SpavaQ o problemach polskiej sceny CS’a – Wszystko się rozpadło, ze względu na kolesiostwo! [WYWIAD]

Adrian “SpavaQ” Stojek zaskoczył fanów polskiego Counter-Strike i zdominował umiejętnościami indywidualnymi fazę grupową pierwszego splitu PGE Dywizji Mistrzowskiej Polskiej Ligi Esportowej. Kim jest, gdzie się ukrywał i dlaczego dopiero teraz o nim słyszymy bardziej? O tym opowiedział nam sam Adrian, reprezentant AVEZ Esports.

Michał – Cześć Adrian, miło Cię gościć na łamach Respawn.pl! To Twój pierwszy wywiad, mam nadzieję, że bez stresu.

SpavaQ – Cześć, dzięki za zaproszenie. Tak, pierwszy wywiad, ale jestem rozgadanym chłopakiem, więc bez stresu!

Cieszy mnie to, bo nie ukrywam, że spędziłem trochę czasu nad opracowaniem Twojego esportowego CV i nie znalazłem wielu informacji o Tobie. Gdzie się do tej pory ukrywałeś?

Problem w tym, że nigdzie się nie ukrywałem. Przebić się na profesjonalnej scenie Counter-Strike’a jest bardzo ciężko. Nie chodzi jednak o same umiejętności, ale także ludzi, którzy mam wrażenie, nie chcieli, żebym wypłynął, bo jestem za dobry. Dlatego też skupiałem się na FACEIT’ach i tak w pewnym momencie wszystko zaczęło się układać.

Tworząc Twoje esportowe CV, jedyna nazwa drużyny, którą kojarzyłem to Uch1ha. Grałeś w tym zespole w kwalifikacjach do PPL AMA PRO razem z jcobbb’em prawie dwa lata temu. Jednak to tak naprawdę tyle, grałeś jeszcze w jakiś drużynach?

Pamiętam wyłącznie jedną – MaGniFiQue, z którym graliśmy w między innymi ESEA Main i finały arrMY. To był mój jedyny poważniejszy zespół, który jednak się rozpadł. 

Jesteś z rocznika 2003 i wspomniałeś, że nie ukrywałeś się nigdzie. Twój dobry wynik w FPL Proving Grounds pozwolił Ci zgarnąć 3500 dolarów, jednak czy był według Ciebie kartą, która pozwalała Ci myśleć o dalszej karierze esportowej? 

FPL Proving Grounds uratował moją karierę, która do tej pory się toczy, bo miałem pomału rzucać CS’a. Nic z niego nie miałem, ciężko było stworzyć zespół, a nikt nie był mną zainteresowany. Pojawiła się na szczęście szansa zagrania w FPL Proving Grounds i wykorzystałem ją bardzo dobrze. Nie ukrywam, że gdybym osiągnął słaby wynik w lidze, nie byłoby mnie dzisiaj tutaj.

Jesteś młodym człowiekiem, który zgarnął 3500 dolarów i teraz rozwija swoją karierę esportową. Jak na to wszystko patrzą Twoi rodzice?

Jeżeli chodzi o rodziców, to chyba każdy ma taką samą historię, bo jak ktoś siedzi cały dzień przed komputerem, to rodzice nie patrzą na to przychylnym okiem. Jednak nigdy rodzice mnie nie hamowali. Cieplej na moją pasję zaczęli patrzeć, kiedy wygrałem 15000 złotych, bo zauważyli, że mogę na tym zarobić na życie. Rodzice zawsze chcą najlepiej dla swojego dziecka. Zawsze miałem ich wsparcie. Teraz mocno mi kibicują i oglądają każdy mecz w PGE Dywizji Mistrzowskiej PLE. 

Wróćmy jeszcze na sekundę do kwalifikacji do AMA PRO PPL, gdzie grałeś w składzie razem z jcobbb’em. To było dwa lata temu, a Kuba nieco szybciej wypłynął na scenę, dzięki 9INE. O Tobie było cicho, dlaczego?

Nie odpowiem Ci na to pytanie, bo nie wiem. Długo się nad tym zastanawiałem i nie znalazłem odpowiedzi, bo osobiście uważam i co widać po moich statystykach, to bardzo dobrze indywidualnie pokazywałem się na FACEIT’ach i właśnie w lidze FPL Proving Grounds.

Ogólnie mogło to być spowodowane nagonką ludzi, bo wielu uważa, że oszukuje i używam radar hacka. Taka sytuacja pojawiła się między innymi w FPL Proving Grounds, gdzie gracze chcieli mnie wyrzucić, bo podejrzewali, że oszukuje i wysyłali według nich podejrzane klipy do adminów. To jednak rozmawiałem z administracją i powiedzieli, że nie mam się o nic martwić, bo wysyłane klipy nie są nawet podejrzane.

Widzisz zatem gdzieś miejsce, gdzie tacy gracze jak Ty czy jcobbb mogli się pokazać? Kuba akurat grał w PGE Nowy Poziom PLE, gdzie Ty nie miałeś okazji.

Problem widzę na pewno w Polsce, no bo tutaj gram. Jak powstawały pierwsze poważne organizacje w CS:GO jak AGO czy Izako Boars, to ludzie odpowiedzialni za powstawanie drużyn, nie znali dobrze zawodników. Patrzyli zatem na statystyki i czy kwalifikowali się na turnieje. Problem pojawił się, gdy zespoły zaczęły się rozpadać i zaczęto przyjmować swoich kolegów. Od tamtej pory mamy do czynienia z kolesiostwem w polskim esporcie. Moim zdaniem, wszystko aktualnie jest robione “na niby”, bo już z góry jest ustalone, kto będzie grał w danym zespole. To jest aktualny problem polskiego esportu.

Problem może leżeć w aktualnie gorszej kondycji polskiego esportu. Brak stabilności w części polskich organizacji esportowych powoduje, że zawodnicy decydują się na drużyny międzynarodowe, co ma wpływ na to, co dzieję się na całej polskie scenie.

Tak i moim zdaniem wszystko się zaczęło i rozpadło, ze względu na kolesiostwo, bo brano do składów ludzi, którzy nie potrafili grać na tak wysokim poziomie, jak było to potrzebne, ale byli kolegami z serwera. To powodowało brak osiągnięć i kolejne zmiany, aż do rozpadu organizacji.

Uważasz, że polskie organizacje wrócą na salony? Czy nie powinny zwrócić większą uwagę na akademie, co jest aktualnym trendem za granicą? 

Na dziś nie ma organizacji, która mogłaby stworzyć dobrą akademię. Polski esport nie ma odpowiedniego zaplecza do stworzenia akademii, jak chociażby niemieckie organizacje.

Nie odczuwasz osobiście zmiany w polskich drużynach esportowych? Jednak aktualnie mamy kilka drużyn, które postawiły bardziej na mieszankę młodości i doświadczenia jak przykładowo Illuminar Gaming. 

Patrząc aktualnie na trend, to idzie to w dobrym kierunku, bo młodziki zaczynają odgrywać większą rolę. To jednak powinno stać się to już kilka lat temu i być może wtedy część polskich organizacji nie miałaby problemów. Wielu starszych graczy chce się utrzymać, ale zdają sobie sprawę, że powinni już odpuścić granie i zrobić miejsce nowemu pokoleniu.

Zastanawiam się, czy powodem tego nie są nadal jednak zasięgi, jakie sobie wyrobili niektórzy gracze. Esport to nie tylko granie, ale duże pieniądze z działań marketingowych, a mam wrażenie, że młodzi gracze zaniedbują swoje Social Media i nie budują potencjału marketingowego.

Masz rację, to także jest po części tego wina. Dlatego też starsi gracze dzięki swojej zbudowanej marce, po prostu to miejsce będą mieli. Jednak młodzi zawodnicy mogą nie chcieć udzielać się mocniej w Social Mediach, a grać bardziej po cichu ze względu na szkołę czy presję. Niektórzy mogliby na takie osoby patrzeć dziwnie, że siedzi całymi dniami przed komputerem i nagrywa filmiki. 

Rozumiem, że chodzi Ci o pewien stereotyp, który istnieje wokół graczy. Jak zatem było u Ciebie?

Moim zdaniem to zależy, dlaczego grasz w te gry. Założyłem sobie, że jak mam grać w CS’a to tylko dlatego, żeby w nim coś osiągnąć, zostać profesjonalny graczem i z tego zarabiać na życie. Ludzie jeszcze tego nie rozumieją w pełni i traktują gry jako zabijacz czasu, a długie granie według nich jest uzależnieniem. Trzeba jednak oddzielić granie dla zabawy, a prawdziwe dążenie do celu – tego jednak osoby, które nie są z naszego świata, mogą nie do końca rozumieć.

Polski esport był w pewnym sensie ciągnięty fenomenem Virtus.pro. Gdy Polacy wgrywali Majora w Katowicach, miałeś jedenaście lat, czy już wtedy interesowałeś się CS’em?

Ogólnie zacząłem grać w CSa od wersji 1.6, ale nie grałem w niego zbyt długo, bo jestem osobą, która mocno zwraca uwagę na grafikę. Moja prawdziwa przygoda zaczęła się z Counter-Strike bardziej za czasów Source, jednak dopiero CS:GO pokochałem, też właśnie ze względu na Virtus.pro. Dosyć szybko podjąłem decyzję, że chciałbym grać na dużej scenie, ale z biegiem czasu widziałem, że osiągnięcie tego nie będzie proste. ’

Odczułeś zatem przesiadkę z CS:GO na CS2?

Nie odczułem specjalnej różnicy, nadal gra mi się bardzo dobrze. 

To, w którym momencie określiłbyś początek swojej kariery CS’owej?

Dopiero teraz jest taki moment. Widzę nadzieję, że mój cel z dzieciństwa może się spełnić.

W AVEZ Esports jesteś snajperem, więc ciekawi mnie, czy masz jakiegoś zawodnika, którym się inspirujesz? 

Oczywiście, że tak i widać to po mojej AWP – Asiimov Magic Stick, czyli kennyS. Był moim idolem od początku przygody z CS’em. Lubię jego styl!

Chciałbyś z kimś konkretnym zagrać w jednej drużynie?

Jak wielu fanów polskiego esportu, to w jednej drużynie chętnie zagrałbym z pashabiceps. Jego historia jest inspiracją dla wielu, bo pokazał, że dążenie do marzeń wymaga poświęcenia i nieco ryzyka, ale nie wolno się poddawać. Natomiast, jeżeli chodzi o zawodnika zagranicznego, to zdecydowanie z s1mple. Mimo, że s1mple gra często AWP, to z nim mógłbym nawet zagrać jako riffler, bo czuję się zawodnikiem kompletnym.

Przejdźmy teraz do rozgrywek PGE Dywizji Mistrzowskiej PLE. Powiedz mi, jak to jest, że przychodzi Adrian, mało komu znany do tej pory zawodnik i rozjeżdża rywali, zgarniając tytuł najlepszego zawodnika fazy grupowej. Jak tego dokonałeś?

Pierwszego dnia, gdy graliśmy na Permitte dowiedziałem się, że zostałem MVP dnia. Cieszyłem się i to dało mi jeszcze większą pewność siebie na kolejne dni. Tak wyszło, że zgarnąłem kolejne MVP, jednak uważam że to nie jest przypadek i po prostu jestem kompletnym zawodnikiem. Grając na Polaków, czuję się jak ryba w wodzie i nie boję się podjąć żadnych wyzwań. Koledzy z AVEZ liczą na mnie i wiedzą, że robię dużo na mapie, przez co sam czuję, że muszę podejmować ryzyko. 

Wspomniałeś o AVEZ, to powiedz mi, jak to się stało, że właśnie tutaj trafiłeś? 

Wszystko przez smooho (kolega z drużyny), który zaproponował, że możemy porozmawiać o dołączeniu do AVEZ. Tak się stało, że organizacja na nas postawiła i chyba tego nie żałują.

Spavaq i Smooho na jedynym wspólnym zdjęciu – fot. Materiały prywatne

Wspomniałeś o tym, że nikt nie był Tobą zainteresowany. Nie próbowałeś sam stworzyć zespołu, albo nie próbowałeś gdzieś sam siebie zareklamować?

Nie próbowałem stworzyć zespołu. Jedyna organizacja, która się do mnie odezwała, to 9INE, które niedawno robiło kwalifikacje do swojej akademii. Byłem u nich na testach, uważam że nie poszło mi źle, ale jak widać, wybrali kogoś innego. 

A wiesz dlaczego? Bo patrząc na aktualną sytuację, chyba nie wyszło to najgorzej.

Sam nie wiem, dlaczego to mnie nie wybrano. Uważam, że pokazałem się z naprawdę dobrej strony. Powodem według 9INE były braki w komunikacji oraz za duża ilość flick’ów. Nie do końca się z tym zgodzę, bo co rundę mówiłem, co chcę zrobić jako snajper. Niektóre mapy nawet dowodziłem, bo graliśmy bez IGL’a.

Jak oceniłbyś aktualnie siebie i cały zespół w rozgrywkach PGE Dywizji Mistrzowskiej PLE?

Patrząc na mnie przez pryzmat statystyk, czuję się świetnie. Od razu czułem, że w rozgrywkach PLE będę zdobywał dużo fragów, bo znam swoją wartość i chcę zarazem udowodnić, że dana mi szansa nie pójdzie na marne. Z meczu na mecz, jako AVEZ jesteśmy coraz silniejsi i nasza forma powinna w tym momencie tylko rosnąć, ale czas to zweryfikuje.

Jak oceniasz Wasze szanse na zwycięstwo w pierwszym splicie PGE Dywizji Mistrzowskiej PLE? W drabince są między innymi zawodnicy Permitta eSports czy Illuminar Gaming.

Nie zakładam innej wersji niż nasze zwycięstwo. Jeżeli dobrze wejdę w mecz z całym zespołem, to jesteśmy w stanie pokonać każdego.

W pierwszym meczu fazy pucharowej zmierzycie się z ThunderFlash, a w przypadku zwycięstwa z Illuminar Gaming. To jednak w potencjalnym finale możecie zagrać z Enterprise, 9INE Academy czy Permitta. Kogo z tej piątki obawiasz się najbardziej?

Według mnie aktualnie najsilniejszym zespołem z całej tej piątki jest Enterprise, a dla nas drabinka ułożyła się najlepiej. ThunderFlash z całego tego zestawienia pokazuje najsłabszą formę. 

Co Ci zatem życzyć na najbliższe miesiące?

Nie za wiele, jedynie utrzymania dobrej formy. 

Powodzenia i dzięki za rozmowę!

Również dziękuję.

Faza pucharowa 1. splitu PGE Dywizji Mistrzowskiej PLE startuje już 19 kwietnia. Wszystkie mecze można śledzić na twitch.tv/ple_gg. Partnerem tytularnym rozgrywek jest PGE Polska Grupa Energetyczna.

Powiązane posty

Furlan buduje mocną ekipę na polskim podwórku – chcę wygrać PGE Dywizję Mistrzowską PLE [WYWIAD]

Swelder: Rebels było spisywane na straty, a zaskoczyło i się oczyściło

TOMASZ FORNAL I NORBERT HUBER W WYWIADZIE DLA REPSPAWN.PL