwać, że najlepszą opcją jest “pobawienie” się samemu i dostosowanie tonacji do siebie. Jest jeszcze sekcja przeznaczona ustawieniom. To właśnie w niej możemy dokonać aktualizacji Firmware’u, sprawdzić poziom naładowania baterii, ustawić jasność iluminacji, automatycznego wyłączenia. Ponadto jest jeszcze funkcja dodania wskaźnika baterii w obszarze powiadomień, wyłączenia komunikatów głosowych, wyłączenia LED-ów, kiedy mikrofon jest aktywny.

Nie można sobie pozwolić na zapomnienie o jeszcze jednej aplikacji, ponieważ do zarządzania Dolby Atmos musimy zaopatrzyć się w program z Microsoft Store. To właśnie po instalacji tego software’u możemy cieszyć się z dźwięku przestrzennego, a ponadto jest także opcja pobawienia się kolejnymi ustawieniami. Już na samym starcie czekają na nas cztery gotowe profile: Game, Movie, Music oraz Voice. Ponadto możemy stworzyć trzy customowe profile, bo jest tu dziesięć zakresów equalizera. Najbardziej zagubiłem się w momencie, kiedy chciałem wrócić do korektora z iCUE, ale zmuszony byłem do wyłączenia dźwięku przestrzennego. Ten z kolei musimy wyłączyć w ustawieniach dźwięku Windowsa. 

Podsumowanie

Nadszedł czas na ostatni już punkt tejże recenzji, czyli podsumowanie. Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że czas spędzony z Korsarzami HS80 RGB Wireless był słaby. Był naprawdę owocny i muszę przyznać, że pod względem samego dźwięku – słuchawki mnie urzekły. Sprawdzają się one doskonale w swoim pierwotnym przeznaczeniu, a więc grach, ale także w samym odtwarzaniu muzyki. Nie ma się co jednak oszukiwać, w umownej cenie 700 złotych audiofile znajdą na pewno lepsze rozwiązanie. 

Corsair jednak dodaje do tego jeszcze dźwięk przestrzenny Dolby Atmos, a także stosuje technologię bezprzewodową. Powiem wprost. Dla mnie sprzęt jest wystarczający, a śmiało mogę powiedzieć, że należy do topowych. Do minusów na pewno mogę zaliczyć nieco wysoką wagę, przez co przy dłuższych sesjach moja głowa się męczyła. Wydaje mi się jednak, że jest to przyczyną tego, iż jestem chudy, a moja głowa mała. Próbowałem jeszcze regulować headset za pomocą paska, ale bez zmian. Nadal sprzęt sprawiał dla mnie wrażenie ciężkiego. Wracając jednak jeszcze do kwestii stricte technicznych, to otrzymujemy tu naprawdę mikrofon świetnej jakości, który śmiało odnajdzie się w streamingu. 

Za solidny sprzęt trzeba jednak zapłacić. W dzisiejszych realiach mało kto wyda ponad sześćset złotych za słuchawki. Wydaje mi się, że gdyby producenci “zeszli” do równych 500 złotych, to byłaby to naprawdę bardzo atrakcyjna oferta. Tak czy siak, jeżeli dysponujecie wcześniej wspomnianym budżetem, to śmiało możecie rozważyć zakup HS80, bo w grach wypadają naprawdę dobrze. 

Partnerem recenzji jest marka

Powiązane posty

Logitech Yeti ORB – “kulka” dobrego mikrofonu?

Logitech Yeti GX – mikrofon piękny ale czy dobry?

Recenzja gry Outcast: A New Beginning [PC]