Recenzja Corsair K55 Core – nowej klawiatury odpornej na zalanie!

Czy do gamingu nadaje się tylko klawiatura mechaniczna? Oczywiście, że nie. Regułą jest, że większość graczy wybiera rozwiązania mechaniczne, ale nie oznacza to, że klawiatura membranowa jest skreślona. Ciekawą pozycję w minionym okresie wydał producent z Kalifornii, a mowa o Corsair K55 Core – klawiaturze membranowej odpornej na zalanie i posiadającej lepsze przełączniki membranowe.

Recenzja Corsair K55 Core – nowej klawiatury 

W dzisiejszych czasach, kiedy wszystko pędzi, a człowiek w jak najszybszym czasie chce wykonać wiele czynności nietrudno o spożywanie czy picie napojów przed komputerem. K55 Core z pewnością przypadnie do gustu, a wręcz spodoba się tej drugiej grupie, bowiem najnowsza produkcja marki ze Stanów Zjednoczonych jest odporna na zalanie. Charakteryzuje się bardzo żywym podświetleniem, lepszymi przełącznikami membranowymi oraz mini panelem multimedialnym. Czy jednak będzie w stanie dorównać przeciętnemu “mechanikowi”? Zapraszamy w podróż po klawiaturze Corsair K55 Core!

Specyfikacja techniczna:

Typ klawiatury: Pełnowymiarowa

Częstotliwość raportowania: 1000Hz

Podświetlenie klawiatury: RGB, 16.8 miliona kolorów, 10 podświetlanych stref i programowalnych dla każdej strefy

Łączność: Przewodowa, 1 x USB 2.0 typu A

Przełączniki: Gumowa kopuła 

Klawisze makro: 6

Liczba klawiszy: 110

Key Rollover: 12-klawiszowy selektywny (12KRO) 

Pamięć pokładowa: Tak

Klawisze multimedialne: Dedykowane klawisze skrótu

Klawisze mediów: 4 dedykowane klawisze skrótu (Odtwarzanie/Pauza, wyciszanie, zwiększanie głośności, zmniejszanie głośności)

WIN Lock: Dedykowany klawisz skrótu

Materiał kabla: Nieplącząca się guma

Długość kabla: 1.82 m

Regulowana wysokość: Tak

Waga: 751 gramów

Wymiary: 451,17 x 141,07 x 34,65 mm

Unboxing nowej klawiatury od Corsair K55 Core

Jak to zazwyczaj przy recenzjach bywa – rozpoczniemy od odpakowania sprzętu. Jak to też zresztą często bywa przy peryferiach od Corsaira, sprzęt tej firmy sygnowany jest pudełkiem w barwach żółtej i czarnej. To właśnie ta pierwsza dominuje na froncie z odbitką dania głównego. Nie brakuje wytłuszczenia modelu, kompatybilności z poszczególnymi platformami, a są to nie tylko PC czy Mac, ale również XBOX i PlayStation. Dowiadujemy się także po lewej stronie, w jakim układzie dociera sprzęt, w moim przypadku układ klawiatury jest angielski. Niewiele wyżej także zawarto najważniejsze informacje. 

Po bokach natomiast zawiewa nudą, trudno o spotkanie się w tych segmentach z czymś stricte ciekawym. Nieco więcej wieści zgarniemy jeszcze ze spodu kartonu, na którym dowiemy się o tych podstawowych, ale zarazem najważniejszych cechach K55 Core. Zarówno na froncie, jak i na dole producent pochwalił się wodoodpornością pisarskiej maszyny. Ta odporna jest na zalanie do 300 mililitrów. 

Czas więc na zajrzenie do środka. Dostępu do niego chroni jedna, ale szeroka zakładka. Na dzień dobry spotykamy się z owiniętą w cieniutki, tekturowy papier klawiaturą. Ten jednak nie jest zwykłym papierem, a opatrzonym w ciekawy layout składający się z loga producenta i inny wzorków. 

W środku poza samą klawiaturą oraz ulotką (przewodnikiem gwarancyjnym) nie dostrzeżemy niczego więcej. Marka ze Stanów Zjednoczonych postawiła na samą treść. Z drugiej jednak strony, co jeszcze Corsair miałby nam dostarczyć przy klawiaturze membranowej? A no właśnie rzecz w tym, że zasadniczo nic, dlatego też nie ma się w tym przypadku czemu dziwić.

Budowa Corsair K55 Core

Najnowszy produkt od Corsaira jest czarny, choć nielicznymi fragmentami w zależności od ustawionego światła sprawia wrażenie bardzo ciemnego odcienia szarego. Należy też dodać, że mamy tu do czynienia z czarnym matem. Produkt został wykonany z tworzywa sztucznego, a konkretnie z plastiku. 

Na pierwszy rzut oka można by rzec, że recenzowana “maszyna do pisania” nie wyróżnia się niczym na tle innych, tradycyjnych. Jednak kiedy zwrócimy nasz wzrok w kierunku prawego górnego rogu, wówczas dostrzeżemy coś ciekawego, co z pewnością jest największym wizualnym punktem charakterystycznym tego urządzenia. Plasuje się w nim mini konsola do zarządzania multimedialnego. Pierwsze skrzypce w tej przestrzeni gra okrąg z czterema przyciskami służącymi do ściszania, podgłaśniania, wyciszania, a także pauzowania/puszczania utworu czy też filmu. To jednak nie koniec, bowiem po lewej stronie owego “kółka” idąc w lewą stronę znajdują się cztery diody informujące kolejno o: zablokowaniu przycisku Windows, włączeniu klawisza “Scroll Lock”, włączeniu klawisza “Caps Lock” oraz włączeniu klawisza “Num Lock”. Ostatnimi dwoma elementami mini panelu są dwa przyciski o następujący funkcjach: zablokowanie przycisku Windows oraz regulacja jasności podświetlenia. 

K55 Core jest typowym, tradycyjnym, pełnowymiarowym układem. Warto jeszcze wspomnieć o kilku estetycznych zabiegach. Corsair umiejscowił swoje logo nad klawiszami strzałek. 

Z kolei po lewej stronie obudowy firma z Kalifornii po raz kolejny, jak ma w zwyczaju umiejscowiła elegancki napis “// K 55”. Jest to powszechna praktyka w jej ostatnich najnowszych produkcjach. 

To tyle, jeśli chodzi o samą przednią część. Nie można jednak pominąć spodu, który mimo że niekoniecznie musi zachwycać walorami estetycznymi, tak w każdej klawiaturze odgrywa ważną rolę w kontekście przede wszystkim ergonomii. 

A w przypadku najnowszej “pisarskiej maszyny” od amerykańskiego brandu fajnie jest i pod względem estetycznym. Główny punkt w tym przypadku stanowi na środku koło z logiem producenta, które staje się zauważalne w zależności od skierowania klawiatury pod światło. Nie brak wokół niego również wygrawerowanych linii, co w łącznym rozrachunku daje ciekawy rezultat. Mamy tutaj także dwie stopki służące podniesieniu urządzenia pod kątem, a także cztery antypoślizgowe ślizgacze. Po prawej stronie jeszcze mieści się techniczna naklejka, co jest standardem każdego peryferium. 

K55 Core jest klawiaturą przewodową. Komunikuje się ona z komputerem, laptopem bądź też konsolami za pomocą niespełna dwumetrowego, bo liczącego nieco ponad 1,80 metra przewodu zakończonego złączem USB typu A. Na pewno przyczepię się do samego przewodu, ponieważ ten nie jest w oplocie, co trochę może obniżać jego żywotność i trwałość. 

Klawisze Corsair K55 Core

Corsair K55 Core to klawiatura membranowa. Marka z Kalifornii na dobrą sprawę rekomenduje tę klawiaturę jako alternatywę dla mechanicznej, niemniej jednak opiera się ona dokładnie na przełącznikach Rubber Dome. Pod klawiszami melduje się silikonowa warstwa zamiast oddzielnych przełączników dla każdego z klawiszy. Dla każdego kliku przydzielona jest oddzielna kopułka, dzięki czemu klik jest bardzo wyczuwalny. Nie potrzeba dużej siły nacisku do aktywacji, a do tego skok nie jest głęboki, co znacznie zadziała na korzyść tych, którzy piszą szybko. 

Oddzielne kopułki dla każdego przycisku, a także silikonowa warstwa sprawiają, że praca sprzętu nie jest głośna, co oczywiście jest zaletą. No chyba, że lubicie charakterystyczny dźwięk pracy klawiatury mechanicznej. Co kto woli.  

Klawiatura oferuje Key Rollover do 12 klawiszy, tak więc zarejestruje ona maksymalnie wciśnięcie 12 klawiszy na raz. Jestem jednak przekonany, że tyle właśnie wystarczy, a zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że mało kto skorzysta nawet z mniejszej liczby. W przypadku gdy jednak potrzebujecie większej liczby, ów Key Rollover będzie wadą.  

Podświetlenie Corsair K55 Core

Producent z Kalifornii wyposażył swoją klawiaturę w 10-strefowe podświetlenie RGB. Muszę śmiało przyznać, że już po pierwszym podłączeniu urządzenia do komputera iluminacja wywarła na mnie olbrzymie wrażenie. Dawno nie spotkałem się z tak znakomitą iluminacją. Corsair zdecydowanie nie żałował podświetlenia, które przede wszystkim wypchane zostało jeszcze poza zewnętrzne klawisze, co dało zdecydowanie świetny efekt. Dzięki temu dostrzeżenie żywości barw nie stanowi trudności. Zwyczajnym stwierdzeniem faktu będzie, że świecidełka zostały poddane dużej ekspozycji. W mojej opinii są one mocnym punktem K55 Core. Myślę, że nawet ci, którzy przechodzą obojętnie wobec świecidełek w peryferiach gamingowych tym razem zgodzą się ze mną, że podświetlenie w tym przypadku działa przyjemnie na oko. 

Wachlarz 16,8 miliona kolorów to już standard iluminacji RGB w dzisiejszych sprzętach. Wydaje się jednak, że w przypadku K55 Core będzie on nieco lepiej dostrzegalny. Trudno jest mi nie przestać wychwalać podświetlenia, które emanuje energicznością. Zostało ono rozłożone na całym pokładzie, jednak nigdzie nie jest rozproszone, a w każdym fragmencie równomiernie świeci i to chyba jest jego najważniejszy punkt. 

Najnowsza “pisarska maszyna” od Corsaira charakteryzuje się pięcioma stopniami jasności. Możemy ową jasność dostosować zarówno dzięki dedykowanemu przyciskowi na klawiaturze, który umiejscowiony jest w jej prawej górnej części, bądź też dokonać tego z poziomu oprogramowania, o którym opowiem w dalszej części tej recenzji. A skoro tak barwne i wszechstronne są omawiane świecidełka, toteż i pochwalić się mogą szerokim wachlarzem trybów. Nim również poświęcę przestrzeń przy okazji wspomnianego oprogramowania.

Corsair K55 Core w praktyce

Jasną kwestią jest, że w przypadku klawiatury membranowej kultura pracy różni się od kultury pracy klawiatury mechanicznej. Nie mniej jednak Corsair zastosował coś pomiędzy membranówką, a mechanikiem, o czym wspomniałem już przy okazji klawiszy. 

K55 Core jest urządzeniem dość lekkim, bo waży lekko ponad 750 gramów. W kwestiach ergonomicznych jest całkiem nieźle, urządzenie nie ślizga się po blacie. Spotkałem się jednak z opiniami, że brakuje tu podkładki pod nadgarstki i rzeczywiście jest coś na rzeczy. 

Warto powiedzieć również co nieco na temat odporności na zalanie. Produkt odporny jest na za zalania do 300 mililitrów, co powinno ucieszyć raczej każdego, mimo że przecież nie planujemy wylewać napojów na klawiaturę. Kto jednak wiele nie tylko gra, ale chociaż korzysta z komputera ten w cyrku się nie śmieje i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak łatwo jest o przypadkowy kontakt płynu z klawiaturą. Wodoodporność tego urządzenia jest przez samego Corsaira stawiana na pierwszym miejscu i traktowana w kategorii cechy charakterystycznej. 

Oprogramowanie Corsair K55 Core

W przypadku każdej klawiatury gamingowej to powtarzam i nie inaczej będzie i tym razem. Doszliśmy do takiego momentu, w którym sprzęt przeznaczony stricte do gier, który nie posiada oprogramowania – to sprzęt niekompletny. Zdecydowana większość graczy, zaopatrując się w sprzęt oczekuje, potrzebuje i wymaga wręcz oprogramowania. W przypadku Corsaira nie ma się czym przejmować, wszak producent ten nie tylko do każdego nowego modelu dostarcza oprogramowanie, ale też robi to w ciekawy sposób.

Należy wyjść przede wszystkim od faktu, że do każdego urządzenia od “Korsarzy” służy jedna aplikacja, iCUE. Najlepiej to rozwiązanie przysłuży się tym, którzy mają więcej niż jeden produkt od tego producenta. Nawet jeśli jednak posiadamy tylko jedno urządzenie od marki ze Stanów Zjednoczonych, to aplikacja nie powinna rozczarować. Chociażby dlatego, że nie tylko będziemy zarządzać z jej poziomu samą klawiaturą, ale także można przyjrzeć się “liczbom” z komputera, chociażby takim jak temperatury czy obciążenia poszczególnych podzespołów. 

W pierwszej zakładce poświęconej już klawiaturze możemy dokonać kluczowych zadań, a więc chociażby przypisać klawisze, wyłączyć poszczególne przyciski, tworzyć profile i makra bądź też wykonać inne czynności. 

Zapewne największa ilość osób zwróci uwagę w kierunku drugiej sekcji, a więc tej, która przeznaczona jest do zarządzania podświetleniem. W tym przypadku spotkać możemy się z ciekawą rzeczą, wszak na dany tryb bądź też kolor można wybrać poszczególny sektor klawiszy. Wybrać można tryb stałego podświetlenia w danej kolorystyce bądź też konkretny tryb, jak chociażby spektrum akwareli, pulsowanie kolorów, zmianę kolorów, falę kolorów czy tęczową falę. Oczywiście producent nie pominął opcji custom. 

Kolejna przestrzeń również dedykowana jest iluminacji. W niej konkretnie zarządzamy już bardziej technicznymi aspektami podświetlenia, czego przykładem jest szybkość czy kierunek świecidełek. 

Następne, przedostatnie już ogniwo to “performance”, w którym można wyłączyć następujące skróty: Alt+Tab, Alt+F4, Shift+Tab oraz klawisz Windows. 

Natomiast po kliknięciu w “ustawienia urządzenia” można upewnić się, czy nie ma nowych aktualizacji, ustawić częstotliwość raportowania, jasność, wykorzystywany układ klawiatury, włączyć podpowiedzi samouczka i włączyć tryb PlayStation.

Mnie samemu trudno przyczepić się do tego oprogramowania. Samemu zazwyczaj nawet nie korzystam z aplikacji producentów, gdy tylko można dostosować układ podświetlenia za pomocą kombinacji klawiszy. Niemniej jednak, od dłuższego czasu chwalę sobie iCue i nie inaczej jest tym razem. 

Recenzja Corsair K55 Core – podsumowanie

Trudno jest nie przejść obojętnie obok membranówki od kalifornijskiego wydawcy. Na samym starcie trzeba zaznaczyć, że to klawiatura typu “poziom wyżej” od konkurencji, niemniej jednak nadal utrzymujemy się w segmencie klawiatur membranowych i to trzeba mieć przede wszystkim na uwadze rozważając tę pozycję. 

Podsumowując, największymi plusami K55 Core okazuje się ulepszony system klawiszy, niesamowite podświetlenie RGB, przede wszystkim jednak wodoodporność czy także niezła ergonomia. Wadami z kolei okazać się mogą brak podpórki pod nadgarstki, Key Rollover do 12 klawiszy czy też 

Corsair K55 Core to swego rodzaju pośrednik pomiędzy najzwyczajniejszą klawiaturą membranową a klawiaturą mechaniczną. To po prostu łącznik i sprzęt pośrodku z dwóch wymienionych. Tak więc jeśli oczekujecie czegoś więcej od powszechnej klawiatury membranowej, a zarazem nie chcecie bądź nie jesteście przekonani co do rozwiązania mechanicznego, to najnowszy model “maszyny do pisania” od kalifornijskiego producenta jest skierowany właśnie do Was. 

Najlepszym określeniem tej klawiatury będzie najzwyczajniej to, że jest ona po prostu solidna. Płacąc około 200 złotych za tę klawiaturę ze świadomością tego, co oferuje oraz jakie ma wady i zalety trudno będzie o rozczarowanie. Corsair K55 Core zasługuje na solidną “dziewiątkę”. 

Sprzęt do recenzji został dostarczony przez firmę Corsair lub firmę marketingową/PR’ową zajmującą się daną marką na rynku polskim. Portal Respawn.pl za tę recenzję przyjął tylko gratyfikację w formie recenzowanego chłodzenia . Firma nie miała żadnego wpływu na opinię wystawioną przez portal Respawn.pl oraz nie miała wpływu na autora niniejszej recenzji. Autor rozumiany jako redaktor portalu Respawn.pl

Powiązane posty

Recenzja UGREEN HP202 HiTune Max5 Hybrid ANC – bezprzewodowych słuchawek

Mało miejsca na gry w Steam Decku? Oto rozwiązanie!

Recenzja Genesis Zircon 500 – Bezprzewodowej budżetowej myszki